W grudniu spotkanie Bournemouth z Luton Town zostało przerwane po tym, jak kapitan drużyny gości, Tom Lockyer, upadł bezwładnie na murawę. Dzięki szybkiej interwencji służbom medycznym udało się uratować życie zawodnika. Serce 29-letniego Walijczyka zatrzymało się dokładnie na dwie minuty i czterdzieści sekund. W rozmowie ze „Sky Sports” opowiedział o tym, jak się wtedy czuł i zaznaczył, że chce wrócić na boisko, ale nie podejmie takiej decyzji wbrew woli lekarzy.
– Biegłem w kierunku środka boiska i nagle zakręciło mi się w głowie. Myślałem, że za sekundę wszystko będzie dobrze, ale tak się nie stało. Kiedy się obudziłem, byli już nade mną ratownicy medyczni. Od razu wiedziałem, że to coś innego niż to, co wydarzyło się w maju. Wtedy czułem się, jakbym po prostu obudził się ze snu, zemdlałem i wstałem, a tym razem naprawdę powróciłem z zaświatów. Było więcej paniki, nie mogłem mówić, nie mogłem się ruszyć, próbując dowiedzieć się, co się dzieje. Kiedy to się działo, pamiętam, jak myślałem: „Mogę tu umrzeć” – opowiada Tom Lockyer.
Przypomnijmy, w maju ubiegłego roku piłkarz zasłabł w finale baraży o Premier League przeciwko Coventry City. Po tej sytuacji okazało się, że Walijczyk ma problem z sercem i dlatego zaimplentowano w jego ciało specjalny defibrylator, który rozpoznaje groźne dla życia arytmie i pomaga przywrócić prawidłowy rytm serca. Mimo to w grudniu jego serce zatrzymało się na prawie trzy minuty.
– Kiedy się ocknąłem, poczułem ulgę, że żyję i mam szczęście, że stało się to tam, gdzie się stało, żyłem tym, a moja rodzina ma prawie gorzej niż ja. Po tym, co wydarzyło się w maju, mam urządzenie monitorujące i przez dwie minuty 40 sekund byłem nieprzytomny i musiałem mieć defibrylator, który przywrócił mi akcje serca – tłumaczy Lockyer.
Luton captain Tom Lockyer explains how his newly-fitted defibrillator will 'give him a shock’ if his heart-rate goes outside of the normal parameters 💭 pic.twitter.com/pYFps3A5vF
— Sky Sports Premier League (@SkySportsPL) February 20, 2024
29-latek został zapytany przez dziennikarza Sky Sports o szanse na powrót do gry i nie chciał tego wykluczyć, choć przyznał, że ten moment jest jeszcze odległy. – Moje ciało do pewnego stopnia jest kierowane przez personel medyczny i specjalistów. Powiedziałbym, że jeśli jest szansa, że mógłbym znowu grać – nie zrobię nic wbrew zaleceniom specjalistów – to bardzo bym chciał. W tej chwili jest o wiele za wcześnie, aby o tym mówić, muszę przejść więcej testów, ale nie spisywałbym tego na straty w tej chwili. Ale moim priorytetem jest moje dziecko – zaznaczył kapitan Luton.
WIĘCEJ O ANGIELSKIM FUTBOLU:
- Po odejściu Kloppa czuję się, jakbym stracił kogoś z najbliższej rodziny
- Zastał Liverpool sponiewierany, zostawi potężny. Dziedzictwo Juergena Kloppa
- Mocarstwo na piłkarskiej mapie świata. Jak działa City Football Group?
- Przywrócili uśmiechy, rozwinęli miasto. Reynolds, McElhenney i Hollywood w Wrexham od kulis [REPORTAŻ]
Fot. Newspix