Polacy nie wypadli w Wiśle – jak na ostatnie standardy – źle, ale nie byli głównymi aktorami konkursu indywidualnego. Show skradł fenomenalnym skokiem w drugiej serii Ryoyu Kobayashi, a Stefan Kraft wyrównał historyczny rekord Janne Ahonena.
108 – to liczba podiów w PŚ nie tylko Fina, ale od dzisiaj również Austriaka. Na ten moment Kraft jest współrekordzistą wszech czasów, ale być może już w Szczyrku wyprzedzi legendarnego skoczka z Lahti. I będzie mógł powiedzieć, że to wyłącznie do niego należy jedno z największych osiągnięć w świecie skoków narciarskich.
Z racji, że Kraft nie startował jednak wczoraj w konkursie duetów, mogliśmy się zastanawiać, czy faktycznie obiekt w Wiśle mu sprzyja. Okazało się, że i owszem. Po pierwszej serii prowadził, wyprzedzając świetnie dysponowanych w ostatnich tygodniach Anze Laniska oraz Andreasa Wellingera. “Dopiero” piąty był natomiast Ryoyu Kobayashi, który generalnie w Wiśle nie wypadał dotąd przesadnie dobrze.
W drugiej serii Japończyk odpalił jednak petardę. Zanotował 139.5 metrów, otrzymał świetne noty i mógł tylko czekać na to, co zrobią jego rywale. Ani Lovro Kos, ani Wellinger, ani Lanisek, ani nawet Kraft (notabene z obniżonej belki) nie byli jednak w stanie dolecieć nawet do 130. metra. Kobayashi zatem wreszcie wygrał (w Turnieju Czterech Skoczni był czterokrotnie drugi). I – patrząc na pierwszą serię – zaskakująco łatwo. Jego przewaga nad drugim Kraftem wyniosła 5.1 punktu.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Jeśli chodzi o Polaków: zadowoleni moglibyśmy być z tego, że aż czterech naszych skoczków dopisało do swojego dorobku punkty. Żaden z nich nie zrobił jednak furory. Żyła finiszował czternasty (124 i 127 m), Olek Zniszczoł dwudziesty (115 i 123 m), Paweł Wąsek dwudziesty pierwszy (117 m i 126.5 m), a Dawid Kubacki dwudziesty piąty (118 i 116 m). Do drugiej serii nie przedostał się tym razem Kamil Stoch (116 m), podobnie jak Klemens Murańska (111 m).
KACPER MARCINIAK
Fot. Newspix.pl