Reklama

Szczęśliwe losowanie dla Polski? Niekoniecznie. Wyjazd do Walii zmniejsza szanse na awans

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

23 listopada 2023, 15:28 • 7 min czytania 36 komentarzy

Jakie to było losowanie dla reprezentacji Polski? Zadowolenie, które panowało w momencie przypisania Ukrainy do innej ścieżki kwalifikacyjnej, dość szybko stonował fakt, że najprawdopodobniej czeka nas wyjazd do Cardiff. Finał baraży przeciwko Walijczykom, w dodatku na ich terenie, wcale nie będzie łatwiejszy niż starcie z naszymi wschodnimi sąsiadami.

Szczęśliwe losowanie dla Polski? Niekoniecznie. Wyjazd do Walii zmniejsza szanse na awans

Strach przed Ukrainą zupełnie zdominował dyskusję o play-offach, które są dla Polaków ostatnią szansą na wyjazd na EURO 2024. Drużyna Serhija Rebrowa rosła w naszych oczach. Wrażenie robiło to, że dzielnie stawiała opór Anglikom i Włochom. Ba, w eliminacjach finiszowała na równi z tymi ostatnimi, a przecież mogłaby ich wyprzedzić, bo w tej rywalizacji wszystko zależało od decyzji sędziego odnośnie potencjalnego rzutu karnego w doliczonym czasie gry.

Ukraina zremisowała z Anglią, a wcześniej towarzysko, bo towarzysko, ale jednak wbiła Niemcom trzy gole. Tym samym Ukraińcy pozbyli się łatki ekipy z niespełnionym potencjałem, którą zasłużenie przyszyto im po eliminacjach do mundialu w Katarze. Zasłużenie, bo tamte kwalifikacje koncertowo wręcz położyli. Dwa remisy z Francją były sukcesem, ale cztery kolejne trzeba było uznać za rozdawnictwo punktów. Finlandia, Bośnia, dwukrotnie Kazachstan — z nimi Ukraińcy przegrali walkę o mistrzostwa świata.

Gdyby w każdym z tych meczów byli bezbłędni, wyprzedziliby Francuzów. Oczywiście, gdybologia, można to uznać za marzenie ściętej głowy. Niemniej na dłuższą metę rywalizacji w tamtej grupie nie było. Trójkolorowi mogli sobie pozwolić na wpadki, bo najgroźniejszy rywal nie dojechał. Nasi sąsiedzi nie wykorzystali także dodatkowej szansy w postaci baraży.

Przegrali z Walią w Cardiff.

Reklama

Baraże o EURO 2024. Walia/Finlandia – Polska/Estonia. Czy to dobre losowanie?

Oczywiście na Ukrainę trzeba patrzeć z uwzględnieniem sytuacji politycznej. To zespół tułający się po świecie, a sam fakt gry na wyjeździe wpływa na szanse wygrania każdego spotkania. Serhij Rebrow postawił tę ekipę na nogi, tchnął w nią drugie życie. Uczynił ją lepszą, poukładał. Nie bez powodu Ukraińcy są o kilkanaście miejsc wyżej niż Walijczycy w rankingu Elo. Osiągają lepsze wyniki, więc kręcą się w drugiej dziesiątce najlepszych drużyn globu, przynajmniej na papierze.

Gdzieś w tle umknęły jednak minusy. Dzielnie walcząca z Włochami Ukraina oddała jeden strzał z pola karnego. W pierwszym spotkaniu z Italią różnica także była miażdżąca. Włosi zasypali jej bramkę ponad dwudziestoma strzałami, ich współczynnik xG przekroczył 3,00. Wynik 1:2 nie pokazuje, że najlepszą okazję Ukraińcy stworzyli w zasadzie w jednej i tej samej akcji: gdy strzał Dowbyka skutecznie dobił Jarmołenko. Poza tym ekipa Rebrowa rzadko kiedy wymykała się poza własną połowę.

