Reklama

Ishak: Czułem, że coś jest nie tak. Każdy trening był nadludzkim wysiłkiem

Arkadiusz Prosowski

Autor:Arkadiusz Prosowski

24 stycznia 2024, 08:38 • 2 min czytania 10 komentarzy

Mikael Ishak udzielił wywiadu dla “Goal.pl”, w którym zabrał głos między innymi na temat boreliozy. Piłkarz opowiedział o bezradności, jaką odczuwał w tamtym okresie.

Ishak: Czułem, że coś jest nie tak. Każdy trening był nadludzkim wysiłkiem

Mikael Ishak reprezentuje barwy Lecha Poznań od lipca 2020 roku. Przez ten czas zbudował mocną pozycję w klubie, aż w sezonie 2021/2022 został nowym kapitanem. W maju 2023 roku pojawiły się doniesienia medialne, że zawodnik cierpi na boreliozę, która jest zakaźną chorobą wieloukładową. Szwed długo dochodził do siebie, a kibice w pewnym momencie zastanawiali się, czy będzie w stanie kiedykolwiek wrócić do dawnej formy.

W wywiadzie dla “Goal.pl” opowiedział o tym, jak ta choroba wyglądała z jego perspektywy: 

Nie mogłem wyjść na boisko, walczyć z moją drużyną ani w jakikolwiek sposób jej pomóc. Bezradność to trudna rzecz do przetrawienia. To mnie zabijało. Starałem się więc grać tak długo, dopóki stało się to niemożliwe. Moja rola się wtedy zmieniła z piłkarza w gościa, który chciał być jak najczęściej w szatni, stać z boku boiska i oglądać treningi. Musiałem zaadaptować się do tej roli bardzo szybko – powiedział.

Wiesz, kiedy był najgorszy czas? Ten czas, zanim dowiedziałem się, co mi dolega. Czułem, że coś jest nie tak i że z dnia na dzień jest coraz gorzej, ale nie mogliśmy znaleźć przyczyny, co się ze mną dzieje. To był czas, który rozwalał mnie na kawałki. Zadawałem sobie pytanie: o co tutaj chodzi? I nie umiałem znaleźć odpowiedzi. Nie miałem energii, każdy trening był nadludzkim wysiłkiem, aż wreszcie w ogóle nie mogłem trenować. Wracałam do domu i kładłem się spać, mimo że nigdy wcześniej nie czułem takiej potrzeby… Wstawałem bardzo wcześnie, jechałem do szpitala. Zostawałem tam na jakiś czas. Po nim wracałem do domu. Zakazano mi wysiłku ponad wykonywanie niezbędnych czynności, no może poza krótkimi spacerami. To wszystko trwało przez wiele tygodni. Czasem, tak jak mówiłem, wpadałem na trening, ale generalnie dość wcześnie byłem w domu i zajmowałem się dziećmi wracającymi z przedszkola. Przychodził weekend i mecz, co tylko wzmagało we mnie poczucie irytacji – dodał.

Reklama

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot.Newspix

Jako uważny obserwator futbolowej gorączki, oglądam mecze w całkowitym spokoju minimum do 80 minuty. Jestem wyznawcą kościoła pod wezwaniem Zinedine Zidane'a.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

10 komentarzy

Loading...