Jarosław Królewski udzielił wywiadu “Gazecie Krakowskiej”, opowiadając o stanie finansowym klubu.
Wisła Kraków obecnie zajmuje 8. miejsce w Fortuna 1. Lidze.
– Pamiętam styczeń 2019 roku, gdzie każdy pukał mi w głowę ze znających się na tematach ekonomicznych i finansowych, że co ja robię, nie ma najmniejszego sensu tego ratować. Dokładnie takie same głosy słyszałem w listopadzie 2022 roku, gdy przejmowałem klub i zostałem prezesem. Pierwsze teorie twierdziły, że nie przejdziemy marcowej licencji w 2023 roku, potem, że nie wznowimy sezonu, następnie, że nie dotrwamy do licencji. Ja mam taki charakter, że staram się publicznie nie narzekać na przeszłość, tłumaczyć swoich błędów błędami poprzedników, skupiam się na przyszłości. Zajęcie się Wisłą Kraków będącą w 2022 roku w I lidze, czyli w miejscu, w którym była, z globalną sytuacją makroekonomiczną czy z nastrojami wówczas panującymi, nie jest najrozsądniejszą decyzją w moim życiu – ale czuję za ten klub odpowiedzialność – i myślę, że mogę powiedzieć, że zostawiam tu wszystko, co mam, aby on funkcjonował – opowiada Królewski.
Dalej prezes opowiedział o pogorszeniu się sytuacji ze względu na brak wpływów z “CANAL+”.
– Dziś, gdyby Wisła Kraków grała w ekstraklasie, to byłaby – jeśli chodzi o budżet – na progu rentowności, wyłączając spłatę poprzednich zobowiązań, a I liga tylko pogłębia nasze zobowiązania. Nikt nie chce jej w Krakowie. Coś takiego, jak formalnie rozumiana pozytywna płynność finansowa nie istnieje w Wiśle od wielu lat. Na co dzień wraz z zespołem pozostajemy w kontakcie lub przynajmniej staramy się go utrzymywać na tyle, na ile możemy z ponad 400 kontrahentami, z którymi mamy coś na sumieniu, choć i tutaj nie ustrzegliśmy się błędów – dodaje.
“Biała Gwiazda” następny mecz rozegra z Lechią Gdańsk.
WIĘCEJ NA WESZŁO: