Reklama

Prezes miejskiego klubu i wybory, czyli nic dobrego z tego nie będzie

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

26 stycznia 2024, 12:47 • 9 min czytania 13 komentarzy

Łukasz Jabłoński, cieszący się uznaniem prezes Korony Kielce, będzie kandydował do sejmiku województwa świętokrzyskiego. Według portalu “w Kielcach” ma dostać wysokie drugie miejsce na liście Prawa i Sprawiedliwości, co ma przyciągnąć do urn środowisko kibiców. Dobra wiadomość jest taka, że Jabłoński w zasadzie już wygrał (w obecnym rozdaniu PiS ma szesnaście z trzydziestu mandatów, więc z pewnością wprowadzi do sejmiku co najmniej kilka osób). Zła? Nie da się pogodzić kierowania miejskim klubem i kariery politycznej w tymże mieście. Korona nic na tym nie zyska. W najlepszym wypadku może nie przegrać. A przecież nie wychodzi się na boisko po to, żeby nie przegrać.

Prezes miejskiego klubu i wybory, czyli nic dobrego z tego nie będzie

Czy prezes miejskiego klubu może w ogóle zaangażować się w wybory, kampanię i później ewentualny mandat radnego województwa? To bardzo ciekawy kazus, zwłaszcza, że po przeczytaniu informacji o starcie Jabłońskiego mój mózg jako pierwszą myśl wygenerował wypowiedziane głosem Romana Koseckiego hasło: a w sumie to czemu nie?

No właśnie w sumie jednak nie.

Korona Kielce i miejska polityka to temat na książkę. Śmieszną, straszną, szokującą i trzymającą w napięciu. Na sesjach rady miasta wielokrotnie działo się więcej niż na boisku przy Ściegiennego. Zawsze jakiś obóz chciał lać pieniądze do klubu strumieniem i walczył o to jak o niepodległość. Zawsze był też ten drugi, który stawał na głowie, by ukrócić miejskie kroplówki dla Korony i sprowadzać klub piłkarski do roli oręża, który służy do wyniszczania politycznych oponentów. Niewiele tam było merytoryki, za to dużo oszczerstw, złośliwości i jazdy po bandzie.

To w Kielcach trudny temat. Łukasz Jabłoński doskonale o tym wie, bo sam przez politykę został ostatnio postawiony w – jakby to ująć? – niewygodnym położeniu. Przed sezonem 22/23 składał budżet nie wiedząc, czy dostanie dofinansowanie (a jeśli tak, to w jakiej kwocie). Wyobrażam sobie, że to krępuje ruchy, bo inaczej ustalasz wydatki, gdy masz w puli 23 miliony, a zupełnie inaczej, gdy możesz sobie pozwolić na wydanie trzydziestu. Latem 2023 roku chciał mieć na piśmie sumę, jaką miasto przekaże jego klubowi w trakcie sezonu, by zaplanować budżet w oparciu o konkretną liczbę. Kieleccy radni zadeklarowali w oficjalnym liście intencyjnym, że w trakcie rozgrywek przeznaczą na Koronę dokładnie 6,7 milionów złotych.

Reklama

Gdy przyszło co do czego, okazało się, że pieniędzy nie będzie.

Budżet klepnięty, koszty zaplanowane, piłkarze podpisani, faktury wystawione…

Trzeba teraz wyczarować dodatkowe środki.

Kiedy Jabłoński zaczynał pracę w klubie, doskonale zdawał sobie sprawę, że odpowiednie poruszanie się po miejskiej scenie politycznej to jedno z jego największych wyzwań. Działacz miał do wyboru dwie możliwości: walczyć z nieprzychylnymi Koronie miejskimi politykami albo zbudować z nimi relację poprzez zaangażowanie i transparentną postawę (wybrał tę drugą opcję – słusznie). Stawiał się na sesjach rady miasta, gdy tylko w planach była dyskusja o „złocisto-krwistych”. Cierpliwie odpowiadał na wszystkie pytania, bo przecież ludzie decydujący o wydatkowaniu publicznych środków mają prawo zapytać, o co tylko chcą.

Niedawno mówił nam: – Nie przychodzę na sesje, żeby sprzedać ściemę. Jak wnoszę wniosek o podwyższenie kapitału, nie mówię: “Bogdan, daj”, tylko przedstawiam szereg argumentów, wyliczeń, więc to nie dzieje się na pstryknięcie palcem. Traktuję to bardzo poważnie i tylko dlatego to robię.

Do tej pory działał więc bardzo rozsądnie i nie można się o nic do niego przyczepić.

