Reklama

Dioudis pograł w siatkówkę i Zagłębie znów straciło punkty

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

11 listopada 2023, 20:45 • 3 min czytania 7 komentarzy

Po trzech bolesnych porażkach – a licząc Puchar Polski, czterech – Zagłębie Lubin miało się wreszcie podnieść i pokonać Widzew. Nie wyszło, a wszystko przez to, że gość, który powinien robić różnicę na plus, zawalił sprawę w doliczonym czasie.

Dioudis pograł w siatkówkę i Zagłębie znów straciło punkty

Trener Waldemar Fornalik zapowiadał twarde, męskie rozmowy i wyciągnięcie wniosków po bolesnym 0:5 w Częstochowie. Miejsce w składzie stracili Kirkeskov, Nalepa, Chodyna i Poletanović, z czym trudno było dyskutować. Nie obejrzeliśmy jednak nowej, lepszej wersji „Miedziowych”, którzy tak naprawdę nie rozegrali jeszcze w pełni przekonującego meczu w tym sezonie, nawet jeśli wygrywali.

Zagłębie Lubin – Widzew 1:1. Dioudis pograł w siatkówkę

Zagłębie prowadziło do 99. minuty, ale było tylko minimalnie lepsze od bezzębnego Widzewa i dodatkowo miało trochę szczęścia. Goście strzelili dwa gole ze spalonych wychwyconych przez VAR. Gdyby jednak Fabio Nunes w pierwszym tempie wykorzystał dośrodkowanie Klimka (jedno z niewielu udanych zagrań młodzieżowca) i strzelił tuż przy słupku zamiast w słupek, nawet wynik nie zgadzałby się gospodarzom.

Mimo to wydawało się, że lubinianie jakoś dowiozą 1:0, uzyskane dzięki skutecznej dobitce Wdowiaka po źle wykonanym rzucie karnym przez Dąbrowskiego (piłkę nogami odbił Ravas). I tak by się stało, gdyby Sokratis Dioudis spełnił swoją powinność na przedpolu.

Mato Milos posłał „świecę” w pole karne, piłka długo spadała. Przy greckim bramkarzu stanął Jordi Sanchez, a ten wyraźnie zbity z pantałyku w niekontrolowany sposób piąstkował tak, że nabiegający Imad Rondić mógł strzelić gola głową. Dioudis oczywiście domagał się faulu, prezentował udawany grymas bólu na twarzy, ale na szczęście Daniel Stefański po obejrzeniu powtórek bramkę zaliczył. Na szczęście, bo byłby to absurd, gdyby uznano za nieprzepisowe samo zdecydowane podejście i minimalny kontakt Sancheza z Dioudisem, który ze zrozumiałych względów wolałby mieć ciszę i spokój w oczekiwaniu na piłkę, ale nigdzie nie jest napisane, że bramkarz ma to zagwarantowane na przedpolu.

Reklama

Jakby tego było mało, po końcowym gwizdku doszło do przepychanki z udziałem Dioudisa, za co sędzia ukarał go czerwoną kartką. Szczegółów już nie widzieliśmy, bo transmisja się zakończyła.

Gdyby Kurminowski coś strzelił…

Na razie trzeba stwierdzić, że decyzja o definitywnym zatrzymaniu Greka i zaoferowaniu mu wysokiego, trzyletniego kontraktu się – nomen omen – nie broni. Dioudis po powrocie do gry zaczął co prawda od trzech czystych kont w czterech meczach, ale nie było w tym jego przesadnej zasługi. Kiedy natomiast zaczął mieć dużo roboty, nie pomagał, a chwilami mocno zawalał, że wspomnimy przepuszczone zagranie Wdowika bezpośrednio z rzutu rożnego.

Wreszcie nieźle w Zagłębiu zaprezentował się Dawid Kurminowski, który wywalczył rzut karny (inna sprawa, że dyskusyjny) i lepiej grał bez piłki. W końcowym rozrachunku zawiodła jednak skuteczność: miał trzy dobre sytuacje – trzecią najlepszą, gdy zatrzymał go wychodzący Ravas – i wykorzystanie przynajmniej jednej zapewniłoby spokojniejszą końcówkę. A tak, nie ma odbicia ani w jakości gry, ani w wynikach drużyny Fornalika.

„Miedziowi” w ostatnich pięciu kolejkach wywalczyli dwa punkty i zaczynają tracić kontakt z czołówką. Jeśli się szybko nie otrząsną, za chwilę bardziej będą musieli spoglądać w kierunku dołu tabeli. Widzew po wygranej Puszczy z Wartą już teraz musi to robić. Zaplanowany podczas przerwy reprezentacyjnej zaległy mecz z Ruchem Chorzów nabiera jeszcze większego znaczenia niż wcześniej.

Fot. Newspix

Reklama

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Przyszłość Erika ten Haga ma się wyjaśnić w ciągu kilku tygodni

Bartek Wylęgała
1
Przyszłość Erika ten Haga ma się wyjaśnić w ciągu kilku tygodni

Ekstraklasa

Anglia

Przyszłość Erika ten Haga ma się wyjaśnić w ciągu kilku tygodni

Bartek Wylęgała
1
Przyszłość Erika ten Haga ma się wyjaśnić w ciągu kilku tygodni
1 liga

W styczniu skończy 40 lat, a przedłużył umowę. Za moment awansuje do Ekstraklasy

redakcja
3
W styczniu skończy 40 lat, a przedłużył umowę. Za moment awansuje do Ekstraklasy

Komentarze

7 komentarzy

Loading...