Postępowanie w sprawie nagannych zachowań trenera Goncalo Feio po meczu II ligi: Motor Lublin – GKS Jastrzębie (2:1, z 5 marca ubiegłego roku) cały czas trwa. Komisja Dyscyplinarna PZPN 28 listopada ponownie zajęła się sprawą i wydała dość kuriozalne orzeczenie. Portugalski szkoleniowiec znów został uznany winnym. Jego zachowanie podciągnięto pod dwa nowe paragrafy, a mimo to… utrzymano kary z pierwotnego wyroku. Dziś publikujemy uzasadnienie, zeznania świadków i kolejne odwołanie pokrzywdzonych. 11 stycznia Komisja Dyscyplinarna ponowie zajmowała się trenerem Feio, ale w innej sprawie i… całkowicie oddaliła zarzuty. Były prezes Motoru pozwał klub i jego właściciela Zbigniewa Jakubasa.
Możecie już dokładnie nie pamiętać całej sprawy, bo wszystko wydarzyło się ponad dziesięć miesięcy temu. Portugalczyk najpierw niestosowanie odzywał się do rzeczniczki prasowej Motoru Pauliny Maciążek („I co kurwa, nadal będziesz przeciwko mnie?”), a później uderzył plastikową kuwetą na dokumenty ówczesnego prezesa klubu Pawła Tomczyka, rozcinając mu łuk brwiowy.
Komisja Dyscyplinarna PZPN 23 marca ubiegłego roku uznała trenera Feio winnym i ukarała go w następujący sposób:
- roczną dyskwalifikacją w zawieszeniu na dwa lata
- grzywną 30 tys. zł
- zobowiązaniem szkoleniowca do przeproszenia na piśmie pani Maciążek i pana Tomczyka
Pokrzywdzeni zaskarżyli wyrok do Najwyższej Komisji Odwoławczej i a ta w części przychyliła się do odwołania. Chodziło o to, żeby uznać odpowiedzialność Goncalo Feio w kwestii naruszenia trzech, a nie jednego przepisu z Regulaminu Dyscyplinarnego PZPN. Pierwotnie Komisja Dyscyplinarna podjęła decyzję w oparciu o art. 110 („Inne rażące naruszenie przepisów prawa związkowego lub norm etyczno – moralnych, obowiązujących w piłce nożnej”), co zostało zakwestionowane przez Najwyższą Komisję Odwoławczą, która zasugerowała, że zachowanie szkoleniowca powinno być również rozpatrywane pod kątem art. 72 („Groźba lub przemoc”) oraz art. 77 („Wypowiedzi poniżające”). W dużym uproszczeniu NKO twierdziła, że do całego zdarzenia doszło w związku z meczem mistrzowskim (szczegóły w dalszej części tekstu).
Feio wygrywa przed Komisją Dyscyplinarną. „Gówniaro, co ty odpierdalasz? Pożałujesz”
Wcześniejsze decyzje w sprawie Tomczyk i Maciążek vs. Feio były publikowane na oficjalnej stronie związku – PZPN.pl. Tej z 28 listopada próżno szukać. Trzeba to naprawić. Udało się nam dotrzeć do dokumentu z uzasadnieniem i opublikujemy poniżej najciekawsze fragmenty. Całość ma siedemnaście stron, ale dużo tam skomplikowanego prawniczego języka. Postaramy się przedstawić esencję i kluczowe cytaty. Dla chętnych dostęp do całego uzasadnienia TUTAJ.
Dokument zaczyna się od dość dziwacznych i nietrafionych stwierdzeń. Otóż członkowie Komisji jako „stan faktyczny” przyjęli, że Paweł Tomczyk z powodu podjęcia pracy w Motorze Lublin zrezygnował z funkcji dyrektora sportowego w… Rakowie. Prawdą jest, że 42-latek pracował w częstochowskim klubie, ale było to ponad rok przed podjęciem współpracy z Motorem. Do Lublina trafił 19 września 2022 roku, z Rakowa odszedł 31 sierpnia 2021 roku. Członkom Komisji Dyscyplinarnej zupełnie umknęło, że od grudnia 2021 do czerwca 2022 był wicedyrektorem sportowym Legii Warszawa. A wystarczyło to po prostu sprawdzić w źródłach internetowych.
