Reklama

Bezzębny Arsenal przegrywa z Porto. Trudna przeprawa Kiwiora

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

21 lutego 2024, 23:36 • 4 min czytania 9 komentarzy

W całym meczu były tylko dwa celne strzały. Oba autorstwa piłkarzy FC Porto. W czwartej minucie doliczonego czasu gry Galeno uderzył idealnie zza pola karnego. Bramkarz Arsenalu David Raya był za bardzo wysunięty przed linię bramkową i nie dał rady dosięgnąć piłki. Dlatego Smoki pojadą do Londynu z jednobramkową zaliczką. Całe spotkanie w ekipie Kanonierów zanotował Jakub Kiwior.

Bezzębny Arsenal przegrywa z Porto. Trudna przeprawa Kiwiora

Przez większość czasu częściej w posiadaniu piłki byli goście z Wysp. Z ich przewagi niewiele jednak wynikało. W ofensywnej grze Arsenalu szwankowało w zasadzie wszystko. Martinowi Odegaardowi brakowało kreatywności, Bukayo Saka i Gabriel Martinelli nie potrafili zrobić przewagi na skrzydłach, a ustawiony jako nominalny napastnik Kai Havertz włóczył się po boisku bez większego celu. Zawodnicy Mikaela Artety mieli sporo rzutów rożnych (10), ale nie potrafili stworzyć z nich jakiekolwiek zagrożenia. Generalnie w całym meczu londyńczycy nie oddali ani jednego celnego strzału. Dla drużyny o takim potencjale ofensywnym jest to kompromitacja.

FC Porto – Arsenal FC 1:0. Galeno od pudła do bohatera

Jeżeli chodzi o Porto, to w ich poczynaniach dominował chaos, który był nakierowany na przeszkadzanie i szukanie kontr. Już w pierwszej połowie powinno to przynieść bramkę. Francisco Conceicao ograł Jakuba Kiwiora, a po chwili Galeno atomowym strzałem obił słupek bramki, a dobijając nie trafił do bramki dosłownie z kilku metrów. To było potężne pudło w dość prostej sytuacji.

Jak jesteśmy przy Kiwiorze, to miał on bardzo trudną przeprawę z Francisco Conceicao. Syn szkoleniowca Porto jest filigranowym skrzydłowym i kilka razy solidnie nawinął naszego rodaka. W drugiej połowie założył nawet mu „siatkę”, efektownie przepuszczając piłkę między nogami. 19-krotny reprezentant Polski musiał ratować się faulem, za co dostał żółtą kartkę. Przez większość spotkania 24-latek nie popełnił większych błędów, a miał do tego sporo okazji, bo Porto ewidentnie nastawiło się na atakowanie jego stroną. Kadrowicz Michała Probierza zagrał na lewej obronie i był skoncentrowany głównie na destrukcji. Brakło go trochę w ofensywie. Dwukrotnie próbował dalszych prostopadłych podań w kierunku Havertza, ale ten był apatyczny i tracił niemal każdą piłkę.

Kiwior od momentu, kiedy dostał kartkę (57. minuta) grał już bardzo bezpiecznie i rzadko zapędzał się na połowę gospodarzy.

Reklama

Długo wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem. Obu drużynom brakowało ostatniego dogrania czy chociażby próby uderzenia z dystansu. Najlepszą okazją dla Arsenalu, jeszcze przed przerwą, miał Saka, którego dośrodkowanie zamieniło się w centrostrzał i zatańczyło na poprzeczce. Porto polowało na szybkie ataki. Jeden z takich zrywów stworzył idealna okazję Evanilsonowi. Świetnie w tej sytuacji zachował się Pepe Aquino, który obsłużył kolegę. Brazylijskiego napastnika znakomicie zastopował jednak Declan Rice, podbijając futbolówkę wysoko nad bramkę. Wszystko działo się już w polu bramkowym.

Arsenal zatrzymał m.in. blisko 41-letni Pepe

W samej końcówce szczęście uśmiechnęło się do Porto. Indywidualną akcję przeprowadził Galeno, który technicznym strzałem wewnętrzną częścią stopy zdobył pięknego gola. Lepiej mógł się zachować Raya, który był wysunięty. Hiszpan dostał za kołnierz. Arsenal został ukarany. Ekipa Artety od pewnego momentu ewidentnie grała na remis.

Kanonierzy dziś nie byli sobą. Zupełnie nie było widać, że jest to drużyna, która wygrała pięć ostatnich spotkań w Premier League (Crystal Palace 5:0, Nottingham 2:1, Liverpool 3:1, West Ham 6:0 i Burnley 5:0) z bilansem bramek 21:2. Ten ofensywny rozmach gdzieś uleciał. W obronie Porto świetnie radził sobie chociażby Pepe, który 26 lutego skończy… 41 lat.

Portugalski zespół ma obecnie serię sześciu domowych spotkań bez straconego gola. Jest to dobry prognostyk przed rewanżem na Emirates. Trudno też jednak przypuszczać, że Arsenal będzie mógł zagrać kolejny tak słaby ofensywnie mecz. Patrząc na cały sezon londyńczyków przewaga jednego gola po stronie Porto może być zbyt mała, żeby wywalczyć awans do 1/4 finału LM.

Reklama

FC Porto – Arsenal 1:0 (0:0)

Galeno 90+4′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

9 komentarzy

Loading...