Nie milkną echa afery, którą wywołała decyzja Hiszpańskiej Komisji Antydopingowej o zawieszeniu na dwa lata Papu Gomeza. Argentyńczyk wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie, w którym tłumaczy, dlaczego w jego organizmie wykryto niedozwolone substancje.
Zamieszanie wokół Papu Gomeza rozpoczęło się tuż przed mundialem w Katarze. Jednak pomimo tego, że były podejrzenia co do stosowania przez niego dopingu, dostał pozwolenie na grę na turnieju. Dopiero w tym tygodniu Hiszpańska Komisja Antydopingowa podjęła decyzję o zawieszeniu Argentyńczyka.
Do tej pory Papu Gomez nie komentował całej sprawy. Zdecydował się na to dopiero w niedzielę, publikując specjalne oświadczenie. – Potwierdzam, że dostałem informację od Hiszpańskiej Komisji Antydopingowej o zawieszeniu mojej licencji zawodniczej na dwa lata. Zawsze nie tylko rygorystycznie przestrzegałem wszystkich zasad, ale też występowałem jako obrońca czystego sportu, kategorycznie potępiając wszelkie formy dopingu. Nigdy nie powoływałem się na zakazane praktyki i nie zamierzam tego robić. Domniemane naruszenie zasad ma swoje źródło w obecności w moim organizmie terbutaliny, którą przez przypadek połknąłem z łyżką syropu na kaszel dla mojego syna – tłumaczy Argentyńczyk.
– Należy uściślić, że terbutalina jest dozwolonym środkiem dla zawodowych sportowców. W żaden sposób nie poprawia ona wyników w piłce nożnej. Poprosiłem moich prawników o rozważenie sugestii, że sprawa dyscyplinarna nie została potraktowana zgodnie z obowiązującymi normami. Pragnę podziękować wszystkim, którzy okazali mi wsparcie w tym trudnym momencie zawodowego życia – dodał.
Papu Gomez latem odszedł z Sevilli i przeniósł się do włoskiej Monzy. W nowym klubie zdążył zagrać w zaledwie dwóch spotkaniach.
Czytaj więcej na Weszło:
- Renesans Śląska. Odżyli kibice, odżył stadion
- Magiera: – Nauczyłem się mieć gdzieś to, co ktoś sobie pomyśli
- WAHAN BICZACHCJAN – NIBY Z ARMENII, ALE JAK SWÓJ
Fot. Newspix