Screen z profilu Pawła Tomczyka na Transfermarkt.
Poza tym kto trzeźwo myślący rezygnuje z pracy w czołowym klubie Ekstraklasy, żeby przejść do ówczesnego drugoligowca? Jest to jawny i dość niezrozumiały błąd Komisji Dyscyplinarnej.
Z pisma dowiadujemy się ponadto, że relacje na linii: prezes Tomczyk – trener Feio – rzecznik Maciążek były w dniach poprzedzających mecz Motor – GKS Jastrzębie napięte. Miało to wynikać z faktu, że na klubowej stronie nie została opublikowana wypowiedź szkoleniowca po sparingu Motor – Stal Rzeszów (z 4 lutego 2023), w której Portugalczyk otwarcie krytykował współpracę klubu z miastem. To było zarzewie konfliktu. Trener Feio miał pretensje do rzeczniczki prasowej, że ta postąpiła zgodnie z zaleceniami prezesa i nie wrzuciła wypowiedzi na oficjalne kanały klubu. Portugalczyk miał zareagować w dość agresywny sposób, używając następujących słów i sformułowań:
- „Posłuchaj mnie gówniaro”
- „Co ty odpierdalasz?”
- „Chuj mnie obchodzi zdanie prezesa”
- „Ogarnij się, kurwa mać”
- „Masz wykonywać wszystko co ci powiem, a nie odpierdalasz takie rzeczy”
- „Masz to kurwa opublikować, bo inaczej pożałujesz swojego zachowania”
- „Co tu się odpierdala?”
Ostatecznie trener Feio wrzucił własną wypowiedź po sparingu na swój prywatny kanał w serwisie YouTube.
Sprawa Feio. Ujawniamy dokumenty i zeznania
W dniu meczu Motor – GKS Jastrzębie (5 marca) relacje trenera Feio i rzeczniczki Maciążek wciąż były napięte, co potwierdzają też relacje świadków. Portugalczyk w dniu spotkania miał m.in. nie przekazać pani Maciążek wyjściowego składu. Z zeznań świadków wynika też, że prezes Tomczyk wstawił się po spotkaniu za kobietą. W sprawę wmieszana została też ówczesna dyrektor administracyjna klubu – Kamila Stępień. Obecnie nie pracuje już ona w Motorze, a wówczas była także partnerką życiową portugalskiego szkoleniowca. Ten zarzucał Tomczykowi, że jej nie ceni. Z kontekstu wypowiedzi świadków wynika, że to również wpłynęło na całą sytuację.
Po meczu, a przed konferencją prasową trener Feio powiedział w kierunku rzeczniczki: „I co kurwa, dalej będziesz przeciwko mnie?”. W efekcie nie pojawiła się ona konferencji. Później doszło do wymiany zdań między Tomczykiem i szkoleniowcem, co skończyło się rzuceniem plastikową kuwetą na dokumenty i uszkodzeniem łuku brwiowego prezesa.
Poszczególne zeznania świadków były ze sobą zgodne. Swoje stanowiska przedstawiali inni pracownicy klubu, którzy uczestniczyli w zdarzeniach oraz inne osoby, które brały udział w przytaczanych zdarzeniach: Krystian Okoniewski (kibic, były piłkarz Motoru), Kamila Stępień (była dyrektor administracyjna klubu), Krzysztof Dzięcioł (asystent rzeczniczki prasowej, pracownik obsługi meczowej) i Tomasz Stopa (kibic, były piłkarz i sponsor Motoru).
Jedno odmienne zeznanie złożył Krzysztof Dzięcioł, który był asystentem rzeczniczki prasowej. Członkowie KD rozstrzygali dość absurdalną sprawę. Mianowicie chodziło o to czy trener Goncalo Feio nazwał panią Maciążek… per „kurwą”. Uznano to za „mimowolne zniekształcenie”, bo inni świadkowie tego nie potwierdzili.
