Reklama

Akademia Pana Cezarego

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

21 grudnia 2023, 19:29 • 4 min czytania 42 komentarzy

– Proszę pana, czego pan sobie życzy, może kabanosika do szota czarnej Żubrówki [ponoć ulubionego trunku w siedzibie PZPN-u]? – nie powiedział oczywiście nikt z obsługi hotelowej, kiedy przedstawiciele polskiego związku miło spędzali jeden z wieczorów podczas mundialu w Katarze. Nikt, bo picie alkoholu a tym bardziej jego przywożenie na teren arabskiego państwa jest surowo karane. Ale kto by się przejmował – Polak nie głupek, zawsze znajdzie jakiś sposób. W tym Cezary Kulesza i jego świta okazali się mistrzami świata.

Akademia Pana Cezarego

Dobra, bądźmy poważni. Nie ma podstaw, żeby kogokolwiek oskarżać. Zresztą, jak mógłbym, skoro PZPN wraz z ambasadą w Katarze i Ministerstwem Spraw Zagranicznych jasno zadeklarowali, że na mistrzostwach świata tylko promowali polską żywność. Powstał nawet specjalny projekt pod nazwą „Poland Tastes Good”, który miał m.in. „umacniać pozytywny wizerunek Polski i rozwinąć polski eksport produktów sektora rolno-spożywczego” [cytujemy z oficjalnych odpowiedzi, które otrzymał portal meczyki.pl od PZPN-u].

Ba, specjalna przesyłka z Polski do Kataru, oczywiście omijająca wszelkie zakazy na dość długiej trasie powietrznej, miała też przydać się polskiej reprezentacji. No więc – tęgie głowy pomyślały o wszystkim. Piłkarz też człowiek – tak jak baron, nie powinien po ciężkim treningu siedzieć bez niczego.

Co ważne, na miejscu miały jeszcze odbyć się „Dni Polskie w Doha”, podobno w ramach integracji Polaków z Katarczykami. Albo inaczej: odbyły się, ale to musiało być naprawdę ekskluzywne i hermetyczne wydarzenie, skoro w mediach społecznościowych nie ma po nim ani śladu. W sumie, po co się chwalić. „Polskie produkty” obronią się same, wystarczy skuteczna poczta pantoflowa. Mamy nadzieję, że pracownicy PZPN zrobili w tej kwestii dobrą robotę, bo kolejnego wyjazdu na mundial możemy prędko nie doświadczyć. Głupio byłoby zostawić złe wrażenie.

„Prezentacja polskiej kuchni”, „upominki dla gości VIP”, „szereg przedsięwzięć promocyjnych” – ależ to pięknie brzmi na papierze. PZPN chyba dojrzał, skoro postawił na przejrzystą komunikację. Wszystko mamy czarno na białym, niczego nie trzeba się domyślać. To była prawdziwa misja pod tytułem…

Reklama

Przywieźć, ukryć, zachlać, zapomnieć.

Brawo.

Gdy czytałem zupełnie poważne odpowiedzi PZPN-u i Ministerstwa Spraw Zagranicznych na pytania Tomasza Włodarczyka, przysięgam, że nie mogłem powstrzymać śmiechu. To już nawet nie frustruje, a zwyczajnie bawi, bo panowie najprawdopodobniej zorganizowali dobrze zakrapianą szkolną wycieczkę jak za młodzieńczych lat, tylko taką z większym rozmachem. Z wykorzystaniem samolotu, pomocą ministerstwa, ze świadomością władzy, przywilejów i luk w przepisach. Rzecz jasna, sprytnie opakowaną w projekt promocji polskiej żywności, która składała się z hektolitrów wódki i tony kabanosów na zagryzkę.

Swoją drogą trochę szkoda, że ktoś wpadł na pomysł, żeby prezentować nasz kraj akurat przez pryzmat tych produktów – ach, propaganda państwa alkoholików – choć może lepsze to niż…

Cholera, za bardzo nie ma z czego wybierać. Albo afera alkoholowa, albo afera premiowa. Albo Cezary, albo Czesław. Matko Boska, my w Katarze najwyraźniej byliśmy jak ten najeb*ny wujek na weselu, który prawie pozabijał się z własną żoną, a potem odkrył, że zrobił oborę na oczach wcześniej nieznanych mu gości.

Broniąc PZPN oczywiście można powiedzieć, że tajna misja (tajna do momentu wyjścia informacji o alkoholu w Katarze) dotyczyła też przedstawicieli innych krajów, które pojechały do Kataru. Nie wątpię, że element promocji, integracji i budowania wizerunku jest prawdziwy tak w przypadku Niemców czy Belgów, jak i naszym. W końcu Cezary Kulesza musiał przywieźć do Kataru coś więcej niż płyn, z którym ostatnio jest tak mocno kojarzony. A przynajmniej chcę w to wierzyć, choć, szczerze mówiąc, to i tak nie ma większego znaczenia przy cynizmie i prymitywizmie, jaki wylewa się z praktyk polskich działaczy.

Reklama

Mimo wszystko PZPN-owi należy się złota gwiazdka za umiejętności przewozowe. Taka, jaką przyznaje szkółkom piłkarskim, które muszą mieć określoną liczbę trenerów na zawodników. Nie wiemy, ile analogicznie przypadło butelek na parę rąk, ale pewne jest jedno: PZPN rozegrał wszystkich. Nikt z zewnątrz o niczym nie wiedział, dopóki po roku osoba znająca kulisy nie postanowiła sypnąć.

Jak to nie jest materiał na serial, naprawdę nie wiem, co może nim być. I zamiast tytułu „Narcos”, mogłoby być coś w stylu „Cezaros”. Albo „Akademia Pana Cezarego”, akurat przed nadchodzącą premierą pewnego filmu z odświeżoną obsadą. Kiedyś z Fronczewskim, dziś z Kotem. Tak jak w PZPN-ie: od Laty do Kuleszy. Nazwiska inne, ale metody i standardy w szkolnych ławkach podobne. Z tą tylko różnicą, że pierwszą parę warto obejrzeć, a drugą co najwyżej posadzić w barze „Ambasada” lub „Ministerstwie Śledzia i Wódki”.

Serdecznie zapraszam do Wrocławia, takich miejsc tutaj nie brakuje. Kabanosów zresztą też – wystarczy przejechać się na Tarczyński Arena, przy okazji obejrzeć mecz lidera Ekstraklasy (nie bez niczego!), a potem ogłosić, że to była promocja żywności w ramach programu „PZPN shows good behaviour”.

WIĘCEJ O PZPN:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

42 komentarzy

Loading...