Reklama

Było za dobrze. Śląsk za Borysa chce pałę do dziennika

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

09 stycznia 2024, 20:12 • 5 min czytania 43 komentarzy

Nowy rok, stary Śląsk. No, dobra – bylibyśmy niesprawiedliwi, mówiąc, że we Wrocławiu wracają do starych, kompromitujących nawyków. Ale w tym konkretnym przypadku zapachniało dawnym stylem zarządzania, który wielokrotnie wstawiał klub pod medialną gilotynę. Teraz chodzi o Karola Borysa, wyjątkową perełkę z akademii, którą Śląsk miał szlifować na boiskach Ekstraklasy do momentu sprzedaży za rekordowe pieniądze. Zamiast tego, przedwcześnie sprzedaje cenne akcje na giełdzie jak gracz trochę zielony w temacie inwestycji.

Było za dobrze. Śląsk za Borysa chce pałę do dziennika

60 – tyle minut w tym sezonie dostał największy talent Śląska od wielu lat. Zadebiutował w elicie jeszcze jako 15-latek, w maju 2022 roku. Od tamtej pory narracja we Wrocławiu była jednolita: chuchamy, dmuchamy i nie sprzedajemy. Oczywiście nie mogło to trwać przez wieczność, bo Borys ledwo wychylił nos poza CLJ-kę, a już ściągnął uwagę wielu akademii z topowych lig w Europie. Było więc jasne, że WKS dorobi się sporego zastrzyku gotówki. Pytanie brzmiało tylko, kiedy to nastąpi.

Karol Borys wypychany przez Śląsk Wrocław? Nie tak miało być

Wydawało się, że Śląsk wypuści Karola Borysa w świat dopiero w chwili, gdy ten ogra się na poziomie Ekstraklasy. Zbierze chociaż 1000-1500 minut i pokaże kibicom, że jego talent nie jest żadnym mitem. W istocie coś zdążył zaprezentować, ale w Ekstraklasie widzieliśmy go przez 255 minut. Jak na półtora roku, to zdecydowanie za mało, nawet jeśli mowa o młodym nastolatku o… posturze młodego nastolatka.

Okej, do aspektu fizycznego można mieć wątpliwości, w końcu to seniorski futbol, który wymaga starć bark w bark. Ale – na litość boską – chyba wyszliśmy już z prehistorycznej ery, kiedy odpuszczano utalentowanych piłkarzy z powodu deficytu wzrostu i masy mięśniowej, prawda? Prawda?! Bo sądząc po dzisiejszych wypowiedziach prezesa Śląska na łamach “Kanału Sportowego”, niekoniecznie.

Zmiana otoczenia będzie najlepszym krokiem dla Karola Borysa, żeby rozwinął się jeszcze bardziej. Ma ogromny potencjał, ale musi popracować nad fizycznością. Jest zainteresowanie klubów z Zachodu. Oficjalnej oferty jeszcze nie ma. Karol musi zdecydować, jaki kraj za nim najbardziej przemawia i jaka ścieżka go interesuje. Skłaniamy się ku transferowi definitywnemu – powiedział Patryk Załęczny.

Reklama

Jeden fragment, kilka czerwonych flag – o ile doceniamy pracę nowego prezesa i jego ekipy, o tyle transfer Karola Borysa ujęty w ten sposób jest dla nas kompletnie niezrozumiały. Zmiana otoczenia najlepszym krokiem do rozwoju? Ma potencjał, ale jest za słaby fizycznie? Cholera, trudno, żeby nie był, skoro kilka miesięcy temu skończył 17 lat i nie jest ani środkowym obrońcą, ani napastnikiem. Nie okupuje pozycji, na której piłkarze wcześniej mogą wykazywać większą ochotę lub mieć lepsze predyspozycje do pracy na siłowni. Serio, mało jest na świecie przypadków pokroju Bernardo czy Davida Silvy, nie wspominając o Messim przy zachowaniu wszelkich proporcji?