Z uzasadnienia decyzji Komisji Dyscyplinarnej dowiadujemy się, że trener Feio przyznał się do winy, jeżeli chodzi o niewłaściwe zachowanie wobec Pauliny Maciążek. Z kolei zdarzenie z udziałem Pawła Tomczyka potwierdził klub między innymi swoim oświadczeniem. W udostępnionym KD nagraniu z monitoringu nie było widać całej scysji szkoleniowca z prezesem, bo byli w pomieszczeniu, w którym nie było kamer.
Komisja nie dopuściła zeznań kierownika Rakowa
Jakiś czas temu na Weszło wspominaliśmy w tekście: „Wszystkie odloty Goncalo Feio” o tym, że trener w czasach, kiedy był asystentem w Rakowie Częstochowa, pobił się m.in. z kierownikiem drużyny Kamilem Waskowskim. Zeznania w tej sprawie złożył sam uczestnik bójki. Oświadczenie drogą mailową złożył również Wojciech Makowski (w przeszłości również jeden z asystentów w Rakowie), ale jego pismo dotyczy innej sprawy z udziałem trenera Feio. Ich wyjaśnienia nie zostały jednak dopuszczone przez członków KD, ponieważ Portugalczyk nie był za tamte zdarzenia pociągnięty do odpowiedzialności dyscyplinarnej i w świetle przepisów związkowych nigdy wcześniej nie był karany za agresywne zachowania.
Tak jak wspominaliśmy na początku tekstu – Komisja Dyscyplinarna zgodnie z wytycznymi Najwyższej Komisji Odwoławczej rozpatrzyła zachowania trenera Feio z 5 marca nie tylko pod kątem art. 110 Regulaminu Dyscyplinarnego PZPN („Inne rażące naruszenie przepisów prawa związkowego lub norm etyczno – moralnych, obowiązujących w piłce nożnej”), ale również przez pryzmat art. 72 („Groźba lub przemoc) oraz art. 77 („Wypowiedzi poniżające”). I co ciekawe KD przychyliła się do wniosku NKO. Jest to dość istotne w kontekście wymierzenia kary.
Sankcje, które może otrzymać osoba naruszająca wspomniane artykuły, są dość szerokie: od zawieszenia, czasową dyskwalifikację, pozbawienie licencji po wykluczenie ze struktur PZPN i oczywiście grzywny finansowe.
Mecenas Adam Kuźnicki, reprezentujący Pawła Tomczyka i Paulinę Maciążek, wnosił o bardzo wysokie kary dla Goncalo Feio.
Komisja: Trener Feio rzucił, ale nie chciał robić krzywdy
I tu dochodzimy do największej kontrowersji. Członkowie Komisji Dyscyplinarnej uznali, że zachowanie Goncalo Feio wynikało z emocji, a samo rzucenie kuwetą na dokumenty w prezesa Tomczyka było dość przypadkowe i szkoleniowiec nie miał zamiaru zrobić krzywdy swojemu przełożonemu.
Komisja uznała, że roszczenia pokrzywdzonych były nieadekwatne do przewinienia. I OK, można się z tym zgodzić. Jednak między roczną dyskwalifikacją w zawieszeniu na dwa lata, a trwałym wykluczeniem ze struktur jest jeszcze mnóstwo innych sankcji, które można było zastosować, zwłaszcza że ostatecznie trener Feio został uznany winnym naruszenia nie jednego (jak pierwotnie uznała KD), a trzech przepisów dyscyplinarnych. Jaka powinna być kara? Na pewno bardziej realna. Dwuletnie zawieszenie rocznej dyskwalifikacji i 30 tys. zł grzywny to tak naprawdę brak rzeczywistego ukarania agresywnych zachowań szkoleniowca, bo cały czas może on pracować, a pokrzywdzeni złożyli wymówienia z pracy w Motorze. Jest to dość absurdalne, bo można odnieść wrażenie, że agresor został w pewnym stopniu nagrodzony. Przyzwolił na to właściciel lubelskiego klubu – Zbigniew Jakubas i przyzwalają na to swoimi decyzjami członkowie Komisji Dyscyplinarnej PZPN.