Reklama

Obsada sejmiku wojewódzkiego nie ma z perspektywy Korony żadnego znaczenia. Istotny będzie skład rady miasta i nazwisko nowego prezydenta (na pewno nowego, Bogdan Wenta oficjalnie wycofał się z ubiegania o kolejną kadencję). Obecny układ sił w radzie jest następujący: jedenaście mandatów zgarnia PiS, sześć ma KO, siedem należy do kilku mniejszych partii. W niedawnych wyborach parlamentarnych najwięcej głosów zgarnęła KO. Mogą namieszać Bezpartyjni i Niezależni, czyli stowarzyszenie, którym zarządza Kamil Suchański, jak dotąd jedyny oficjalny kandydat na prezydenta miasta.

Dlaczego Korona może na tej historii tylko przegrać? Na potrzeby dyskusji tu i teraz przeanalizuję dwa najbardziej prawdopodobne scenariusze.

SCENARIUSZ 1: WYBORY DO RADY WYGRYWA KO 

Opozycja w kieleckiej radzie już teraz jest głośnym przeciwnikiem finansowania Korony Kielce. Podczas głosowania nad intencją dokapitalizowania klubu w kwocie 6,7 milionów, żaden z przedstawicieli tego ugrupowania nie wcisnął przycisku z napisem „tak”. Łukasza Jabłońskiego w starej wersji, neutralnego politycznie, czekałaby w tej sytuacji żmudna praca dyplomatyczna, która może z czasem zmieniłaby podejście nieprzychylnych polityków z „nie i koniec” na „spoko, znajdźmy kompromis”.

Szłoby najpierw topornie, bo przecież nie można przez kilka lat kwestionować wydawania jakichkolwiek pieniędzy na Koronę, by po wygranych wyborach nagle stwierdzić „dobra tam, sypniemy coś na piłeczkę”. Ale mur by kiedyś w końcu pękł. Zdarzali się już przecież rządzący, którzy mieli ograniczyć finansowanie miejskiego klubu do minimum, a później orientowali się, jak dużo mają do stracenia i zmieniali zdanie.

Kiedy z prezesa punktowanego przez KO klubu ewoluuje w prezesa punktowanego przez KO klubu i jednocześnie przeciwnika politycznego, zwyczajnie nie ułatwia sobie zadania. Choć w jego interesie jest konsekwentne tkanie nici porozumienia, to jednocześnie chce nią testować ostrze gilotyny. Jakkolwiek na to spojrzeć, dąży do tego, by nieprzychylni stali się jeszcze bardziej nieprzychylni. Zrezygnował z siły dialogu i argumentów, zamiast tego robi ich kierunku głupią minę, wystawia język i woła „trelelele”.

Oczywiście można zakładać idealistycznie, że dołączenie do obozu PiS nie pociągnie za sobą żadnych konsekwencji i nie utrudni relacji z przeciwnikami tejże partii w Kielcach, ale, no właśnie, to czysty idealizm. Jabłoński w jasny sposób opowiada się za jednym plemieniem i z pełną świadomością wchodzi do świata, który jest brutalny, bezwzględny, pełen brudu, kłamstw i kombinacji. Dla radnych z KO stanie się człowiekiem, z którym z automatu lepiej się nie zgadzać, w myśl zasady, że jak PiS mówi „nasz rynek potrzebuje zieleni”, to odpowiada się „wylejmy na nim jeszcze trochę betonu”. Prezes Korony mógłby wtedy bronić się tym, że radni odgrywają sceny polityczne zamiast kierować się interesem mieszkańców, co jest małostkowe i nie służy dobru publicznemu. I miałby rację. Nie ma przecież wpływu na to, że ktoś z przeciwnego obozu politycznego zatracił się w złośliwości.

Ale jednocześnie nie można być głupim: przecież wiadomo, że tak będzie.

Marzymy o politykach, którzy kierują się interesem społecznym, ale mamy takich, jakich mamy. Możemy oburzać się na poziom dyskusji, szokować się rozmiarami tej wojenki pomiędzy Polską a Polską (tu: Kielcami a Kielcami), zastanawiać się nad konsekwencjami gigantycznej i niezdrowej polaryzacji. Ale, na Boga, nie zmienimy tego. Grupa Azoty potrafiła nagle wypowiedzieć Pogoni Szczecin mocną i wieloletnią współpracę tylko dlatego, że była sterowana przez partię Jarosława Kaczyńskiego, a innemu Jarosławowi, konkretnie Mroczkowi, zdarzyło się kilka ostrzejszych, ale też mieszczących się w granicach dobrego smaku wpisów krytykujących rządzącą w tamtym momencie partię. Szef „Portowców” oskarża byłego partnera biznesowego o małostkowość i raczej trzeba mu przyznać rację, ale ta racja nie zwróci mu straconej kasy. Gdyby Mroczek znał konsekwencje swoich wpisów, drugi raz by ich nie popełnił.

Jabłoński doskonale wie, że jeśli w radzie miasta wygra KO, to przyszłość jego klubu uzależniona będzie od ludzi, dla których w tej politycznej wojnie jest celem militarnym. Skoro już ma się tę wiedzę… może nie warto się tam pchać?

