Reklama

Zmarginalizowany Skóraś. Nędzny start reprezentanta Polski w lidze belgijskiej

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

25 listopada 2023, 13:30 • 11 min czytania 27 komentarzy

Z pewnością inaczej wyobrażał sobie Michał Skóraś pierwsze miesiące spędzone w barwach Club Brugge. Reprezentant Polski po przeprowadzce do ligi belgijskiej otrzymał kilka szans na pokazanie swoich możliwości, lecz zaprezentował się na tyle blado, że szybko stracił zaufanie trenera i osunął się w jego hierarchii. Wprawdzie kłopoty zdrowotne konkurentów do miejsca w wyjściowej jedenastce niebiesko-czarnych stanowią promyk nadziei, ale coraz więcej wskazuje na to, że Skóraś będzie się musiał poważnie zastanowić nad wypożyczeniem.

Zmarginalizowany Skóraś. Nędzny start reprezentanta Polski w lidze belgijskiej

Ostatnie miesiące nie były może dla niego stracone, lecz z całą pewnością należało je spożytkować lepiej. W takich okolicznościach zupełnie nie dziwi, że selekcjoner Michał Probierz nie ma jak na razie zamiaru stawiać na Skórasia w drużynie narodowej.

Już nie szaraczek

W sezonie 2022/23 Michał Skóraś należał do najgorętszych nazwisk na polskim rynku piłkarskim. O ile w trakcie mistrzowskiej kampanii Lecha Poznań za kadencji Macieja Skorży dokonania wychowanka MOSiR-u Jastrzębie-Zdrój były jeszcze dość skromne, tak pod wodzą Johna van den Broma jego talent wreszcie zaczął jaśnieć pełnią blasku. Tylko w lidze Skóraś zapisał na swoim koncie dziewięć bramek, dorzucając też do kolekcji kilka asyst. Uwagę zwracały jednak przede wszystkim jego popisy w rozgrywkach międzynarodowych. Skóraś należał bowiem również do grona najważniejszych i najskuteczniejszych piłkarzy „Kolejorza” w Lidze Konferencji Europy, gdzie poznaniacy dotarli przecież aż do ćwierćfinału. Skrzydłowy trafiał do siatki między innymi w starciach z Villarrealem oraz Djurgården. Parafrazując klasyka – coś ewidentnie przeskoczyło Skórasiowi w głowie, bo wreszcie przestał mieć kłopoty z demonstrowaniem na murawie całego potencjału.

Maciej Kędziorek, ówczesny członek sztabu szkoleniowego Lecha, chwalił Skórasia za wielopłaszczyznowy rozwój: podejmowanie lepszych decyzji pod bramką, spokój i spryt w kluczowych momentach akcji, mądrzejsze atakowanie wolnych przestrzeni, poprawę aspektów techniczno-taktycznych. W stolicy Wielkopolski przychylnym okiem zerkano także na indywidualne inicjatywy samego zawodnika, który dbał o dyspozycję również na zajęciach z trenerami spoza klubu.

Szaraczek nabiera kolorów. Droga Skórasia do udowodnienia, że nie jest jednym z wielu

Reklama

To wszystko przełożyło się na zainteresowanie selekcjonerów reprezentacji Polski. Skóraś debiutował w seniorskiej kadrze jeszcze za czasów Czesława Michniewicza, spędził nawet na boisku 45 minut w trakcie mundialowego meczu z Argentyną. Kolejne szanse otrzymał zaś od Fernando Santosa. Generalnie wyglądało na to, że jego kariera – po okresie swego rodzaju marazmu – znalazła się na właściwych torach i że nadeszła najwyższa pora na ciekawy, zagraniczny transfer. Dla działaczy Lecha była to zresztą miła niespodzianka, bo kilka lat wcześniej mało kto przy Bułgarskiej podejrzewał, iż na Skórasiu uda się kiedykolwiek zarobić duże pieniądze. Podczas jednego ze spotkań pionu sportowego „Kolejorza” skrzydłowy został ponoć nazwany „piłkarzem na maksymalnie Górnika Zabrze”.

Tymczasem w kwietniu 2023 roku poznański klub oficjalnie potwierdził, że od nowego sezonu Skóraś będzie zakładał koszulkę Club Brugge. Skrzydłowy związał się z belgijską ekipą czteroletnim kontraktem, a „Kolejorz” zainkasował na tym transferze prawdopodobnie około sześciu milionów euro odstępnego.

