Reklama

Przeciwieństwo Lewandowskiego. Co debiut Vitora Roque powiedział nam o 18-latku?

Dominik Piechota

Autor:Dominik Piechota

05 stycznia 2024, 14:30 • 4 min czytania 6 komentarzy

Dwadzieścia minut Vitora Roque z osłabionym Las Palmas (2:1) to niewystarczający materiał dowodowy, aby wyrokować, ile nastoletni Brazylijczyk wniesie do Barcelony. Ale wystarczający obraz, aby stwierdzić, że jego wyjścia na wolne pole, naturalna agresja i ciągła ruchliwość w wielu spotkaniach mogą być brakującym elementem Katalończyków. Nie brakowało opinii, że w tak krótkim czasie urywał się obrońcom częściej niż Robert Lewandowski przez resztę spotkania, choć to również wynikało z taktyki Xaviego (tak, wbrew pozorom taki termin istnieje).

Przeciwieństwo Lewandowskiego. Co debiut Vitora Roque powiedział nam o 18-latku?

Znamy to doskonale z reprezentacji Polski – w wyobraźni kibiców nie ma piłkarza lepszego niż ten, który akurat danego dnia nie zagrał. Stąd nic dziwnego, że w oczach wielu Vitor Roque jeszcze przed debiutem stanowił reinkarnację Luisa Suareza i jawił się jako lek na całe zło. Zupełnie niepotrzebnie. Ale skoro już zadebiutował w pierwszym meczu 2024 roku, to możemy wyciągnąć parę wniosków z 20 minut obserwacji byłego gracza Athletico Paranaense.

Nie był to żaden historyczny ani godny zapamiętania debiut, lecz Vitor Roque pokazał nam niesamowitą ochotę do gry, głód i bardzo dużą ruchliwość. Niby nic, tego wymaga się od każdego napastnika, a jednak wystarczyło, by wzbudzić jeszcze większą ciekawość kibiców Barcelony. Po prostu w wielu spotkaniach nie byli przyzwyczajeni do tego obrazka z cofającym się głęboko i zbyt statycznym Robertem Lewandowskim. Nie chodzi tu o budowanie kontrastów – ten dobry, ten zły – po prostu Brazylijczyk zaserwował zupełnie inną charakterystykę napastnika i być może konkretnie otworzył wachlarz możliwości Xaviemu. Sama zmiana polskiego napastnika przed końcem meczu to nowość jak na standardy trenera Blaugrany.

Reklama

Brazylijczyk zmarnował bardzo dogodną sytuację, kilka razy zabrakło mu centymetrów do piłki, był łasy na strzały, gdy dostał piłkę, ale przede wszystkim w niemal każdej akcji ruszał sprintem na wolne pole i urywał się defensorom. Dla jednych elementarz, dla innych pozytywne zaskoczenie. A trzeba pamiętać, że Las Palmas to jedna z najlepiej łapiących na spalone drużyn w Europie. Aston Villa Unaia Emery’ego uczyniła z tego sztukę, Kanaryjczycy idą podobną drogą, bo tylko w tym spotkaniu Barcelona została złapana czternaście razy na ofsajdzie. To naturalne, że przy tak wysoko ustawionej linii defensywy trzeba atakować przestrzeń za plecami obrońców. A tym bardziej, gdy w końcówce rywal oddycha rękawami, a do tego gra w dziesiątkę – lepszego scenariusza na pokazanie swojej charakterystyki nastolatek nie mógł sobie wymarzyć.

Nie zawsze będzie tak kolorowo, bo większość meczów w Hiszpanii to jednak dla Barcelony gra przeciwko bardzo nisko ustawionej defensywie, obrona za podwójnymi zasiekami i mnóstwo brudnych środków stosowanych przez przeciwników. Nie każdy chce grać w piłkę, dlatego prawdziwe sprawdziany dopiero przed Vitorem Roque. Niewątpliwie jednak Brazylijczyk pokazał, że może być bardzo ciekawą alternatywą albo uzupełnieniem dla Roberta Lewandowskiego, bo chociaż nie ma jego kunsztu, klasy i doświadczenia, to na pewno oferuje znacznie więcej ruchów na wolne pole. A przy Gundoganie, Cancelo czy Yamalu to może być skarb.

– Zmieniłem Lewandowskiego przed końcem, bo potrzebowaliśmy napastników, którzy mogą atakować przestrzeń za plecami obrońców, jak Vitor Roque czy Ferran Torres. Wszyscy muszą zrozumieć, że istnieje rywalizacja – przyznawał sam Xavi po wymęczonej wygranej rzutem na taśmę na Kanarach. W jego głowie 35-letni polski napastnik miał być odgrywającym, oddającym piłkę do pomocników i wyciągającym stoperów, aby później posyłać prostopadłe zagrania do pozostałych. Ten plan niekoniecznie się sprawdzał, brakowało wykorzystania tego miejsca za linią defensywy Las Palmas. Dlatego tak miłą odmianą były wejścia właśnie wspomnianych Ferrana i Roque.

Reklama

Kibicowskie oceny są bardzo emocjonalne i mają krótką pamięć, ale czym więcej będzie takiej statyczności Roberta Lewandowskiego na boisku, tym mocniej Katalończycy będą domagać się szans dla Vitora Roque. Póki co to cały czas uczniak wpatrzony w Polaka jak w obrazek. Ale niewątpliwie oferuje zupełnie inny styl gry, niż znacznie starszy od niego Robert. Takiej agresji, głodu, ataku na każdą piłkę potrzebuje Barcelona, bo czasem właśnie ten elementarz zawodzi w ekipie Xaviego.

Nastoletni Brazylijczyk najpierw zadebiutował, później został zaprezentowany (co też pokazuje jego potrzebę przebywania na boisku), a teraz czeka na kolejne prawdziwe przetarcia w lidze hiszpańskiej. Barcelonie brakowało takiego profilu piłkarza, bo Ferran Torres zbyt często był przyklejany do skrzydła. Za wcześnie, by oceniać co to może oznaczać dla Lewandowskiego. Być może taki partner w ataku i wreszcie jakakolwiek konkurencja będzie zbawieniem dla formy Polaka. A być może coraz częściej będzie dochodzić do porównań między nimi, o ile zespół Xaviego dalej będzie tak męczyć oczy.

WIĘCEJ O FC BARCELONIE:

Fot. newspix.pl

Kiedy tylko może, ucieka do Ameryki Południowej, żeby złapać trochę fantazji i przypomnieć sobie, w jak cywilizowanym, ułożonym świecie żyjemy. Zaczarowany futbolem z krajów Messiego i Neymara, ale ciągnie go wszędzie, gdzie mówią po hiszpańsku albo portugalsku. Mimo że w każdym tygodniu wysłuchuje na przemian o faworyzowaniu Barcelony albo Realu, od dziecka i niezmiennie jest sympatykiem wielkiej Valencii. Wierzy, że piłka to jedynie pretekst, aby porozmawiać o ważniejszych sprawach dla świata, wsiąknąć w nową kulturę i po prostu ruszyć na miejsce, aby namacalnie dotknąć tego klimatu. Przed ołtarzem liga hiszpańska, hobbystycznie romansuje z polskim futbolem.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

6 komentarzy

Loading...