Z tymi przeprosinami to dość kuriozalna sprawa. Pan Tomczyk i pani Maciążek cały czas ich nie otrzymali. Komisja odrzuciła też ich wniosek, żeby zamieścić je w „Przeglądzie Sportowym”, bo trener Feio nie dopuszczał się szkalowania pokrzywdzonych w „środkach masowego przekazu”. Ale też pamiętajmy, że jego zachowania i całe zdarzenie, były szeroko opisywane przez media.
Tomczyk pozwał klub i Jakubasa. Co z Feio?
Z uzasadnienia dowiadujemy się także, że Paweł Tomczyk pozwał Motor Lublin i Zbigniewa Jakubasa z powództwa cywilnego na kwotę łączną przekraczającą milion złotych. Dlaczego chodzi o tak duże pieniądze? Na tyle były prezes wycenił swoje straty wizerunkowe i utraconą możliwość otrzymania wynagrodzenia za umowę, którą miał w klubie, a którą finalnie musiał rozwiązać. Okazuje się też, że na razie Tomczyk nie założył sprawy cywilnej Goncalo Feio. W sprawie zachowania Portugalczyka z 5 marca śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa Lublin-Południe o czym w lipcu pisał lubelski oddział „Gazety Wyborczej”. Ustaliliśmy, że do tej pory nikomu nie postawiono jednak żadnych zarzutów.
Na koniec w uzasadnieniu dostajemy odpowiedź na pytanie: „Dlaczego Komisja Dyscyplinarna nie przyznała Goncalo Feio realnej kary?”. Otóż Portugalczyk zasłużył na otrzymanie „ostatniej szansy”…
Zarzuty Martina Bielca wobec trenera Feio oddalone
I tu dochodzimy do drugiej sprawy, która toczyła się wobec trenera Goncalo Feio przed Komisją Dyscyplinarną PZPN. Były asystent i trener przygotowania w Motorze Lublin (od lutego do maja 2023), Martin Bielec oskarżył Portugalczyka o mobbing. Mówił o tym w głośnym wywiadzie udzielnym w maju dziennikarzowi Sport.pl Dominikowi Wardzichowskiemu.
„Zdarzały się sytuacje, w których przy całym sztabie [Feio] zarzucał mi brak kompetencji, poniżał mnie, krzyczał, miał ataki agresji” – ujawnił Bielec, który ostatecznie złożył wniosek o rozwiązanie umowy z winy klubu. Były asystent przez zachowania Portugalczyka miał problemy zdrowotne i musiał przedstawić zwolnienie lekarskie. We wspomnianej rozmowie przyznał też, że przedstawiciele Motoru proponowali mu pieniądze za to, żeby nie wypowiadał się w mediach.
„Motor chciał też, żebym podpisał “klauzulę milczenia”. Oferowali mi pięć tysięcy złotych, czyli mniej niż połowę moje miesięcznego wynagrodzenia, w zamian za dwuletni brak wypowiedzi na temat klubu i osób, które w nim pracują i będą pracować. Jeśli złamałbym tę klauzulę, musiałbym zapłacić odszkodowanie w wysokości 20 tys. złotych” – podkreślał Bielec na łamach Sport.pl.
Lubelski klub w oświadczeniu wszystkiego się wyparł i zagroził byłemu asystentowi pozwem cywilnym.
11 stycznia odbyło się posiedzenie Komisji Dyscyplinarnej w tej sprawie i… zarzuty wobec trenera Feio zostały oddalone.
– W tym momencie nie chcę zajmować stanowiska w tej sprawie. Czekam wraz z moim pełnomocnikiem na pisemne uzasadnienie Komisji Dyscyplinarnej PZPN. W zależności od tego, co się w nim znajdzie, będziemy podejmować stosowne kroki prawne. Przepraszam, ale w tym momencie więcej powiedzieć nie mogę – przyznał nam Bielec w rozmowie telefonicznej.