Remis z Anglikami? Jeden, jedyny strzał z pola karnego zamieniony na gola. Fakt, że szła za tym całkiem skuteczna gra w defensywie, niemniej nie była to żadna heroiczna wymiana ciosów. Głęboko okopani Ukraińcy przetrwali oblężenie pola karnego. W pierwszej konfrontacji z Lwami Albionu było jeszcze marniej: gdyby Jordan Pickford poszedł z Kowalem na grzyby, nikt nie zorientowałby się, że nie ma go między słupkami. Niemcy i Macedończycy w idealnym świecie, w którym za statystykami zawsze idzie wynik, z Ukrainą by wygrali.

Wszystko to ma dowieść nie tego, że Ukraina byłaby dla nas bardziej komfortowym przeciwnikiem, z którym z pewnością byśmy zwyciężyli. Nadal to oni mieliby większe szanse na awans na EURO 2024. Chodzi tylko o to, że gdy zbierzemy to wszystko do kupy i zajrzymy pod kołderkę, wcale nie jest tak, że los wyjątkowo się do nas uśmiechnął.

Ogranie Walijczyków w Cardiff nie będzie znacznie łatwiejszym wyzwaniem niż poradzenie sobie z Ukrainą.

Walia to nie gigant, ale jest mocna u siebie

Czy Walia to gigant? Nie, nieszczególnie. Giganci rzadko kiedy lądują w barażach, gdy na mistrzostwa jedzie pół kontynentu. Walia w eliminacjach była mniej więcej jak Polska. Jeden punkt więcej na koncie, ale w bramkach 10:10. Tylko grupa ciut trudniejsza, bo z Turcją i Chorwacją w składzie. W dodatku też Armenia, z którą w zasadzie Walijczycy awans przerżnęli. W Cardiff Ormianie zaskoczyli, zwyciężając 4:2. U siebie wyszarpali remis. Pięć punktów spalone w piecu, na nic ogranie Chorwatów.

Reklama

Zestaw podstawowej wiedzy o Walii po przejściu Garetha Bale’a na emeryturę ogranicza się do świadomości, że trzy czwarte tej ekipy kopie w Premier League lub Championship, a gdyby Kiefer Moore był budynkiem, ustanowiłby rekord kraju.

Walia powoli wytraca siłę. Od startu mundialu, który poprzedzał zwycięski dla Polaków mecz w Cardiff, do teraz drużyna Roba Page’a straciła mniej więcej sto punktów w rankingu Elo. W 2022 roku Walijczycy odnieśli w zasadzie dwa sukcesy na murawie, obydwa w barażach o wyjazd do Kataru, w których najpierw wygrali u siebie z Austrią, a potem z Ukrainą. Pozostałe mecze zremisowali lub przegrali, co oznaczało i szybkie pożegnanie z mundialem, i spadek z najwyższej dywizji Ligi Narodów.

2023 rok nie wlał w serca kibiców tej drużyny wielkiego optymizmu. W liczbach Walijczycy wielokrotnie wypadali gorzej od swoich rywali. Mogli, czy nawet powinni, zgubić więcej punktów. Problem jest jeden. Nasze wyniki wyjazdowe od czasu awansu na mistrzostwa świata wyglądają fatalnie. Dostawaliśmy w cymbał wszędzie, gdzie się pojawiliśmy, z wyjątkiem Wysp Owczych, więc już sam fakt rozegrania finału poza Polską nie jest dobrą nowiną.

Fakt, w Cardiff zwykle szło nam dobrze. Wygraliśmy trzy ostatnie wizyty, w tym tę całkiem niedawną, więc to żadna prehistoria. Tylko ile razy Walia pozwalała sobie na wpadkę u siebie? Liczmy od 2020 roku.