Jeśli chłopak – nawet trochę odstający od starszych kolegów z zespołu – ma ogromny potencjał, dajesz mu grać, żeby za jakiś czas prawdopodobnie stał się lepszym i droższym piłkarzem, proste. Inwestujesz i ryzykujesz, bo o to w tym chodzi. Chcesz atrakcyjniejszą stopę zwrotu i większą zasługę przy wychowaniu, budując przy okazji własną markę sprzedażową? Nie stawiasz wtedy na szybki zysk, ale niestety tak to wygląda. Śląsk Wrocław idzie na łatwiznę.

<div>

Razem do 1060 złRazem do 1060 zł

Razem do 1060 zł

  • Wpłać min. 50 zł i postaw swój pierwszy zakład w aplikacji Fuksiarz.pl
  • Jeśli trafisz to wygrana jest twoja, w przeciwnym razie otrzymasz zwrot 50 zł w gotówce
  • Oferta tylko dla użytkowników Weszło

18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.

</div>

Śląsk Wrocław popełni błąd? Wiele na to wskazuje

Wydaje się, że w klubie po prostu nie mieli konkretnego planu na rozwój Karola Borysa. Jeśli trener Magiera nie chce dawać mu szans w pierwszym zespole, pomocne byłoby wypożyczenie. Ale przemyślane, akurat do pasującego jego profilem gry klubu 1. ligi. Wiecie, działanie w stylu Lecha Poznań, które na pewno dałoby się w fajny sposób sprzedać samemu zawodnikowi i jego otoczeniu. Rozumiemy apetyt w walce o najwyższe cele, tę jedną szansę zdarzającą się raz na dekadę, ale to nie musi przecież odbywać się kosztem generacyjnego talentu. Tym bardziej, że po boisku biegają piłkarze na pewno mniej perspektywiczni, zaczynając od Mateusza Żukowskiego.

A w Ekstraklasie mamy przecież przykłady, jak można taki biznes dobrze rozegrać. Przypomina się Michał Karbownik, który jako 18-latek rozegrał pełny sezon w Legii walczącej o mistrzostwo Polski, by po nim trafić za 4 mln euro do Brighton i wrócić jeszcze na kilkumiesięczne wypożyczenie do stołecznego klubu. Śląsk, zamiast iść wydeptanymi ścieżkami i to nawet przez samego siebie, bo w przeszłości Płacheta czy Praszelik przed transferami też musieli swoje minuty rozegrać – patrzy teraz krótkowzrocznie.

Szkoda, naprawdę szkoda. Jeśli dojdzie do transferu za około 2 mln euro do Fiorentiny, o którym teraz mówi się najwięcej, Śląsk zasłuży na pałę do dziennika. Dało się – i chyba wciąż da – poprowadzić Karola Borysa inaczej. No, chyba, że nie wiemy wszystkiego. Może to totalny leń, który nie chce nad sobą pracować? Choć takie opinie do nas nie dochodziły poza słowami trenera Magiery, że przegrywa rywalizację. Swoją drogą, trudno, żeby było inaczej w tym wieku, a Bellinghamów czy Gavich niestety jeszcze nie produkujemy.

Reklama

Ostatnio Karol Borys miał kontuzję brzucha, wypadł na dłuższy czas, ale wcześniej regularnie lądował w kadrze meczowej. Gdyby jego potencjał był picem na wodę, raczej grałby w rezerwach albo wrócił do CLJ-ki, tak jak inni, którzy na papierze zapowiadali się we Wrocławiu lepiej niż skończyli. Tutaj tego nie ma, zresztą – jeśli poważny klub z Europy chce wydać siedmiocyfrową kwotę za 17-latka z 900 minutami na koncie w seniorskiej piłce, nie może być mowy o przypadku. Prędzej o błędzie strategicznym Śląska, który wisi w powietrzu.

WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Ekstraklasa

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

43 komentarzy

Loading...