To miał być mecz na zbudowanie pewności siebie i odgruzowanie poszczególnych piłkarzy, w tym Roberta Lewandowskiego. To wszystko by się udało, gdyby nie ten wścibski Oriol Romeu. Agent w szeregach Barcelony, który zrobił, co tylko mógł, żeby Antwerpia wygrała pierwszy mecz w historii swoich występów w Lidze Mistrzów. I to mu się udało!
To miał być lekki, łatwy i przyjemny meczyk dla Barcy. W pierwszym spotkaniu wygrała 5:0, a mistrzowie Belgii przegrali przecież wszystkie mecze w grupie. Jednak dziś chcieli miłym akcentem zakończyć swoją pierwszą przygodę z Champions League. Wyszli napakowani jak kabanos i skarcili słabiutką Barcę.
Royal Antwerp – FC Barcelona 3:2. Oriol Romeu i Barca? Nie ten rozmiar kapelusza
FC Barcelona wiązała duże nadzieje z transferem Oriola Romeu. Doświadczony Hiszpan miał nie tylko zastąpić Francka Kessiego, ale być jego lepszą wersją. Być skałą nie do przejścia w środku pola. A okazał się ciężkim kamlotem ze sporymi ograniczeniami. Co wystarczy zrobić, żeby zabrać mu piłkę? Podejść do niego wysoko, żeby poczuł oddech na plecach i wtedy świruje. Dziś po raz kolejny to udowodnił.
I to w spotkaniu, które miało mu służyć na odbudowanie, gdyż Xavi w ostatnim czasie stracił zaufanie do Romeu i przyspawał go do ławki rezerwowych. W środowy wieczór piłkarz pokazał po raz kolejny swoje największe mankamenty. I to w starciu z Antwerpią, która miała być spacerkiem dla Barcelony. W każdym elemencie Romeu wyglądał dziś słabo. I dał kolejny powód Barcy, żeby go się pozbyła już w najbliższym okienku transferowym – o czym informują od kilku dni hiszpańskie media.
Okej, powiecie, że bramkarz wrzucił go na minę na początku spotkania, ale stary wyjadacz, jakim jest Romeu, powinien takie sytuacje wyjaśniać bez większych problemów, przynajmniej wywalić w aut. A on spanikował jak junior. To dlaczego jeszcze wyszedł na drugą połowę, wie tylko sam Xavi, który poniósł za to konsekwencje. Bo kto zaliczył stratę tuż przed polem karnym przy golu na 2:1 do Antwerpii? Oczywiście, że Romeu. Dopiero po tym błędzie szkoleniowiec „Dumy Katalonii” się zreflektował i ściągnął go do bazy.
Barca jak dzieci we mgle. „Lewy” podtrzymuje słabą formę
Jednak to nie tylko Romeu nie dojechał na ten mecz. Barca najwidoczniej myślała, że to będzie lekki spacerek, w którym Robert Lewandowski się odbuduje i walnie jakiegoś gola, skoro już przyleciał do Belgii. „Lewy” jednak podtrzymuje swoją formę i ponownie zagrał słabo. Mały plusik – tym razem się nie skompromitował, gdyż… nie miał ku temu żadnej okazji, a Oriol Romeu skradł całe show.
Jednak generalnie to był bardzo słaby mecz w wykonaniu Barcelony, który potwierdził, że drużyna jest w sporym kryzysie. Barca nie tylko wygląda źle w defensywie, ale również w ataku. Grając z Antwerpią, miała ogromne problemy, żeby stworzyć jakiekolwiek zagrożenie pod bramką Buteza. Wystarczy uwypuklić fakt, że w pierwszej połowie „Duma Katalonii” oddała tylko JEDEN jakikolwiek strzał w kierunku bramki rywala. Okej, był to strzał celny i dał jej w tej chwili wyrównanie, ale – jakby to powiedział Kowal – no ludzie kochani! Bieda z nędzą.
Wyrównanie Barcelony! Ferran Torres
Polsat Sport Premium 3#UCL pic.twitter.com/ictwcwL8zt
— Polsat Sport (@polsatsport) December 13, 2023
Po zmianie stron nie było lepiej. Barca częściej miała piłkę, ale powolutku budowała swoje akcje. Zero pomysłu. Strzałów na bramkę jak na lekarstwo. Antwerpia wykorzystała dobitnie fakt, że przyjechała do niej drużyna pogrążona w kryzysie. Nie podłamał jej nawet gol Marca Guiu w doliczonym czasie gry! Od razu ruszyła do ataku, wyżej nacisnęła Barcelonę i zdobyła upragnioną zwycięską bramkę. Ilenikhena został bohaterem Royal Antwerp!
Royal Antwerp – FC Barcelona 3:2 (1:1)
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
- Maldini, Zanetti, Pepe… Najstarsi zdobywcy gola w historii Ligi Mistrzów
- Przekonuje nieprzekonanych. Harry znalazł dla siebie idealne miejsce
- Niedoceniany przełom. Burzliwe lata Terry’ego Venablesa w Barcelonie
Fot. Newspix