Ma udział przy golu Bayernu co 59 minut. Thomasowi Muellerowi przypomina pod bramką Arjena Robbena. Julian Nagelsmann twierdzi, że stać go na strzelenie w przyszłości 40 goli w sezonie, co udało się tylko Gerdowi Muellerowi i Robertowi Lewandowskiemu. Zeszłoroczne wydanie ponad 20 milionów na Mathysa Tela, który nie miał wówczas niemal żadnego doświadczenia w seniorskiej piłce, coraz bardziej zaczyna wyglądać na majstersztyk transferowy mistrzów Niemiec.
Nie ma wątpliwości, to był jeden z najbardziej szokujących transferów w historii Bayernu Monachium. Za juniora nieznanego nawet ekspertom od Ligue 1 zapłacił dwadzieścia milionów euro, gwarantując jeszcze ponad osiem milionów euro bonusów. W momencie transferu czyniło go to najdroższym 17-latkiem świata. Droższym od Jude’a Bellinghama w chwili przeprowadzki do Borussii Dortmund. Mathys Tel miał wtedy w dorobku 49 minut w barwach Stade Rennes, co pozwoliło mu pobić rekord Eduardo Camavingi. Jeszcze nikt w historii tego klubu nie debiutował w Ligue 1 tak młodo.
Jednocześnie jednak nikt nie miał prawa wówczas wiedzieć, co z niepełnoletniego chłopaka wyrośnie. Willem Geubells, niegdyś bohater podobnego transferu z Olympique Lyon do Monaco, dziś ma 22 lata i gra w FC St. Gallen, na peryferiach wielkiego futbolu. A gdy Camavinga czy Ousmane Dembele ruszali z Rennes w świat, mieli już za sobą bardzo porządne przetarcie w wielkim futbolu. Tel był, mimo wszystko, kotem w worku. A to, że akurat Hasan Salihamidzić podpisywał się pod jego transferem, wcale nie dodawało mu wiarygodności. Były już dyrektor sportowy mistrzów Niemiec, mimo kilku sprytnych ruchów, jak wyciągnięcie Alphonso Daviesa z Vancouver Whitecaps, nie dorobił się przez lata prowadzenia polityki sportowej Bayernu łatki odkrywcy talentów i posiadacza złotego oka do piłkarzy. A co surowsi powiedzieliby nawet, że wręcz przeciwnie.
Kilka miesięcy po jego odejściu można jednak podejrzewać, że akurat w tej kwestii się nie mylił. Tel faktycznie, jak go reklamował w momencie transferu, był jednym z największych europejskich talentów. To naturalne, że każdego młodego ofensywnego piłkarza z Francji porównuje się dziś do Kyliana Mbappe, ale w tym przypadku wydaje się to do jakiegoś stopnia uprawnione. Bo po roku pobytu 18-latka w Niemczech można powoli zacząć się zachwycać. Coraz trudniej uwierzyć, że piłkarz, który tak mocno rozpycha się na najwyższym światowym poziomie, dopiero wchodzi w dorosłość.
Wyszukane komplementy i bite rekordy
W bieżących rozgrywkach Tel uzbierał na boiskach Bundesligi, Pucharu, Superpucharu Niemiec oraz Ligi Mistrzów 310 minut, czyli trzy i pół pełnego meczu. Strzelił w tym czasie sześć goli i zaliczył jedną asystę. W pięciu najsilniejszych ligach Europy nie ma w tym sezonie dżokera, który dałby zespołowi równie wiele wymiernych korzyści. A oficjalna strona Bundesligi zachwyca się, że najmłodszy strzelec gola dla Bayernu w historii występów w Bundeslidze ma udział przy ligowej bramce co 65 minut. To najlepszy wynik w dziejach ligi. Próbka oczywiście jest bardzo mała, co sprzyja zakrzywieniom. Zwłaszcza że Telowi łatwiej o osiągi, gdy wchodzi na rywali zmęczonych kilkudziesięcioma minutami prób powstrzymywania Leroya Sane, Harry’ego Kane’a, czy Jamala Musiali. Ale jednocześnie Tel osiąga już w kwestii skuteczności pewną regularność. Thomas Tuchel coraz bardziej ochoczo więc z niego korzysta.
Wielcy świata futbolu zaczynają mu wystawiać coraz bardziej wyszukane laurki. „Trenuje sensacyjnie dobrze. Ma świetne nastawienie do roli, którą odgrywa. Ma osiemnaście lat i wyciąga z tego momentu najlepsze, co się da. Wykazuje się ochotą do wszystkiego, co robi. I robi to z uśmiechem na ustach” – cieszy się Tuchel. Bramkarz Sven Ulreich ceni jego gotowość do pracy i nauki. Thomasowi Muellerowi jego nastawienie na strzelanie goli przypomina Arjena Robbena, ale weteran Bayernu widzi w tym komplement, bo dla niego to niezbędna u ofensywnych piłkarzy pazerność, a nie egoizm. Nikt jednak nie idzie aż tak daleko, jak Julian Nagelsmann, który kilka miesięcy temu stwierdził, że Tel może w przyszłości strzelić… 40 goli w jednym sezonie Bundesligi. Czyli zrobić to, co udało się dotąd tylko dwóm zawodnikom w dziejach: Gerdowi Muellerowi i Robertowi Lewandowskiemu.