SCENARIUSZ 2: WYBORY DO RADY WYGRYWA PiS

Hola, hola, przecież wcale nie musi wygrać złowroga KO, równie dobrze może to być przychylne klubowi Prawo i Sprawiedliwość! I wtedy co? Jak niby Korona na tym straci? Nie tylko nie straci, ale może nawet zyska! Bo jeśli twoi kumple rządzą miastem, a ty potrzebujesz środków, to przecież nie zostawią cię z tym samego, prawda?

To absolutnie nie jest scenariusz, któremu wypada przyklaskiwać.

Powód jest prosty: sytuacja, w której politycy PiS-u decydują o finansowaniu spółki prowadzonej przez polityka PiS-u, zawsze będzie rodzić wątpliwości, obawy, domysły i pytania. Wątpliwości, czy klub nie przekracza granicy upolitycznienia. Obawy, że na oczach wyborców odbywa się kolesiowski układ. Domysły, czy wpływy jednej partii w spółce piłkarskiej nie są nadmierne. Pytania, jakie szkody przyniesie tak bliski romans z partią. W najlepszym możliwym scenariuszu wątpliwości okażą się na wyrost, obawy nie znajdą potwierdzenia w rzeczywistości, domysły weźmie na swoje barki zbyt wybujała wyobraźnia, a odpowiedzią na wszystkie pytania będzie: wygląda na to, że tu wszystko odbywa się uczciwie.

Pytania nieustannie się jednak mnożą.

Politycy spełniają prośby Jabłońskiego, bo leżą one w interesie mieszkańców czy może dlatego, że to kolega z list wyborczych?
Czy prezes klubu powinien używać społeczności kibiców do walki wyborczej?
Czy proszenie kolegów i koleżanek z ugrupowania o dofinansowanie jest etyczne?
Czy Korona znowu – tak jak w 2022 roku, gdy dostała 600 tysięcy – otrzyma pomoc od województwa?
A jeśli przyjdzie mu głosować, to wciśnie “tak”?
A jeśli honorowo wstrzyma się od głosu i to przeważy o nieprzyznaniu dotacji, to zachowa się źle czy dobrze?
Jakie zdanie na temat utrzymywania Korony ma Jabłoński jako radny sejmiku wojewódzkiego?
Czy twarz klubu powinna sympatyzować z partią, która budzi skrajne emocje i ma więcej przeciwników niż sympatyków?
Co, jeśli to przekroczenie Rubikonu i wpływy samorządowców w klubie będą już tylko rosnąć i rosnąć?
Od połączenia sportu i polityki już nie uciekniemy, ale czy tutaj naprawdę jest ono konieczne?

Każdy ruch Jabłońskiego będzie za chwilę oceniany też pod kątem politycznym. Można nie zgadzać się na to, że ludzie tworzą domysły nie mając ku temu żadnych twardych przesłanek, ale można też przezornie nie wchodzić w sytuacje, które takie domysły generują i jeszcze długo generować będą (politycy sami zapracowali sobie na taki wizerunek i tak już jest, że wchodząc do tego świata czasem nosisz na barkach nie swój krzyż). Obecny układ jest z założenia uczciwy. Jest niezależny prezes, fachowiec, który rządzi klubem. Jest też rada miasta, która nie ma z nim nic wspólnego, nie ma też powodów do personalnych ataków i zwyczajnie patrzy mu na ręce. W nowym układzie patrzenie na ręce będzie albo zupełnie nieuważne (PiS), albo nadgorliwe (KO i inni).

To sprawny menedżer. Ustabilizował klub będący w naprawdę trudnej sytuacji. Pamiętam ten entuzjazm, gdy na tabelkach Excela pokazywał mi w swoim gabinecie, jak było kiedyś (słabo), a jak było tamtego dnia (znacznie lepiej). Mówi konkretnie. Niczego nie ukrywa. Jest transparentny. Zaangażował się emocjonalnie. Nie mam żadnych wątpliwości, że Jabłoński będzie kapitalnym radnym sejmiku świętokrzyskiego, aktywnym, uczciwym, oddanym, rozsądnym, skutecznym, ale czy nie mógłby tego odłożyć w czasie i spróbować następnym razem, gdy już nie będzie reprezentował klubu? Ma aż tak wzniosłe idee do zrealizowania, że nie wytrzyma już ani chwili dłużej?

Warto, bo w przeciwnym razie Korona prędzej czy później dostanie rykoszetem.

Inna możliwość nie istnieje.

Chyba że taka, w której Jabłoński rezygnuje po wyborach z funkcji prezesa Korony, zaliczając płynne przejście ze świata sportu do świata polityki. To rzecz jasna dla kieleckiego klubu także byłby bardzo zły scenariusz. Może nawet najgorszy z możliwych. 

WIĘCEJ O MIEJSKICH KLUBACH: 

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
2
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Ekstraklasa

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
2
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

13 komentarzy

Loading...