– Na zagranicznych meczach Legii byłem pewnie ze 20 razy, ale czegoś takiego jeszcze nigdy nie widziałem – powiedział w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Andrzej Halicki, poseł do Parlamentu Europejskiego i prywatnie kibic Legii, który był na meczu na stadionie AZ Alkmaar.
– Kibice Legii w Alkmaar zachowywali się odpowiedzialnie i nie było żadnego powodu do drastycznej interwencji. Obserwowałem ich podczas meczu, nie zauważyłem żadnych incydentów. Nie było pretekstu także po opuszczeniu stadionu. I to należy podkreślić, bo zachowanie miejscowych służb było wyjątkowo prowokacyjne, więc łatwo sobie wyobrazić, jaką to mogło wywołać reakcję – twierdzi Halicki, który do Alkmaar pojechał samochodem ze Strasburga.
– Ja też zostałem zamknięty na stadionie, tylko gdzie indziej, bo drużyna wychodziła do autokaru innymi drzwiami. Nasze drzwi też były zamknięte, została zablokowana cała przestrzeń. Tłumaczyłem, że jestem posłem do Parlamentu Europejskiego, okazywałem legitymację, ale do tych ludzi nie trafiały żadne argumenty, nie działała na nich też prośba, żeby mnie nie dotykali – opowiada „Przeglądowi Sportowemu”.
– Jeden z miejscowych ludzi pokazał mnie i kilku innym osobom wyjście przez… kuchnię, gdzieś na zapleczu. Tak jak by się nie dało wyjść normalnie, bo przecież na zewnątrz totalnie nic się nie działo. To wszystko było tak groteskowe, że aż trudno opowiadać – dodaje.
WIĘCEJ O SKANDALU W ALKMAAR:
- „Nie odpuścimy”. Mioduski grzmi o wydarzeniach w Alkmaar
- Bali się rogów Legii, pokazali swoje. Noc wstydu dla Alkmaar
- Mioduski: Holendrzy dorabiają historię, ale jest to historia nieprawdziwa
- Oficjalne oświadczenie burmistrz Alkmaar: Potępiamy wczorajsze zachowanie Legii
- Rzecznik prasowy Legii: Nie mamy słów, aby opisać agresję jaka nas spotkała
- Systemowa polonofobia w Alkmaar. „Straszono, że jak ktoś pojawi się w centrum, idzie do aresztu”
- Oświadczenie Legii: Zdarzenia, które nie powinny mieć miejsca w cywilizowanym świecie
foto. Newspix