– Do krytyki ze strony mediów czy anonimowych kibiców musiałem zmienić podejście – przyznał Skóraś w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. – Kiedyś to śledziłem i źle to na mnie wpływało. Chciałem zmienić swoją grę nie dla siebie, ale po to, żeby ludzie zmienili opinię na mój temat. Jednak z pomocą mojego trenera mentalnego udało mi się przestawić na myślenie, że nie da się wszystkich zadowolić. Ja muszę po prostu robić swoje. I teraz właśnie mogę obserwować, że chwalą mnie osoby, które wcześniej mówiły wiele złych rzeczy o mnie. Widzę, jaka jest cienka granica między obrażaniem a podchodzeniem po autografy lub koszulkę.

Zmiany, zmiany, zmiany

Do Brugii reprezentant Polski trafił w dość specyficznym momencie.

W sezonie 2021/22 Club Brugge, dowodzony od stycznia przez Alfreda Schreudera, sięgnął po mistrzostwo kraju, a w jego barwach błyszczeli tacy gracze jak choćby Charles De Ketelaere, Hans Vanaken, Noa Lang, Bas Dost, Stanley Nsoki, Simon Mignolet czy Clinton Mata. Z kolei jesienią 2022 roku zespół z Jan Breydelstadion, już z Carlem Hoefkensem na ławce trenerskiej, zrobił furorę w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Belgowie wygrali u siebie i zremisowali na wyjeździe z Bayerem Leverkusen oraz Atletico Madryt, udało im się także pokonać 4:0 FC Porto na Estádio do Dragão. Summa summarum, zgromadzili na swoim koncie jedenaście punktów, co pozwoliło im na zajęcie drugiego miejsca w stawce i awans do fazy pucharowej Champions League. Tam piękna przygoda niebiesko-czarnych znalazła wprawdzie dość ponurą puentę w postaci klęski w dwumeczu z Benficą, ale i tak tę europejską przygodę należało zaliczyć do bardzo udanych.

Problem w tym, że dużo gorzej Club Brugge spisał się na krajowym podwórku. Hoefkens wyleciał jeszcze przed końcem roku, a zatrudniony w jego miejsce Scott Parker kompletnie się w belgijskiej ekstraklasie nie sprawdził. – Zamiast pójść w fachowca, który zna specyfikę lig średnich, wzięli sobie człowieka z Premier League, który kompletnie nie odnalazł się w realiach ligi belgijskiej. Bez przerwy zmieniał skład i rzucał piłkarzy po pozycjach, na których oni nigdy nie grali. Już po tygodniu było widać, że kompletnie nie pasuje do Club Brugge – tłumaczył nam Mariusz Moński, znawca belgijskiego i holenderskiego futbolu. – Niestety zepsuł im rozgrywki, bo wygrał dwa mecze na dziesięć kolejek. To oczywiście odbiło się na pozycji w tabeli i potem już trudno było nadrabiać straty. Zespół posypał się mentalnie.

Reklama

– Gdyby w klubie wybrali mądrzej, najprawdopodobniej graliby o mistrzostwo kraju. Co ważne, Scott Parker nie był wybierany przez dyrektora generalnego Club Brugge. Sam prezes zafiksował się na Angliku jako pasjonat angielskiego futbolu. Parkera już nie ma, jest były asystent i trener zespołu młodzieżowego Club Brugge, ale nie wiadomo, kto będzie szkoleniowcem w następnym sezonie – dodał Moński.

Michał Skóraś częścią nowego rozdania w Club Brugge. Co go tam czeka?

Koniec końców niebiesko-czarni zakończyli ligowe zmagania na czwartym miejscu w tabeli, niegwarantującym rzecz jasna udziału w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Choć mogło się wydawać, że dla Skórasia to akurat niewielkie zmartwienie. Brak zastrzyku finansowego, wynikającego z udziału w fazie grupowej Champions League, mocno ograniczył transferowe zapędy Brugii. Już w 2022 roku klub opuścili między innymi De Ketelaere, Dost, Nsoki czy Openda, a rok później wydeptaną przez nich ścieżką podążyli także Mata, Lang czy Sylla. W drużynie pojawiła się zatem przestrzeń dla nowych postaci, w tym dla byłego zawodnika Lecha Poznań.

– Cieszę się, że Michał Skóraś wybrał topowy klub w Belgii kosztem drużyny ze środka tabeli Serie A. To mądry krok – tłumaczył Moński.Wydaje mi się, że jeśli polscy piłkarze będą myśleli o swojej karierze w sposób rozsądny, a nie na hurra, zyska na tym także polska liga. Zawsze to powtarzam: lepiej sprzedać za siedem milionów euro do Belgii z zapisanym procentem od następnego transferu, niż za dziesięć do Anglii, gdzie nasz piłkarz ma zdecydowanie mniejsze szanse na przebicie. Nasza liga jest słaba, różnice są duże – pamiętajmy o tym. Docelowo lepiej wytransferować piłkarza na przykład do belgijskiej ekstraklasy, żeby tam pracował na fajny status i poszedł dalej. To bardziej perspektywiczne myślenie.

