Reklama

Trener Hutnika: Nie chce mi się wierzyć w winę zawodników. Mam nadzieję, że PZPN wyjaśni sprawę

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

10 listopada 2023, 10:32 • 6 min czytania 3 komentarze

Udało się nam porozmawiać z trenerem Hutnika Kraków – Bartłomiejem Boblą. Szkoleniowiec nie chce do końca wierzyć, że jego zawodnicy – Dawid Kubowicz i Kamil Wenger – celowo popełniali błędy, po których krakowski zespół przegrał dwa mecze w II lidze, w których prowadził 3:0. Obaj piłkarze są podejrzewani o match-fixing. Z tego powodu zostali zawieszeni przez zarząd klubu.

Trener Hutnika: Nie chce mi się wierzyć w winę zawodników. Mam nadzieję, że PZPN wyjaśni sprawę

Czy pan jako trener jest zaskoczony oświadczeniem jakie pojawiło się na stronie Hutnika? Przypomnę, że zawieszeni w prawach zawodnika zostali: Dawid Kubowicz i Kamil Wenger. Dodatkowo z tym drugim klub rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron. Piłkarze są podejrzewani o match-fixing w związku z tym, że w dwóch ostatnich meczach II ligi pański zespół prowadził 3:0 z Lechem II Poznań i Kotwicą Kołobrzeg, żeby oba spotkania przegrać – kolejno 3:4 i 3:5. 

Bartłomiej Bobla (trener Hutnika Kraków): Taką decyzję podjęto. Osobiście trudno mi się z tym pogodzić. Uważam, że Dawid oraz Kamil byli i są naszymi kluczowymi zawodnikami. Mam nadzieję, że cała sprawa szybko zostanie wyjaśniona. Dlaczego takie oświadczenie się pojawiło? O to trzeba pytać zarząd. Decyzje personalne po meczu i o komunikacie zostały podjęte przez zarząd. Jestem pracownikiem Hutnika i mam nadzieję, że ta sprawa jak najszybciej zostanie wyjaśniona.

Zdaję sobie sprawę, że po tych porażkach z Lechem II i Kotwicą pojawiły się jakieś dziwne spekulacje. Porażki w tych meczach biorę na siebie. Jestem odpowiedzialny za wyniki drużyny jako trener. Wiem, że jest to nieprawdopodobne, żeby w dwóch kolejnych spotkaniach prowadzić 3:0 i oba przegrać. Nie będę ukrywał – zostały popełnione błędy, ale kto w ich w piłce nie robi? Wiele goli pada co tydzień w każdej kolejce i na każdym poziomie. Zawsze można kogoś obwiniać o straconego gola. Jestem młodym trenerem, długo byłem asystentem i nie chcę być zamieszany w takie sprawy. Niestety, dotyka to mnie, ale również zawieszonych piłkarzy i ich rodziny. Mam nadzieję, że PZPN jak najszybciej zajmie się sprawą i wszystko się wyjaśni.

Jesteśmy obecnie na 9. miejscu w tabeli. Sytuacja wyjściowa nie jest zła. Mówi się, że możemy powalczyć o awans. Mamy takie ambicje. Każdy chce awansować. Mamy też świadomość tego, jaką mamy kadrę. Znajduje się w niej połowa młodzieżowców, a drugą tworzą doświadczeni piłkarze. Jesteśmy czwarty sezon w II lidze. Tak wysoko przez tak długi czas ten klub nie występował. Faktem jest, że te dwa spotkania nam nie wyszły. Nie dziwię się, że wyniki tych meczów poruszyły całą Polskę. Jak wygrywasz dwa razy 3:0 i na koniec przegrywasz dwa mecze z rzędu… Takie historie nie zdarzają się codziennie.

Reklama

Jak to wyglądało z pańskiej perspektywy? Kubowicz i Wenger w pana ocenie popełnili błędy, które mogły być celowe? Dostrzegł pan coś takiego?

Nie, nie mogę powiedzieć, że widziałem coś celowego. Traciliśmy te gole po dynamicznych akcjach rywali. Wiem jakie mamy deficyty i defekty, trochę w taki sposób padły te gole. Ten, kto widział te gole, może mieć wątpliwości, bo jeden czy drugi zawodnik mógł się zachować lepiej. Gramy jednak razem jako jedna drużyna. Mogliśmy tym bramkom zapobiec wcześniej. Nie stało się tak.

