Milan Rundić od dłuższego czasu jest podstawowym środkowym obrońcą Rakowa Częstochowa. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” opowiedział o grze Medalików w europejskich pucharach i braku powołania do serbskiej kadry.
– Musimy sobie to poukładać w głowach, żeby wszyscy zagrali na absolutnego maksa, bo z takimi rywalami jak Atalanta czy Sporting musisz dać z siebie absolutnie wszystko. To musi być coś ponad standardowego, a do tego musisz mieć trochę szczęścia. Zdajemy sobie sprawę, że w Europie jesteśmy mniejszym klubem, na papierze odstajemy, ale na boisku możemy to zniwelować. W takich meczach musisz wykorzystać czasami jedną jedyną okazję – powiedział Milan Rundić na łamach „Przeglądu Sportowego”. Zapytany o frustrację w związku z grą w europejskich pucharach w Sosnowcu obrońca odpowiedział: – Skłamałbym, gdybym odpowiedział, że nie. Na swoim stadionie gra się zupełnie inaczej, na pewno moglibyśmy zrobić więcej [w meczach ze Sturmem i Kopenhagą przyp. red.]. Na stadionie w Sosnowcu ostatnio ciężko było grać piłką. Czy zmieniłoby to wynik? Tego nigdy się nie wie, ale mam przeczucie, że mogłoby tak być.
Pomimo regularnej gry w zespole mistrza Polski i w europejskich pucharach Rundić znajduje się daleko od powołania do reprezentacji Serbii. Wciąż liczy, że może się to zmienić, ale nie ukrywa, że przykro, gdy zostaje w drużynie w pustym klubie podczas przerwy reprezentacyjnej. Okoliczności nominacji do kadry narodowej w Serbii są jednak dość osobliwe.
– U nas jest dość nietypowa sytuacja. Jest wielu menadżerów i często o powołaniu decydują inne czynniki niż sportowy. Nie myślę o tym zbyt wiele, jeśli dostałbym powołanie to byłoby pięknie, ale jeśli nie, to też nic wielkiego się nie stanie – stwierdził Rundić.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Kacper Kostorz: Liczę na dłuższy pobyt w Holandii, ale już w Eredivisie
- Moskal i ŁKS. Czy warto zwolnić trenera, który na to nie zasługuje?
- Podstawski: – Gdybym wiedział, co mnie czeka, zostałbym w Ekstraklasie
Fot. Newspix