W lutym 2020 roku Manchester City został na dwa lata wykluczony z udziału w europejskich pucharach. Chwilę później jednak „Obywatele” grali w nich jak gdyby nigdy nic. Między innymi o tej sytuacji wypowiedział się Aleksander Ceferin w wywiadzie dla portalu „The Telegraph”.
Niezmiennie uważa on, że nałożone wtedy na City wykluczenie było słuszne. Sęk w tym że z tą decyzją nie zgodził się Sportowy Sąd Arbitrażowy. Ulokowana w Lozannie instytucja podważyła zasadność wyroku. Swoje wewnętrzne dochodzenie rozpoczęła jednak sama Premier League, a klub Pepa Guardioli ma przed sobą wizję obrony przed 115 zarzutami, wśród których większość ma dotyczyć wykroczeń w sprawie przepisów Finansowego Fair Play.
Na początku prezes UEFA został zapytany o to, czy jest pewny pierwotnej decyzji o zawieszeniu niedawnych zdobywców potrójnej korony. Nie zastanawiał się zbyt długo: – Zawieszenie? Mieliśmy rację. Nie podjęlibyśmy żadnej decyzji, jeżeli nie myślelibyśmy, że rację mamy rację.
Po chwili jednak dodał, że nie jest specjalnie zaskoczony decyzją sądu. Nie znaczy to absolutnie, że ją akceptuje: – Jestem prawnikiem od 25 lat, wiem, że czasem wygrywasz sprawę, którą myślałeś, że przegrasz. Wiem też, że czasem przegrywasz te, których byłeś pewien. W demokracji musimy po prostu uszanować decyzję sądu. Nie chcę rozmawiać o tej sprawie, ale zwyczajnie wierzę, że decyzja naszych organów była prawidłowa. Sam nie miałem na nią wpływu.
Oprócz tego w wywiadzie poruszył także gorący temat arabskiego wpływu na futbol. Decydent UEFA wierzy, że europejska piłka sama się obroni. Myśli także, że kibice wolą wspierać zakorzenione już w historii sportu kluby, zamiast ślepo podążać za gwiazdami. Wyraźnie odwoływał się tu między innymi do przykładu Jordana Hendersona, czy Cristiano Ronaldo.
– Zupełnie się nie martwię. Europejska piłka ma bardzo silne korzenie, to część naszej kultury i historii. To nie jest coś co możesz kupić. Fani nie będą za zawodnikami podążać choćby na Księżyc – mówiła jedna z najważniejszych osób w futbolu.
Na sam koniec bardzo, ale to bardzo wyraźnie uderzył w Jordana Hendersona. Anglik przez lata uważany był za głos mniejszości w piłce, publicznie wspierając na przykład osoby LGBT, czy sprzeciwiając się łamaniu praw człowieka. Odchodząc z Liverpoolu renomowany przecież zawodnik wcale nie wybrał angażu w jakiejś sporej europejskiej marce. Wybrał Arabię Saudyjską, czyli kraj, który otwarcie łamie wszelkie głoszone przez sportowca wartości. Spadła na jego głowę zasłużona fala krytyki, a próbował się tłumaczyć „chęcią rozwoju arabskiego futbolu”.
– Piłkarze idą tam, bo kontrakty są spore. Nie winię ich za to. Jeżeli są blisko końca kariery, to zawsze jakaś przygoda i okazja do zarobienia dużych pieniędzy. Nie chcę ich winić za takie coś. Ale mówienie że idą tam „pomagać”? To jakiś żart – zakończył Szwajcar.
WIĘCEJ O CEFERINIE:
- Selekcjoner Ukrainy odniósł się do słów Ceferina
- Media: Aleksander Ceferin sfałszował swoje CV
- Oficjalnie: Aleksander Ceferin dalej na czele UEFA
Fot. Newspix