Według naszych ustaleń członkowie Komisji Dyscyplinarnej uznali, że zeznania świadków i dowody były niewystarczające, żeby uznać trenera Feio winnym mobbingu. W dużym skrócie stwierdzono, że agresywny język to część i specyfika świata piłki oraz realia szatni. W sprawie zeznawali m. in. obecni pracownicy sztabu szkoleniowego Motoru. Część z nich zasłaniała się niepamięcią lub mówili, że faktycznie padały ostre słowa, ale trudno im ocenić czy można to odbierać jako mobbing. Sam trener Feio w oświadczeniu przedstawionym przez pełnomocnika w trakcie posiedzenia Komisji Dyscyplinarnej miał też przyznać, że być może język i używane słowa mogły być zbyt mocne, ale także nawiązywał do specyfiki zawodu.
Sprawą trenera Bielca w PZPN zajmował się wcześniej również rzecznik etyki – ksiądz dr hab. Jerzy Kostorz. Słyszymy, że teraz o zasadności jego rozwiązania kontraktu z winy klubu może rozstrzygać Piłkarski Sąd Polubowny. Sprawa nadal jest rozwojowa, bo tutaj też sporo osób złożyło zeznania. Należy spodziewać się jakiejś kontynuacji w najbliższych miesiącach.
Kara Feio mogła zostać odwieszona
Zapytaliśmy jednego z prawników, znających realia piłkarskie i Regulamin Dyscyplinarny PZPN, o to czy w przypadku ukarania Goncalo Feio w sprawie Martina Bielca odwieszona zostałby kara rocznej dyskwalifikacji Portugalczyka ze sprawy z panią Maciążek i panem Tomczykiem. Okazuje się, że tak.
– Skoro po pierwszym postępowaniu dyscyplinarnym Komisja zdecydowała, że trener Feio „dostanie ostatnią szansę”, to ewentualne uznanie go winnym mobbingu oznaczałoby, że dwuletnie zawieszenie przestaje obowiązywać i szkoleniowiec zostałby stale zdyskwalifikowany – powiedział nam adwokat, który poprosił, żeby nie ujawniać jego nazwiska, bo nie chce być kojarzony ze sprawą.
Wychodzi więc na to, że trener Feio pozostaje zupełnie bezkarny wobec swoich zachowań. Pytanie tylko: dlaczego? Czy wpływ na to mają dobre wyniki Motoru, który zajmuje obecnie trzecie miejsce w I lidze i ma realne szanse na awans do Ekstraklasy? A może wpływa na to deklaracja Zbigniewa Jakubasa, który kilka razy publicznie mówił, że albo będzie pracował z Portugalczykiem, albo wycofa się z działalności w lubelskim klubie? Dużo w tym wszystkim jest kwestii, które na razie pozostają niewyjaśnione.
Oba postępowania mogą teraz trafić do Najwyższej Komisji Odwoławczej. Ta może zmienić decyzję Komisji Dyscyplinarnej lub utrzymać je w mocy. Na razie NKO nie wyznaczyła dat posiedzeń w tych sprawach. Wiemy, że do PZPN wpłynęło tylko odwołanie pełnomocnika ws. Pawła Tomczyka i Pauliny Maciążek. Jego najważniejsze elementy publikujemy poniżej. Udało się nam też porozmawiać z mecenasem Adamem Kuźnickim. Reprezentuje on przed organami PZPN wspomnianą powyżej dwójkę pokrzywdzonych.
