Gdybyśmy szli w clickbaity, tytuł tego tekstu brzmiałby: “Polacy napędzili stracha wicemistrzom Europy”. Albo: “Biało-czerwoni równorzędnym rywalem dla brązowych medalistów mistrzostw świata.” Nie szukamy jednak taniej atencji, dlatego napiszemy inaczej: w jednym z ostatnich sparingów przed Euro 2024 kadra Marcina Lijewskiego pokazała się z całkiem niezłej strony na tle mocnych Hiszpanów. Gospodarze wygrali co prawda 31:25, ale do 46. minuty to było zacięte spotkanie.
Dziś Hiszpania, jutro Serbia, a w sobotę Słowacja – oto plan drużyny “Lijka”. Polacy biorą udział w nieźle obsadzonym turnieju towarzyskim w hiszpańskim Granollers. Na dzień dobry stanęli naprzeciwko jednej z najlepszych drużyn świata i – trzeba to wyraźnie napisać – nie pękli na robocie. Oczywiście nie będziemy tutaj piać z zachwytu nad naszą reprezentacją, zdajemy sobie sprawę, że to był tylko sparing, w dodatku przegrany. Ale i tak po tym meczu mamy kilka powodów do uśmiechu.
Jakub Skrzyniarz zna Hiszpanów wyśmienicie. Na co dzień broni w tamtejszym klubie Bidasoa Irun i radzi sobie w nim bardzo przyzwoicie. Dziś też nie zawiódł – w 40. minucie spotkania miał na swoim koncie 11 skutecznych interwencji! Wszedł na światowy poziom, a przecież między słupkami na ME mogą jeszcze stać znakomity Adam Morawski i solidny Mateusz Kornecki. Golkiperów mamy na ten moment naprawdę zacnych, i z tego możemy się cieszyć.
Defensywa w handballu to jednak nie tylko bramka, ale też środek obrony. Tu w trakcie meczu selekcjoner mocno kombinował. Swoje szanse dostawały różne duety: Bartek Bis – Dawid Dawydzik, Maciej Gębala – Kamil Syprzak, Dawydzik – Gębala. Żaden z nich nie rzucił nas na kolana, ale chyba najlepiej wypadł ten pierwszy, występujący w tyłach przez lwią część pierwszej połowy, wygranej przez Polaków 13:12.
Marcin Lijewski wyznał mi kilkanaście miesięcy temu, że uważa Bisa za najlepszego polskiego obrońcę. Nie wiem, czy selekcjoner zmienił z czasem zdanie, czy nie, ale niezależnie od tego mocno ufa zawodnikowi HSC 2000 Coburg, więc w trakcie turnieju w Niemczech na pewno będziemy go często oglądać w tyłach.
Z przodu za to więcej szans niż się spodziewaliśmy może dostawać Paweł Paterek. Środkowy Chrobrego Głogów pod nieobecność kontuzjowanego Piotra Jędraszczyka wyszedł w pierwszej siódemce i trzeba powiedzieć, że nie zawiódł. W trakcie całego meczu zaliczył m.in. kapitalną asystę na koło do Syprzaka, znakomite wejście na 6 metr, zakończone skutecznym rzutem, i powrót do obrony, który zaowocował odebraniem piłki rywalom. Nieźle, zważywszy też na fakt, że dowoził grając zarówno przeciwko płaskiej hiszpańskiej defensywie w pierwszej połowie, jak i wysoko ustawionej w drugiej. Chłopak nie ma kompleksów, warto na niego stawiać.
No dobrze, ale skoro było tak pozytywnie, to czemu jednak zebraliśmy oklep? Bo Hiszpanie odskoczyli nam między 46. a 50. minutą tego spotkania (20:21 – 20:25). Od tej pory spokojnie kontrolowali jego przebieg i jako wytrawna drużyna dowieźli wygraną.
W zdobywaniu bramek nie pomagali nam dziś prawi rozgrywający. Wiadomo – to pozycja na której mamy od dawna problemy. Szymon Działakiewicz prawie nie gra w swoim klubie (Pick Szeged), Andrzej Widomski jest kontuzjowany, a utalentowany Patryk Wasiak to chyba jeszcze nie jest international level. Z tego powodu Lijewski nie powołał do szerokiej kadry ani jednego (!) nominalnego leworęcznego playmaykera.
Na tej pozycji mają grać głównie skrzydłowy Michał Daszek i praworęczny Ariel Pietrasik. Obaj dziś, delikatnie mówiąc, nie zachwycili. Poniżej swoich możliwości zagrał szczególnie płocczanin – jeden z jego rzutów z drugiej linii został… złapany w ręce przez bramkarz Gonzalo Pereza de Vargasa, co dla rozgrywającego nie jest powodem do dumy. W dawnych czasach taki delikwent musiał stawiać kolegom za karę skrzynkę piwa. “Dachu” pewnie nie dostanie takiej kary, nie te czasy, ale i tak ma nad czym myśleć bo od optymalnej formy na ten moment jest daleki.
Jedynym plusem na prawej połówce był Jakub Powarzyński z Wybrzeża Gdańsk. To młodziak, w dodatku praworęczny, ale występujący na tej pozycji od lat, od czasów juniorskich. Dziś kilka razy zakręcił hiszpańską defensywą pokazując, że nie czuje nadmiernego respektu przed zbiorem światowych gwiazd. Mamy świadomość, że wszedł na parkiet jak już właściwie było po meczu, ale i tak należą mu się słowa uznania.
W skali szkolnej za ten sparing wypada ocenić Polaków na 4-. Z niecierpliwością czekamy na dwa następne mecze towarzyskie, licząc, że w każdym kolejnym forma drużyny Lijewskiego będzie szła w górę. Na Euro 2024 musimy być w optymalnej dyspozycji bo czeka nas tam ciężkie zadanie: w grupie gramy kolejno z Norwegią, Słowenią i Wyspami Owczymi, a żeby z niej wyjść, trzeba zająć co najmniej drugie miejsce…
Fot. Newspix.pl