Udany debiut w młodzieżówce
Wielkim atutem piłkarza, pochodzącego z podparyskiego Sarcelles – w tej samej miejscowości wychowywali się Riyad Mahrez i Wissam Ben Yedder – jest wszechstronne wyszkolenie, które odbierał m.in. w słynnej akademii w Clairefontaine. Do 14. roku życia grał jako środkowy obrońca. Dopiero w Mountrouge FC przesunięto go do przodu. „Zobaczyliśmy jego atuty w kwestii szybkości i dryblingu i uznaliśmy, że byłoby marnotrawstwem, nie wykorzystać tego bliżej bramki rywala” – opowiadał Thomas Berlette, jego ówczesny trener, w rozmowie z goal.com.
W ojczyźnie śledzą postępy kapitana drużyny, która przed rokiem zdobyła w Izraelu mistrzostwo Europy do lat 17. W październikowej przerwie na kadrę Thierry Henry, selekcjoner młodzieżówki, którego ojciec – podobnie jak rodzice Tela – pochodzi z Gwadelupy, po raz pierwszy zaprosił go na zgrupowanie swojej drużyny. W meczach eliminacji mistrzostw Europy z Bośnią i Hercegowiną oraz Cyprem gracz Bayernu wchodził z ławki. Nie przeszkodziło mu to zaliczyć dwóch asyst i strzelić debiutanckiego gola. O piłkarzu Bayernu wypowiadał się już też Didier Deschamps, selekcjoner seniorskiej reprezentacji. „Jest bardzo skuteczny w czasie, który dostaje. Umiejętność bycia tak skutecznym, mimo tak ograniczonego czasu gry, jest bardzo interesująca. Musi się jednak jeszcze rozwijać. Konkurencja w Bayernie jest bardzo duża, ale on i tak daje radę wykorzystywać, jak tylko może, minuty na boisku. Mam nadzieję, że wkrótce zostanie podstawowym piłkarzem, zasługuje na to” – stwierdził trener wicemistrzów świata.
Szanse na częstszą grę
Perspektywy na to są tym lepsze, że nie tylko dobra forma Tela przemawia za dawaniem mu coraz częstszych szans, ale też taktyczne potrzeby zespołu. Harry Kane przywiózł do Monachium praktykę z Tottenhamu, czyli częste cofanie się do drugiej linii, by uczestniczyć w rozegraniu. To wszak jeden z jego największych atutów. Jednocześnie jednak sprawia to czasem, że pole karne nie jest odpowiednio obsadzone. Ktoś z ciągiem na bramkę Tela mógłby wypełnić tę lukę, poruszając się po boisku innymi ścieżkami niż Anglik. Choć Francuz może grać jako samotny napastnik, dobrze czuje się też jako podwieszony atakujący, lub grając na skrzydle. Nie musi więc liczyć, że będzie występował tylko wtedy, gdy kapitan reprezentacji Anglii będzie potrzebował odpoczynku.
Na razie jeszcze nie zdarzyło się, by Tuchel wystawił go w meczu Bundesligi lub Ligi Mistrzów od 1. minuty, ale trener przekonuje, że, przy grze co trzy dni, to kwestia czasu. Na razie korzysta z tego, że nastolatkowi nie zajmuje długo, by po wprowadzeniu z ławki odnaleźć się na boisku. Od razu pokazuje, że jest szybki, dobry technicznie i sprawny w grze jeden na jednego. Przy tym imponuje dobrym wykończeniem obiema nogami, grą głową, ale też szybkością i odwagą podejmowania decyzji. Daje więc bardzo poważną nadzieję, że nie podzieli losu innych młodych talentów, o których Bayern mocno walczył, a później nie potrafił ich rozwinąć. W Monachium utknęły kariery choćby Renato Sanchesa, Jana-Fietego Arpa czy ostatnio Ryana Gravenbercha. W przypadku Tela ryzyko powtórki jest coraz mniejsze.
Czołówka wśród rówieśników
Wprawdzie przesyłanie czterech ofert za nastolatka bez doświadczenia w seniorskiej piłce i podbijanie ceny z początkowych siedmiu, do końcowych nawet 28 milionów, było potężnym ryzykiem, ale dziś to drugi wśród najwyżej wycenianych piłkarzy ze swojego rocznika, przebijany tylko przez Vitora Roque, Brazylijczyka, który przyszłego lata przeniesie się z Atletico Paranense do Barcelony za 40 milionów euro. W Bundeslidze, Premier League i Serie A nie ma drugiego tak młodego piłkarza, który pojawiałby się na boisku równie często. W La Liga więcej minut zbierają na razie tylko Assane Diao z Betisu i Lamine Yamal z Barcelony. W Ligue 1 jest ich trochę więcej, ale jedynie Warren-Zaire Emery z PSG, zresztą kolega Tela z mistrzowskiej drużyny U17, gra w klubie z absolutnie najwyższej półki.
Nadal nie wiadomo, czy porównywanie tego piłkarza do Mbappe nie było trochę na wyrost. Ale pieniądze wydane na niego raczej nie okażą się już wyrzucone w błoto. A z każdym tygodniem zaczynają wręcz wyglądać na majstersztyk transferowy zwolnionego w niesławie dyrektora sportowego.
CZYTAJ WIĘCEJ O NIEMIECKIEJ PIŁCE:
- Borussia Dortmund – zaprzęg bez odpowiedniej hierarchii i ze skłóconym maszerem
- Serhou Guirassy. Koszmar rywali i człowiek, który wyrównał rekord “Lewego”
- Trela: Kozak w necie wreszcie w świecie. Xavi Simons gwiazdą już nie tylko Instagrama
- Giganci pod jednym dachem. Jak VfB Stuttgart próbuje stanąć na nogi
Fot. Newspix