Rzeczywistość okazała się jednak dla Skórasia brutalna. Nie tylko nie wypracował on sobie mocnej pozycji w nowym klubie, ale coraz więcej wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach w ogóle nie będzie dla niego miejsca w planach kolejnego szkoleniowca Club Brugge.

Na marginesie

Zaczęło się dość obiecująco – w eliminacjach Ligi Konferencji Europy reprezentant Polski otrzymywał sporo szans, w wyjazdowej konfrontacji z KA Akureyri spędził nawet na boisku 90 minut i zapisał na swoim koncie bramkę. W meczach ligowych też regularnie pojawiał się na murawie. Może i w niewielkim wymiarze czasowym, może i w meczach o małym ciężarze gatunkowym, no ale nie należało przecież oczekiwać cudów po zawodniku, który dopiero co zmienił barwy klubowe i wylądował w znacznie silniejszych rozgrywkach. Mogło się wydawać, że trener Ronny Deila po prostu krok po kroku, planowo wdraża Skórasia do swojego systemu taktycznego.

Tylko że… tak nie było.

Polak szybko stracił bowiem status gracza walczącego o miejsce w wyjściowej jedenastce i został sprowadzony do roli „zapchajdziury”. Piłkarza albo wchodzącego w lidze wyłącznie na końcówki spotkań w ramach zmiany taktycznej, albo przesiadującego na ławce rezerwowych lub na trybunach.

  • 1. kolejka sezonu 2023/24 – 58 minut (z ławki)
  • 2. kolejka – na ławce
  • 3. kolejka – 21 minut
  • 4. kolejka – 13 minut
  • 6. kolejka – 4 minuty
  • 7. kolejka – na ławce
  • 8. kolejka – na ławce
  • 5. kolejka – 2 minuty
  • 9. kolejka – 5 minut
  • 10. kolejka – poza kadrą meczową
  • 11. kolejka – poza kadrą meczową
  • 12. kolejka – poza kadrą meczową
  • 13. kolejka – na ławce
  • 14. kolejka – 2 minuty

Siedem występów na czternaście możliwych – już sam ten bilans wygląda nad wyraz marnie, a jeśli dodać, że Skóraś rozegrał jak dotąd w belgijskiej ekstraklasie zaledwie 105 minut, to sytuacja maluje się w jeszcze ciemniejszych barwach. Niewiele lepiej było zresztą w spotkaniach pucharowych.

  • faza grupowa Ligi Konferencji:
    • 1. kolejka – 61 minut
    • 2. kolejka – 83 minuty
    • 3. kolejka – na ławce
    • 4. kolejka – 1 minuta
  • Puchar Belgii:
    • 7. runda – 45 minut (z ławki)

Nawet w Europie, gdzie Skóraś początkowo mógł liczyć na miejsce w wyjściowym składzie, sytuacja uległa pogorszeniu. I to pomimo tego, że trener ustawia na ogół swój zespół w klasycznej formacji 4-2-3-1, z wykorzystaniem dwójki skrzydłowych/bocznych napastników. A przecież właśnie w takiej roli Skóraś czuje się najlepiej, choć po przenosinach do Belgii bywał też okazyjnie wykorzystywany jako ofensywny pomocnik. Tak czy owak, to nie kwestie natury taktycznej są tu problemem. Nie jest tak, że Polak musi się nagle uczyć gry na przykład na wahadle albo, dajmy na to, na pozycji fałszywego napastnika.

Brazylijski napastnik Igor Thiago, który przed startem sezonu dołączył do Brugii z Łudogorca Razgrad, ma na koncie komplet rozegranych spotkań w lidze. Regularnie gra także środkowy pomocnik Hugo Vetlesen, wykupiony latem z Bodo/Glimt. Obaj trafili do Belgii za podobne pieniądze co Skóraś.

Przegrana rywalizacja

Trzeba to powiedzieć jasno, były zawodnik „Kolejorza” po prostu przegrał wewnętrzną rywalizację w Club Brugge. Jeśli mowa o skrzydłowych, najwięcej minut w ekipie niebiesko-czarnych notują w bieżącej kampanii Andreas Skov Olsen (29-krotny reprezentant Danii, gwiazda klubu), Philip Zinckernagel oraz Antonio Nusa. Tego ostatniego dręczą wprawdzie urazy pleców, lecz nawet to nie pomogło jak dotąd Skórasiowi w przeskoczeniu go w hierarchii szkoleniowca Brugii. A przecież Norweg to zaledwie osiemnastolatek. Zresztą wspomniany Skov Olsen również jest jeszcze stosunkowo młodym, bo niespełna 24-letnim piłkarzem. Nie można zatem stwierdzić, by Skóraś przegrywał w Belgii walkę o skład ze starymi wyjadaczami. Choć akurat Zinckernagel miał niejako z urzędu bardzo mocną pozycję w układance Ronny’ego Deili – belgijskie media informowały, iż zatrudnienie 28-letniego Duńczyka było raczej pomysłem trenera, aniżeli pionu sportowego. Jest zresztą pewnym zaskoczeniem, że Zinckernagel wystawiany jest akurat na lewej stronie pola gry, bo to raczej typ playmakera niż skrzydłowego.

