Radovan Pankov jest podejrzewany o napaść na ochroniarza AZ. Na początku stycznia w Holandii odbędzie się rozprawa sądowa dot. wydarzeń z Alkmaar, jakie miały miejsce 5 października po meczu Ligi Konferencji. Serb w rozmowie z “WP SportoweFakty” podkreśla, że jego zdaniem to czysta formalność i nic mu nie grozi.
Po meczu AZ – Legia w Lidze Konferencji Josue oraz Radovan Pankov zostali zatrzymani na kilkanaście godzin przez holenderską policję za rzekome spowodowanie uszczerbku na zdrowiu ochroniarza, przez co nie mogli wrócić z zespołem do Polski. Obaj zawodnicy zostali wyjęci siłą z autobusu i spędzili noc w areszcie.
Pankov został oskarżony o pobicie ochroniarza. 11 stycznia serbski obrońca będzie przesłuchiwany w Holandii w tej sprawie – Mam wrażenie, że w tym terminie je ostatecznie zaplanowano, bo wyszliśmy wówczas z aresztu w piątek dzięki wstawiennictwu Mateusza Morawieckiego, a do poniedziałku ten ochroniarz miał termin ostateczny, by przedłożyć medyczną dokumentację, obdukcję. W międzyczasie prokuratura wyznaczyła termin na 11 stycznia. Myślę jednak, że to będzie tylko czysta formalność, bo dostałem akt oskarżenia, z którego wynika, że temu człowiekowi nic tak naprawdę nie jest – podkreśla Pankov.
Czy piłkarz Legii bezpośrednio po wydarzeniach z Alkmaar otrzymał wsparcie z Serbii? – Nie aż takie, jak tu, z Polski. Po prawdzie, byłem tym nieco rozczarowany. Najpewniej jednak w ojczyźnie mieli inne istotne sprawy, którymi byli wówczas zajęci. Największe wsparcie otrzymałem z mojego klubu i od moich kibiców. Muszę też zaznaczyć, że polski polityk, ówczesny premier Mateusz Morawiecki wstawił się za nami. Dzięki temu najpewniej mogliśmy opuścić areszt wcześniej.
WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA:
- Legia nawiązuje współpracę z trenerem… snu, który wcześniej pomagał Ronaldo
- Czy Legia dała się nabrać? Osąd Marca Guala
- UEFA znów ukarała Legię Warszawa. Zamknęła trybunę na mecz z Molde
Fot. FotoPyk