Reklama

Jeśli wpadacie w jesienną chandrę, unikajcie meczów ŁKS-u

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

07 października 2023, 15:09 • 3 min czytania 20 komentarzy

Czasami może zabraknąć słów, żeby opisać, jaką gangsterkę ŁKS odstawia w defensywie na poziomie Ekstraklasy. O ile czasami da się to zapudrować pojedynczymi zrywami, o tyle – na litość boską – beniaminek z Łodzi po jedenastu kolejkach ma na koncie jedynie dwa zwycięstwa. Szura po dnie tabeli, a nie widać, żeby każdy kolejny tydzień miał przynosić jakiś rozwój. W meczu z Radomiakiem nie zmieniło się wiele względem poprzednich kolejek: błędy w defensywie, dziury w środku pola i klasycznie byłaby też czerwona kartka, ale, nie wiedzieć czemu, ekipa sędziowska cofnęła drugie żółtko dla Leventa Gulena w pierwszej połowie. Lepiej dla ŁKS-u, bo mogło dojść do większej tragedii.

Jeśli wpadacie w jesienną chandrę, unikajcie meczów ŁKS-u

Przez dużą część spotkania można było odnieść wrażenie, że Radomiak ma dzisiaj po prostu gierkę treningową na trochę wyższej intensywności. Serio. Masa okazji, pół-okazji, strzałów z różnej pozycji, kluczowych podań od przeciwnika na rozpoczęcie akcji ofensywnej, a już totalnym hitem był gol na 1:0. Bo choć Henrique miał wokół siebie kilku piłkarzy w polu karnym, ci wyglądali jak te dmuchane ludziki, które stawia się do pozorowania przeszkód przy ćwiczeniu dośrodkowań. Wolski nie posłał ciętej centry z rzutu różnego. Piłka leciała na jedenasty metr pół godziny. A na domiar złego z interwencją prawdopodobnie spóźnił się Arndt, bo przecież napastnik Radomiaka uderzał głową z nie tak bliskiej odległości. Ale pastwić się nad zastępcą Bobka nie będziemy, bo miał też dobre interwencje.

Radomiak – ŁKS 3:0. Ogranie łodzian to nie jest wielka sztuka

A jeśli ktoś myślał, że kiedyś pech czy apatia w grze ŁKS-u musi się wyczerpać, doskonałą odpowiedzią na to była strata drugiego gola. Taki w stylu Miedzi Legnica z zeszłego roku. Niepozorna wrzutka w pole karne Grzesika, rykoszet, bramkarz w szoku, piłka w sieci. Dostajesz 0:2 w łeb, schodzisz tak do szatni i jesteś ŁKS-em w obecnej formie. Owszem, cuda w piłce się zdarzają, ale tutaj naprawdę trudno było liczyć na odwrócenie losów tego meczu. Szczególnie że w 31. minucie z boiska musiał zejść Tejan, czyli człowiek, który w przeciwieństwie do innych ofensywnych zawodników ŁKS-u potrafi częściej niż raz na mecz zrobić różnicę.

Zabawa trwała, Radomiak dalej testował swoje możliwości, a ŁKS wszystkiemu się przyglądał. A kiedy próbował czegoś więcej niż oglądanie strzałów Radomiaka, taki Pirulo, który był kluczową postacią dla łodzian w 1. lidze, wysyłał futbolówkę gdzieś w trybuny. Albo Dankowski przed strzeleniem bramki był na spalonym. No i jak tu się nie wnerwiać na miejscu łódzkich kibiców, tym bardziej że Radomiak ledwo co podchodził pod szesnastkę Arndta, żeby szansa na zmianę wyniku rosła zdecydowanie bardziej niż w przypadku innych drużyn. Tak było przy 3:0. Rozmontowanie defensywy łodzian nie wymagało żadnej filozofii – piłka do boku, wrzutka, bramka.

ŁKS? To nie był poziom Ekstraklasy

Nie powiemy, że Radomiak miał autostradę do wygranej, bo też musiał się trochę naharować. Zresztą ekipa z Radomia nie potrafiła wygrać od sześciu spotkań, więc to nie było tak, że spotkanie z ŁKS-em przyjmowano jako spacerek. Ale sami piłkarze Radomiaka chyba się nie spodziewali, że ich rywal zagra na tak niskim poziomie. To nie była półka Ekstraklasy. Zdecydowanie nie. I ostrzegamy zawczasu, że mecze tego beniaminka nie są dobrym pomysłem na jesienną deprechę.

Reklama

 

CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Igrzyska

Czy Mbappe, Wembanyama i N’Gapeth zachwycą w Paryżu? Sporty zespołowe nadzieją gospodarzy

Kacper Marciniak
1
Czy Mbappe, Wembanyama i N’Gapeth zachwycą w Paryżu? Sporty zespołowe nadzieją gospodarzy

Ekstraklasa

Komentarze

20 komentarzy

Loading...