No i dodajmy, że całej drużyny jak na razie nie bronią też wyniki.

Dość powiedzieć, że po czternastu seriach spotkań Club Brugge plasuje się dopiero na siódmym miejscu w ligowej tabeli. Odpada więc kolejny typowy argument, że zespół jest na fali wznoszącej, więc trener nie chce niczego popsuć poprzez wprowadzanie do składu nowych twarzy. Wręcz przeciwnie – niebiesko-czarnym jak najbardziej przydałby się zawodnik, który stanowiłby dla drużyny wartość dodaną i pociągnął ją ku lepszym rezultatom.

Naturalnie można się zastanawiać, jak na pozycję Skórasia wpłynęłaby zmiana na ławce trenerskiej, o której już się w Belgii przebąkuje. Ronny Deila nie znajduje się może na wylocie, to byłoby zdecydowanie zbyt mocne stwierdzenie, lecz z pewnością nie zapracował jak dotąd na zaufanie fanów Club Brugge. Publicysta Jeroen Deheegher pisze na łamach „Voetbalkrant”: – Nawet Scott Parker radził sobie lepiej. Deila musi zacząć się niepokoić. Zadania nie ułatwiają jednak Norwegowi kolejne kontuzje ważnych zawodników. O dolegliwościach Nusy już wspominaliśmy, a ostatnio na uraz narzekał także Skov Olsen. Belgijskie media rzadko zwracają uwagę na Skórasia, ale akurat w tym kontekście jego nazwisko jest często przywoływane. Mówi się, że Polak może awaryjnie wrócić do łask trenera. Nawet jeśli nie jako gracz podstawowego składu, to przynajmniej rezerwowy wykorzystywany w większym wymiarze czasowym niż minutka czy dwie w końcówce meczu.

Pytanie tylko, czy Polak z ewentualnych szans skorzysta, bo jak dotąd było z tym krucho.

Dotychczasowe występy Skórasia w barwach Club Brugge najlepiej podsumowuje bowiem określenie: „bezpłciowe”. Były skrzydłowy Lecha Poznań grał dość bojaźliwie, unikał dryblingów, pojedynków z przeciwnikami. Czasami można było odnieść wrażenie, że bardziej się skupia na tym, by niczego nie zepsuć, aniżeli na tym, by coś wykreować. A to raczej nie jest postawa, którą ceni się na stadionie im. Jana Breydela. Działacze Brugii uchodzą ze specjalistów w dziedzinie promowania zawodników do mocniejszych i bogatszych europejskich lig, ale trudno przecież zbić fortunę na piłkarzu, który stroni na boisku od ryzyka.

Po takich graczy nie ustawiają się kolejki chętnych z wypchanymi portfelami. Zresztą Skóraś coś podobnego przeżywał już w Lechu. – W Lechu miałem bardzo duże problemy z aklimatyzacją. Szybko opuściłem swoją strefę komfortu, mocno tęskniłem za domem, za rodziną i znajomymi. Przestałem czuć miłość do piłki. Były momenty, że chciałem wracać. Traciłem mobilizację do treningów, źle znosiłem krytykę – przyznawał na naszych łamach.

Rząsa: Lech Poznań ma najdroższą kadrę w historii klubu

Pozostaje nadzieja, że tym razem Skóraś z aklimatyzacją poradzi sobie mimo wszystko lepiej i rozwinie skrzydła w Brugii albo jak najszybciej ustali z działaczami klubu dogodny kierunek wypożyczenia. Michał Probierz jak na razie ani razu nie powołał skrzydłowego do kadry i nie ma w tym żadnej kontrowersji. Selekcjoner stara się wprawdzie przeprowadzić drużynę narodową przez proces przemiany pokoleniowej, ale na pewno nie może oprzeć zespołu o piłkarzy, którzy w swych klubach są na marginesie. A Skóraś tam się właśnie w Club Brugge znalazł.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Koszykówka

10 lat na wygnaniu. Dlaczego nikt nie tęskni za Donaldem Sterlingiem?

redakcja
1
10 lat na wygnaniu. Dlaczego nikt nie tęskni za Donaldem Sterlingiem?

Inne kraje

Komentarze

27 komentarzy

Loading...