Wyniki Walii w Cardiff (równy rywal = 20 lub mniej punktów różnicy w rankingu Elo):

  • Bułgaria – 1:0 (słabszy rywal wg Elo)
  • Irlandia – 1:0 (słabszy rywal)
  • Finlandia – 3:1 (słabszy rywal)
  • Meksyk – 1:0 (lepszy rywal, towarzyski)
  • Czechy – 1:0 (słabszy rywal)
  • Albania – 0:0 (słabszy rywal, towarzyski)
  • Estonia – 0:0 (słabszy rywal)
  • Białoruś – 5:1 (słabszy rywal)
  • Belgia – 1:1 (lepszy rywal)
  • Austria – 2:1 (słabszy rywal)
  • Czechy – 1:1 (równy rywal, towarzyski)
  • Ukraina – 1:0 (równy rywal)
  • Holandia – 1:2 (lepszy rywal)
  • Belgia – 1:1 (lepszy rywal)
  • Polska – 0:1 (lepszy rywal)
  • Łotwa – 1:0 (słabszy rywal)
  • Armenia – 2:4 (słabszy rywal)
  • Korea Południowa – 0:0 (lepszy rywal)
  • Chorwacja – 2:1 (lepszy rywal)
  • Turcja – 1:1 (lepszy rywal)

Trzy porażki w dwudziestu spotkaniach. Bilans przeciwko silniejszym bądź równym: trzy wygrane, cztery remisy, dwie przegrane.

Polska zagra na wyjeździe. Szanse na awans zmalały

Na reprezentację Polski patrzymy przez pryzmat fatalnych eliminacji, co na pewno wpływa na brak optymizmu. Nasza postawa w wyjazdowych meczach to jednak problem głębszy, wykraczający poza kompromitację w Kiszyniowie i wtopę w Tiranie. Gdybyśmy sporządzili tabelę spotkań biało-czerwonych w gościach za ten sam okres, okazałoby się, że odnieśliśmy sześć zwycięstw na szesnaście prób.

Nie ma wśród nich praktycznie żadnych spektakularnych sukcesów. W rankingu Elo stoimy wyżej od Walii, jednak dzieli nas tylko czternaście punktów. Czyli, według kategorii stosowanych wobec Walijczyków, jesteśmy im równi. Spójrzmy więc, jak to wyglądało z równymi bądź lepszymi:

Reprezentacja Polski na wyjeździe od 2020 roku (mecze z lepszymi bądź równymi sobie):

  • Holandia – 0:1
  • Włochy – 0:2
  • Anglia – 1:2
  • Belgia – 1:6
  • Holandia – 2:2
  • Walia – 1:0
  • Czechy – 1:3

Marność. Na pocieszenie można wspomnieć o remisach z Węgrami i Szkotami, wprawdzie statystycznie słabszymi, ale nie mówimy tu o jakiejś przepaści. W każdym razie nawet wtedy wyjdzie nam, że sukces na wyjeździe wychodzi nam raz na dziewięć prób. Jeśli już mamy grać poza domem, trzeba trzymać kciuki za Finów i ich niespodziankę, bo spotkanie w Helsinkach byłoby dla nas ciut łatwiejsze. Niemniej jednak — jak wylicza AbsurdB na Twitterze — szanse na awans Polaków po losowaniu zmalały, a nie wzrosły.

Dlatego lepiej studzić optymizm, bo nie było to dobre losowanie dla Polaków. Mogło być gorsze, ale mogło też lepsze, bo z tą samą Walią na własnym stadionie — nawet mimo słusznej szyderki z braku atmosfery na Narodowym — mielibyśmy większe szanse powodzenia. Cardiff będzie dla nas dużym wyzwaniem i testem dla kadry. Michał Probierz ma ponad trzy miesiące na doszlifowanie do perfekcji planu na baraże. Brak awansu na EURO 2024 do tej pory mógł jeszcze zgonić na Fernando Santosa, choć przecież wygrana z Mołdawią stawiałaby nas w lepszej pozycji, ale teraz będzie rozliczany już tylko za siebie.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

SZYMON JANCZYK

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

EURO 2024

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

36 komentarzy

Loading...