Bayer Leverkusen jest zdecydowanie jedną z największych rewelacji tego sezonu nie tylko w Niemczech, ale w całej Europie. Xabiemu Alonso i jego ekipie przyglądają się oczy dosłownie wszystkich miłośników futbolu, ale ci zdają się nic sobie z tego nie robić. „Aptekarze” robią swoje, grają jak z nut, prezentując chyba najpiękniejszy obecnie futbol spośród wszystkich drużyn na kontynencie. Utrzymują się na pozycji lidera Bundesligi, wciąż są w grze zarówno w Pucharze Niemiec, jak i Lidze Europy. Ale najważniejsze – oni po prostu nie przegrywają meczów. Uzbierali już 30 spotkań bez porażki z rzędu i nie wyglądają, jakby mieli się zatrzymać. Niewykluczone, że już niedługo pobiją rekord Bayernu Monachium z sezonu 2019/20. Ile im jeszcze do tego brakuje? Sprawdzimy to w naszym stałym cyklu Niezły Numer, który tworzymy wraz z Lotto.
30 – tyle meczów bez porażki liczy seria Bayeru Leverkusen
Xabi Alonso niewątpliwie stworzył potwora. Jego drużyna nie tylko nie przegrywa meczów, ale przede wszystkim prezentuje niezwykle efektowny futbol. Zwykle była to domena Bayernu Monachium, który w ostatnich latach seryjnie zdobywał mistrzostwa, jednocześnie ciesząc oczy kibiców piękną grą. Ale aż takiej maszyny chyba nawet w Bawarii dawno nie zbudowano.
Imponująca seria „Aptekarzy” trwa już od niemal dziewięciu miesięcy. Ostatnią porażkę zanotowali bowiem… 27 maja ubiegłego roku. Był to ostatni mecz poprzedniego sezonu Bundesligi z VfL Bochum, w którym podopieczni Xabiego Alonso już o nic nie walczyli. W przeciwieństwie do rywali, którzy do ostatnich chwil musieli drżeć o utrzymanie. Efekt był taki, że Bayer poniósł wyraźną porażkę 0:3. Jednak od tamtej pory gracze z Leverkusen już nie zaznali smaku przegranej.
Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że nic nie wskazuje, aby „Aptekarze” mieli się potknąć. Kilkukrotnie było już blisko, ale ostatecznie zawsze wychodzili z opresji obronną ręką. Idealnym przykładem może być właśnie wtorkowe starcie z VfB Stuttgart w ćwierćfinale Pucharu Niemiec. Piłkarzom Bayeru sporo tego wieczoru nie wychodziło, przeciwnicy dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, ale podopieczni Xabiego Alonso za każdym razem potrafili odrobić straty. A na koniec oczywiście także zadać ostateczny cios w 90. minucie i triumfować 3:2.
3 – tylu meczów bez porażki z rzędu brakuje Bayerowi do pobicia rekordu Bayernu Monachium
Wspaniała seria drużyny Xabiego Alonso może jej przynieść jeszcze większą chwałę, bo na horyzoncie ukazuje się już wizja pobicia niezwykłego rekordu Bayernu Monachium z sezonu 2019/20. Bawarczycy byli wówczas zdecydowanie w swoim najlepszym momencie w ostatnich latach. Był to pamiętny czas, kiedy na ławce trenerskiej zasiadał Hansi Flick, a bramki masowo strzelał Robert Lewandowski. Tamtej drużynie udało się nie ponieść porażki w 32 spotkaniach z rzędu. Ich seria trwała niemal 10 miesięcy – od 7 grudnia 2019 roku (1:2 z Borussią Moenchengladbach) do 27 września 2020 roku (1:4 z Hoffenheim).
Aby zapisać się w historii niemieckiej piłki, choć to na dobre nastąpi dopiero wtedy, kiedy uda się sięgnąć po tytuł mistrzowski, „Aptekarzom” wystarczy już wygrać tylko trzy spotkania. Ale właśnie – będzie to niezwykle trudne, bo już w kolejnym spotkaniu przyjdzie im się zmierzyć z… Bayernem. Będzie to więc mecz o podwójną stawkę, bo po pierwsze, wydaje się, że będzie to bezpośrednia walka o mistrzostwo, a po drugie, będzie to pojedynek o podtrzymanie świetnej passy i szans na pobicie rekordu rywali dwa tygodnie później.
Jeżeli Bayerowi uda się nie przegrać z Bayernem w najbliższą sobotę, to przed nimi będą już tylko dwie znacznie łatwiejsze do pokonania przeszkody – najpierw Heidenheim (10. miejsce w tabeli Bundesligi), a następnie Mainz (17. miejsce), które jest chyba obecnie najgorzej grającym w piłkę zespołem w całej stawce.
31 – tyle lat Bayer Leverkusen czeka na jakiekolwiek trofeum
Wracając jeszcze do wtorkowego starcia z VfB Stuttgart należy zwrócić uwagę na to, że było ono dla Bayeru niezwykle ważne nie tylko ze względu na serię meczów bez porażki, ale także dlatego, że zwiększyło szanse Aptekarzy na zgarnięcie w końcu jakiegoś trofeum. Klub z Leverkusen czeka na to bowiem od… 31 lat, co jest naprawdę solidnym wynikiem. Choć chyba nawet nie to jest najgorsze.
Do Bayeru przez ostatnie lata przylgnęła łatka największego „przegrywa” spośród wszystkich niemieckich klubów i w zasadzie nie jest to żadna przesada. Aptekarze nie mają za bardzo czym się pochwalić, bo ich gablota świeci pustkami. W swojej 120-letniej historii zdobyli zaledwie dwa trofea – Puchar UEFA w 1988 i Puchar Niemiec w 1993 roku. Wznieść w górę patery mistrzowskiej nigdy im się nie udało, choć kilkukrotnie byli bardzo blisko. Aż pięciokrotnie bowiem zajmowali na koniec sezonu drugą pozycję w tabeli – w latach 1997-2000 kolejno 2., 3., 2. i 2. miejsce… To właśnie po tym okresie przylgnęły do nich przydomki „Vizekusen” czy też „Neverkusen”.
Najboleśniejszy był jednak dla nich sezon 1999/2000, kiedy to wyłożyli się tuż przed metą. Mieli wszystko w swoich rękach, aby sięgnąć po tytuł mistrzowski, wystarczyło pokonać o nic już niegrające Unterhaching, ale to zadanie ich przerosło. Rywale wygrali 2:0, a z mistrzostwa cieszył się, a jakże, Bayern Monachium.
***
Sprawdź, ile możesz wygrać w Lotto! Aktualne kumulacje znajdziecie na www.lotto.pl!
Czytaj więcej o niemieckiej piłce:
- Najsłabszy sezon Polaków w Bundeslidze od 40 lat
- Trela: Buzujące stadiony. Napięcie na niemieckich trybunach przed Euro 2024
- Gruby problem BVB. Co zrobić z Niklasem Süle?
- Futbol kontra AfD. Dlaczego niemieckie środowisko piłkarskie przestało milczeć
- Vizekusen czy Leverkusen? Jak Bayer wykładał się metr przed linią mety
Fot. Newspix