Jagiellonia Białystok wszystko popsuła. Prowadziła 3:0. Gospodarze długo wyglądali na jej tle jak przeciętniak z I albo II ligi. Z sektora gości dobiegały śpiewy: „Wesołych Świąt”. A potem z 3:0 zrobiło się 3:3, bo Puszcza Niepołomice tym różni się od dwóch pozostałych beniaminków tego sezonu Ekstraklasy, że w tej Ekstraklasie bardzo, ale to bardzo chce się utrzymać.
Zbyt piękne święta Bożego Narodzenia czekałyby Jagiellonię, gdyby po ostatniej ekstraklasowej kolejce 2023 roku z pełnym przekonaniem można byłoby napisać, że drużyna Adriana Siemieńca gra najlepszy futbol w Polsce, prawda? No tak, zbyt piękne, stanowczo zbyt piękno, bo może i Jagę napędza najlepsza ofensywa w lidze, ale skoro Puszcza potrafi strzelić jej trzy gole w ciągu czterdziestu pięciu minut i wyrwać z gardła stracone – wydawałoby się – jakiekolwiek punkty, to na bok zachwyty i peany.
Jagiellonia w trybie Pirlo
Jagiellonia nie miała prawa zremisować tego meczu. Nie po takiej pierwszej połowie. Nie po tych pięciu minutach, w czasie których jej piłkarze zagrali trzy długie, wymuskane, wyliczone na milimetry crossy. Mateusz Skrzypczak do Nene. Taras Romanczuk do Jose Naranjo. Adrian Dieguez do Dominika Marczuka. Po pierwszym z wyżej wymienionych podań Portugalczyk strzelił na 2:0. Skrzypczak załączył tryb Andrei Pirlo czy innego Xabiego Alonso, a Nene kolejny raz po fenomenalnym występie z Rakowem udowodnił, że – oprócz cudnych bramek z dystansu – coraz lepiej idzie mu trafienie z obrębu pola karnego.
Wcześniej jeszcze Bartłomiej Wdowik przymierzył celnie – wydatnie pomógł mu przy tym rykoszet, ale to drugorzędne – z rzutu wolnego, i nawet się nie zachwycamy, bo to już specjalność tego chłopaka. Później zaś Nene do spółki z Imazem wykończyli piękną kombinacyjną akcję, co mogło i powinno oznaczać tylko jedno: pozamiatane. Tym bardziej na półmetku spotkania tragiczna była Puszcza. Jaga stwarzała sytuację za sytuacją. Na 4:0, 5:0 czy 6:0 doskonałe okazje – takie z gatunku zbliżającego się do 1,00 xG – marnowali Naranjo i Marczuk, którym mogło wydawać się, że będą w tej nieskuteczności więcej niż bezkarni.
Tomasz Tułacz minę miał zafrasowaną, bo pressing nie działał, wiatr hulał między strefami, defensywa dziurawa jak szwajcarski ser, kontry spartaczone… W szatni musiały paść kultowe mocne słowa. Oj, musiały. Puszcza z drugiej połowy przeobraziła się bowiem w zespół poważny.
Puszcza w trybie utrzymanie
Bardzo dobrą zmianę dał Mateusz Cholewiak, który wymusił stratę przy trafieniu Artura Siemaszki. Kiedyś Artur Płatek śmiał się, że to piłkarz epizodyczny – od czasu do czasu przyda się w ciągu kwadransa jakiegoś meczu. No i to był właśnie ten kwadrans. A właściwie, co mu będziemy ujmować: trzy kwadranse! Podobnie zresztą Jakub Serafin, który zdecydował się na dosyć odważne wejście w pole karne i sprytnie naciągnął tam Nene na faul. Dwa razy przy strzałach z wapna skuteczny był zaś Artur Craciun.
Na tę odmienioną wersję Puszczy przyjemnie się patrzyło. Były dośrodkowania i stałe fragmenty gry, ale też bardziej rozbudowane akcje. Był pressing i gra bezpośrednia, ale też spokojne wyprowadzanie piłki spod własnej bramki. Jeśli w jakiś sposób przybliżać się do utrzymania w Ekstraklasie, to najlepiej właśnie w taki! Dość powiedzieć, że beniaminek dokonał tego, czego tydzień temu nie potrafił zrobić mistrz kraju – Raków z 1:4 z Jagiellonią zrobił tylko 2:4, a Puszcza z 0:3 wykręciła 3:3.
Szacunek.
Naprawdę szacunek.
Jagiellonia zaś trochę popsuła sobie święta. Ale tylko trochę. Pamiętajmy, że jeszcze niedawno, gdyby ktoś w stolicy Podlasia rzucił, że Jaga zimować będzie za plecami Śląska, nikt o zdrowych zmysłach nie pomyślałby, że może chodzić o dwa pierwsze miejsca w tabeli Ekstraklasy…
Czytaj więcej o Jagiellonii i Puszczy:
- Hansen: Frustrowałem się w Widzewie. Wiedziałem, że dobre dni przyjdą [WYWIAD]
- O trenerze, który chce zmieniać życia. Jak Siemieniec podniósł Jagę?
- Miał być najlepszym obrońcą w Madrycie. Dziś jest najlepszy w Ekstraklasie – Adrian Dieguez
- Gang świeżaków. Dlaczego to była dobra runda ekstraklasowej piłki
- Uniwersytet stałych fragmentów gry. Jak grają „Żubry” z Niepołomic?
Fot. Newspix