Dużo było po tych dwóch meczach różnych sugestii i komentarzy. Dlatego zarząd wystosował takie, a nie inne oświadczenie. Jako trener chodzę co tydzień na spotkania z zarządem. Analizujemy każdy mecz. Zarząd wręcz wymaga ode mnie wnikliwej analizy każdego spotkania. Jeden, drugi, trzeci czy czwarty zawodnik robi błędy i tracimy po tym gole. Liczba straconych goli w ostatnich dwóch spotkaniach była istotnie duża i nie przystająca do naszych oraz moich ambicji trenerskich. Zarząd jednak podjął takie decyzje, żeby uciąć pewne spekulacje. Mam nadzieję, że odpowiednie organy PZPN zajmą się wyjaśnieniem tego czy wszystko było OK.

Mój redakcyjny kolega Szymon Piórek porozmawiał z Kamilem Wengerem i ten przekazał mu, że jest zszokowany oświadczeniem klubu. Ponoć on już wcześniej dogadał się z klubem na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron z powodów rodzinnych. A nagle został wymieniony jako zawieszony piłkarz w tym oświadczeniu. Jak pan to skomentuje?

Szczerze to nie miałem informacji, że on wcześniej rozstał się z klubem. Wiedziałem natomiast, że Kamil ma dżentelmeńską umowę na to, że po rundzie będzie mógł odejść z Hutnika. Wiem jak bardzo on jest związany z rodziną, która mieszka w Elblągu. On ich co tydzień opuszczał, żeby grać w Krakowie. Liczyłem się, że po rundzie pewnie odejdzie.

To może zacytuję Wengera: – Od razu zadzwoniłem do prezesa, bo byłem w szoku po tym, co się pojawiło. W związku z tym, że nie jestem z Krakowa, miałem zapis w kontrakcie, mówiący, że już w grudniu moja umowa może zostać rozwiązana za porozumieniem stron. Ze względu na sprawy rodzinne chciałem odejść, klub na to przystał i skorzystał z tej opcji. Do końca rundy zostały cztery spotkania i wiedziałem, że nie będę brany pod uwagę przy ustalaniu składu, więc złożyłem propozycję rozwiązania umowy za porozumieniem stron. Bez sensu, żebym siedział bezczynnie półtora miesiąca. Klub się z tym zgodził. Czekam na rozmowę z prezesem, żeby to sprostować. Co pan na to?

Reklama

Nie wiedziałem tego. Miałem wiedzę na temat tej dżentelmeńskiej umowy między Kamilem a władzami klubu. Zdarzało się, że osobiście dawałem mu dwa dni wolnego, kiedy graliśmy gdzieś w miarę blisko Elbląga. Wiem jaka jest jego więź z rodziną. Miałem na to przyzwolenie ze strony prezesa zarządu. Z tego, co wiem to Kamil też tak się dogadał, że co jakiś czas mógł dostawać wolne. Wiem, że on mocno przeżywa całą sytuację. Rozmawialiśmy. Padły trudne słowa z obu stron. Ta cała sprawa też uderza we mnie. Powtarzam, jestem początkującym pierwszym trenerem i nie chcę w takich sprawach brać udziału. Mam nadzieję, że to wszystko będzie jak najszybciej wyjaśnione. Mam również taką nadzieję w kontekście Dawida Kubowicza i Kamila Wengera.

bartlomiej-bobla-hutnik-krakow-wywiad-rozmowa-match-fixing-ii-liga/

Kamil Wenger i Dawid Kubowicz

Pan będzie rozmawiał z władzami klubu, żeby ich przywrócić do zespołu?

Nie wiem, jaka jest sytuacja, jeżeli chodzi o kontrakty. Nie znam do końca zapisów i ustaleń między klubem, a zawodnikami. Trudno mi się do tego wszystkiego odnieść. Pan mi mówi, że Kamil chce rozwiązać umowę za porozumieniem stron.

On powiedział, że nawet rozwiązał już kontrakt za porozumieniem stron…

No widzi pan. Nie wiem. Nie chce za bardzo ustosunkowywać się do tych decyzji. Nie jest to wszystko łatwe. Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji. Jestem pracownikiem Hutnika i muszę wypełniać swoje obowiązki. Muszę to teraz robić w bardzo ciężkich okolicznościach. Trzeba teraz przygotować zespół do kolejnego spotkania z Olimpią Grudziądz. Wracając jeszcze do Dawida i Kamila, to doskonale wiem, ile oni dali z siebie dla naszego klubu. Był duży marazm w zespole i trzeba było włożyć dużo wysiłku, żeby utrzymać się w II lidze. Oni mieli w tym spory udział.

Czyli pan w winę zawodników nie wierzy

Nie chcę mi się w to wierzyć. Mam też lojalność zawodników do zważenia. Mega trudna sytuacja. Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni i nastąpi to w miarę niezwłocznie, a PZPN poda informacje o swoich ustaleniach do publicznej wiadomości.

Rozmawiał MACIEJ WĄSOWSKI

 

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Niższe ligi

Komentarze

3 komentarze

Loading...