***
Kiedy należy spodziewać się ostatecznego zakończenia sprawy prezesa Tomczyka i rzecznik Maciążek z trenerem Goncalo Feio przed organami dyscyplinarnymi PZPN?
mec. Adam Kuźnicki (pełnomocnik Pawła Tomczyka i Pauliny Maciążek): Sam chciałbym to wiedzieć. Wszystko trwa zdecydowanie zbyt długo. W teorii sprawa jest prosta – pan trener Feio dopuścił bezprawnych i haniebnych zachowań. Niebezpiecznym przedmiotem uderzył drugiego człowieka w głowę. Wszystkie istotne okoliczności zdarzenia, niezbędne dla wymierzenia adekwatnej kary, potwierdzili wiarygodni świadkowie w swoich zeznaniach. Już Najwyższa Komisja Odwoławcza zwracała na to uwagę, kierując sprawę do ponownego rozpatrzenia pierwszej instancji. Reasumując: są dowody – w tym przyznanie się do winy – ale do dziś nie ma kary. Mówię tu o karze realnej i adekwatnej do popełnionych czynów.
Dlaczego to wszystko tak długo trwa?
Nie wiem. To już pytanie do Komisji Dyscyplinarnej PZPN i jej członków. Dla mnie jej ostatnie decyzje w sprawie Pawła Tomczyka i Pauliny Maciążek są kuriozalne i nie mają nic wspólnego z szeroko rozumianą praworządnością. W ostatnim orzeczeniu KD potwierdziła za Najwyższą Komisją Odwoławczą, że zachowanie trenera Feio po meczu Motor – GKS Jastrzębie z 5 marca 2023 roku powinno być rozpatrywane nie tylko pod kątem art. 110 Regulaminu Dyscyplinarnego PZPN, ale również przez pryzmat art. 72 i 77. Dla każdego oczywistym jest, że naruszenie większej liczby artykułów Regulaminu Dyscyplinarnego, powinno oznaczać surowszą karę. Tymczasem zdaniem KD poprzednio orzeczona kara była właściwa i pozostawiono ją bez zmian. Przypomnę, że uznanie w tej sprawie odpowiedzialności z art. 72 i 77 oznacza, że członkowie Komisji przyznali, że czyny zostały popełnione w związku z meczem mistrzowskim, w czasie którego Goncalo Feio znieważał publicznie panią Paulinę Maciążek oraz rozbił głowę Pawła Tomczyk niebezpiecznym przedmiotem. Obecna decyzja sprawia, że PZPN w pewnym sensie sankcjonuje możliwość uderzenia działacza czy sędziego w trakcie meczu. Bo jaka jest w tej chwili za to realna kara? Żadna, bo tak patrzę na obecnie zarządzoną sankcję rocznej dyskwalifikacji w zawieszeniu na dwa lata. Przypominam, że Portugalczyk nieprzerwanie prowadzi pierwszy zespól Motoru Lublin, który aktualnie występuje w rozgrywkach I ligi.
Jestem w posiadaniu uzasadnienia decyzji Komisji Dyscyplinarnej PZPN w tej sprawie. Dowiedziałem się z niego, że pański klient Paweł Tomczyk pozwał do sądu nie tylko Motor Lublin, ale również właściciela klubu Zbigniewa Jakubasa. Dlaczego akurat tak został skonstruowany pozew?
Paweł Tomczyk z winy klubu rozwiązał umowy łączące go z klubem. W Motorze był jednocześnie prezesem i dyrektorem sportowym. Uznałem, że nie ma sensu obarczać odpowiedzialnością tylko klub, bo de facto na konferencji prasowej dzień po meczu Motor – GKS Jastrzębie, to pan Jakubas naruszał dobra osobiste mojego klienta. Zabezpieczone są na tą okoliczność dosłowne cytaty, które zostały szczegółowo wskazane w pozwie. Swoimi słowami wyrządził realną szkodę Pawłowi Tomczykowi. Swoją drogą ciekawe, że na tamtej konferencji pan Jakubas powiedział, że zrobi wszystko, żeby trener Feio został w klubie i nie ponosił żadnej odpowiedzialności za to, co się stało. Co więcej, to oświadczenie pozostało bez echa i na nikim nie zrobiło żadnego wrażenia, pomimo że moim zdaniem powinny zainteresować się nim właściwe organy. W tym również Komisja Dyscyplinarna, która miała do tego okazję już podczas dwóch orzeczeń.
Coś pan sugeruje?
Szczerze, na początku jak zająłem się tą sprawą zupełnie to bagatelizowałem, traktowałem takie deklaracje jako „czcze gadanie”. Byłem przekonany, że materiał dowodowy jest tak mocny i szeroki, że Komisja Dyscyplinarna nie będzie mogła podjąć innej decyzji niż dotkliwie ukarać pana Feio. Stało się inaczej. Mogę się tylko domyślać dlaczego.
Ludzie ze środowiska mówią o tym dość niechętnie, ale ponoć doszło do jakiegoś spotkania pana Jakubasa z przedstawicielami najwyższych władz PZPN.
To pan powiedział, ale do mnie też dochodzą różne sygnały, że na przykład ktoś zjadł z kimś obiad. Być może następstwem tego wokół sprawy zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Ja tylko głośno myślę i zastanawiam się, co kierowało członkami Komisji Dyscyplinarnej PZPN przy podejmowaniu decyzji. Przecież pan Feio został uznany winnym. W wątku pani Maciążek przyznał się do winy, a klub wydał oświadczenie, że uderzenie Pawła Tomczyka kuwetą na dokumenty miało miejsce, za co pan Feio przeprosił. Natomiast żadne z dwóch uzasadnień do wydanych przez Komisję Dyscyplinarną orzeczeń nie wskazuje w sposób przejrzysty i logiczny okoliczności, które dawały podstawy do wymierzenia takiej, a nie surowszej kary. Co ciekawe, Najwyższa Komisja Odwoławcza wskazywała już raz w swoim orzeczeniu na podobne uchybienia KD, odpowiadając na moje odwołanie od pierwotnej decyzji. W tym zakresie KD nie zastosowała się do wytycznych NKO i to mimo że ma taki obowiązek.
(…)
Całość rozmowy z mecenasem Kuźnickim jest dostępna TUTAJ. Adwokat wyjaśnia między innymi, dlaczego jego klient Paweł Tomczyk pozwał do sądu Motor Lublin i właściciela klubu Zbigniewa Jakubasa na ponad milion złotych.
***
Najważniejsze elementy odwołania pełnomocnika Pawła Tomczyka i Pauliny Maciążek do NKO. Całość jest dostępna TUTAJ.
Można przyjąć, że NKO również podtrzyma decyzję Komisji Dyscyplinarnej PZPN. Przecież może się tak stać i nikt nie powinien być tym zdziwiony. Co się stanie w takiej sytuacji? W naszym kraju ostatnią instytucją, do której można się zwrócić jest Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim. Jeżeli i tam, któraś ze stron uzna, że nie znalazła sprawiedliwego wyroku, to o wszystkim może decydować Sportowy Sąd Arbitrażowy w szwajcarskiej Lozannie (z ang. Court of Arbitration for Sport; w skrócie CAS). Oczywiście jeżeli złoży się tam odwołanie i wpłaci się stosowne wadium. Na razie mamy aferkę w skali środowiska piłkarskiego naszego kraju. Jeśli organy dyscyplinarne PZPN nie będą potrafiły podjąć obiektywnej decyzji o karze, to wówczas sprawa może przenieść się na międzynarodowy grunt. Ciekawe czy wówczas jakieś spotkania, obiady i zakulisowe rozmowy dadzą efekty. Coś czujemy, że w CAS po zapoznaniu się z aktami i zeznaniami złapią się za głowy, w jak oczywistej sprawie muszą rozstrzygać. Być może tam nie będzie przyzwolenia na chamstwo, agresję i bicie po głowie.
WIĘCEJ O GONCALO FEIO NA WESZŁO:
- Feio: Za mną najpiękniejszy rok w karierze
- Komisja Dyscyplinarna PZPN utrzymała kary wobec Feio. Zapowiadane kolejne odwołanie
- Komisyjne przepychanki ws. Goncalo Feio. Decyzyjna farsa w PZPN
- Właściciel Motoru chwali Goncalo Feio. “Jest geniuszem”
Fot. Newspix