W 2015 roku został mistrzem Niemiec z Schalke U-19. W tej samej drużynie grali choćby Thilo Kehrer czy Leroy Sane. Rok wcześniej w barwach Polski U-18 potrafił strzelić gola Anglii U-18 z Marcusem Rashfordem w składzie, rok później w biało-czerwonej młodzieżówce U-20 biegał po boisku z Niemcami, Szwajcarią czy Włochami u boku Karola Świderskiego, Mateusza Wieteski i Pawła Bochniewicza. Teraz będzie grał w niemieckiej piątej lidze.
Michael Olczyk, bo to o nim mowa, nie zrobił kariery na miarę sygnalizowanego w juniorskim wieku potencjału. Wpisuje się tym samym w obraz nędzy i rozpaczy, jaki tworzą polscy piłkarze wyszkoleni w Niemczech. Lista mniejszych bądź większych klęsk jest długa: Riccardo Grym, Marco Drawz, Kevin Pytlik, Chris Jastrzembski, Florian Schikowski, Marcel Zylla, Adrian Stanilewicz, nawet przeciętny do bólu David Niepsuj…
Olczyk po Schalke zakotwiczył w pierwszoligowej Olimpii Grudziądz. W niej zagrał tylko dwanaście razy i dość niespodziewanie trafił do ekstraklasowej Arki Gdynia. W maju 2019 roku umieściliśmy go w niechlubnym gronie piętnastu najgorszych zimowych transferów tamtego sezonu, tłumaczyliśmy:
„Zachodzimy w głowę, jakim cudem ten typ wylądował w Gdyni? Gołym okiem widać, że on po prostu nie ma odpowiednich papierów na granie. Tu nie chodzi o żadną aklimatyzację, zgranie z kolegami i tym podobne. Jest po prostu słaby. Olczyk miał problemy z regularnymi występami nawet w Olimpii Grudziądz, z którą rozstał się w maju tamtego roku. Z Arką zaczął trenować w listopadzie, w styczniu dostał kontrakt na półtora roku. Bez sensu, nawet jeśli gra za niewielkie pieniądze. Jacek Zieliński natychmiast się na nim poznał, u niego nie dostał choćby minuty”.
To nie mogła być spektakularna kariera. Polska go wypluła, dwa sezony spędził w czwartoligowym Berliner AK, teraz będzie grał w piątoligowym SV Schermbeck.
Czytaj więcej o futbolu w Niemczech:
- Tureckie święto futbolu? Już w przyszłym roku
- „Nietykalny wynik” zagrożony już po dwóch latach. Czy Kane pobije rekord Lewandowskiego?
Fot. Newspix