Reklama

Muay thai, Matrix i kirgiska policja. Kim jest Rafael Fiziev, rywal Mateusza Gamrota?

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

22 września 2023, 14:26 • 10 min czytania 2 komentarze

Już w nocy z soboty na niedzielę podczas gali UFC Fight Night 228 Mateusz Gamrot stanie do walki z Rafaelem Fizievem. Dla Polaka będzie to drugi main event w karierze, który stoczy pod szyldem amerykańskiej organizacji. Jego rywal to niezwykle groźny striker, którego stójka jest uznawana za najlepszą w wadze lekkiej. Od kilku lat z powodzeniem bije się w oktagonie, choć pierwotnie mógł pójść w ślady ojca i tłuc przestępców w Kirgistanie, z którego pochodzi. Wolał jednak wyjechać do Tajlandii gdzie, choć bywało, że żył na granicy ubóstwa, niezwykle rozwinął swoje umiejętności sztuk walki. Na tyle, że dziś – podobnie jak Gamrot – Fiziev marzy o zdobyciu mistrzowskiego pasa UFC.

Muay thai, Matrix i kirgiska policja. Kim jest Rafael Fiziev, rywal Mateusza Gamrota?

NIEDOSZŁY GLINA Z KIRGISTANU

Fiziev to ciekawy przypadek, bo zawodników MMA z byłych republik Związku Radzieckiego zazwyczaj bardziej od umiejętności stójkowych, cechują znakomite zapasy. A rodzina Raphaela to na dodatek naczelny przykład sierot postsowieckiego systemu. Wojownik urodził się w Kazachstanie, dokładnie w Kordaj, miejscowości przygranicznej z Kirgistanem. To ten kraj Ataman reprezentował do 2021 roku, bowiem jego rodzina przeniosła się do leżącego nieopodal Biszkeku – stolicy państwa. Jednak to nie koniec pochodzeniowych zawiłości Fizieva. Jego matka jest Rosjanką. Z kolei ojciec pochodzi z Azerbejdżanu. Czyli kraju, pod którego flagą wojownik walczy od 2021 roku.

To właśnie jego tata pierwszy raz założył mu na dłonie rękawice – lecz bokserskie. Jak wspomina zawodnik w artykule dla Fight Library, ojciec kazał mu wówczas robić sparingi z kuzynostwem. Jego potomkowi nie bardzo podobała się taka forma spędzania wolnego czasu. Był młodszy i mniejszy, więc co zrozumiałe, to on częściej dostawał po głowie od krewniaków.

Muay thai w życiu Rafaela pojawiło się dopiero po przeprowadzce do wspomnianego Biszkeku. Dzieciaki ze szkoły zaczęły gnębić nowego ucznia, stąd Fiziev postanowił uczęszczać na treningi, by radzić sobie z oprychami.

Reklama

– Od początku próbowałem różnych sztuk walki. Moją podstawą było muay thai, ale rywalizowałem także w sambo bojowym, boksie, walkach na gołe pięści i jiu jitsu. Trenowałem też trochę zapasy i zawsze byłem blisko MMA. Nie skupiałem się jedynie na tajskim boksie – mówił Fiziev, który z czasem zaczął osiągać w muay thai spore sukcesy. Był trzykrotnym mistrzem Kirgistanu, mistrzem Kazachstanu, a w 2010 roku został nawet czempionem Światowej Federacji Muay Thai w kategorii do 63,5 kilogramów. Jak sam twierdzi, już w rodzinnych stronach stoczył ponad 200 pojedynków w formule boksu tajskiego.

OBSTAW WYNIK WALKI FIZIEV-GAMROT W FUKSIARZ.PL

Wysportowany organizm oraz umiejętności w sztukach walki mogły jednak posłużyć Atamanowi do zupełnie innej pracy. Otóż jego ojciec z zawodu był policjantem, który pracował w wydziale do spraw zwalczania handlu narkotykami. Wszystko zmierzało ku temu, by Rafael poszedł w jego ślady. Ukończył Akademię Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, czyli jednostki odpowiedzialnej za rekrutację nowych stróżów prawa. Mało tego, jako tajniak brał nawet udział w pierwszych zadaniach w terenie.

– Zatrzymania, przeszukania. Byłem na przykład podstawionym kierowcą dla trzech typków, których musieliśmy zgarnąć. Byli nieuzbrojeni i niezbyt niebezpieczni – zwykli narkomani. Ale i tak się denerwowałem: nasi ludzie stracili mnie z oczu na około dziesięć minut. Jechałem i myślałem: „No cóż, pewnie teraz coś się wydarzy”. A ich dalej jest trzech i to całkiem duzi goście. W pewnym momencie patrzę w lusterko i widzę nasz samochód. W rezultacie zostali zatrzymani i nawet nie połapali się, że ich zinfiltrowałem: zawiozłem, podrzuciłem, odjechałem – po czym policja ich zgarnęła – wspominał w wywiadzie dla Match TV.

MATRIX

Ostatecznie stwierdził, że nie odnajduje się w policyjnych realiach. I tak, mając na karku 22 lata, podjął odważną decyzję – wraz z przyjacielem wyjechał do Tajlandii. Chciał postawić wszystko na sztuki walki. Wóz, albo przewóz – utrzyma się i zostanie mistrzem, lub skończy głodując na ulicy.

Ostatecznie nigdy na bruku nie wylądował, lecz początki w nowym kraju miał naprawdę ciężkie. W Tajlandii sztuki walki są przecież szalenie popularne. To oznacza, że o ile na brak potencjalnych przeciwników do walki nie można narzekać, o tyle na zarobki – już tak. Pierwsze gaże Kirgiza za pojedynki wynosiły około 100 dolarów. Nie raz nie starczało mu do pierwszego nawet na podstawowe wydatki, stąd by nie umrzeć z głodu, podbierał jedzenie z okolicznych świątyń.

Reklama

W międzyczasie żona Fizieva zaszła w ciążę. Klub zawodnika – Phuket Top Team – wynajął parze klitkę o wymiarach dziesięciu metrów kwadratowych. Boy Clarke, właściciel PTT, nie zrobił tego z dobroci serca. Zawodnik musiał oddawać klubowi 10% swoich zarobków z walki i turniejów. Przy czym twierdzi Fiziev, regularnie był w tej kwestii kantowany na większe sumy. Kiedy w jednym z turniejów dotarł do finału, co było wyceniane na 300 tysięcy tajskich batów (obecnie około 36 tysięcy złotych), nie otrzymał nawet połowy tej kwoty.

Ale Rafael bił się, trenował i konsekwentnie podnosił swoje umiejętności. Ostatecznie odszedł z PTT w 2017 roku, na co Clarke źle zareagował. Szef klubu regularnie oskarżał zawodnika w mediach, jakoby ten zalegał z… trzymiesięcznym czynszem za okres, kiedy jeszcze trenował w jego przybytku.

W styczniu tego roku Fiziev tak skomentował kolejne zarzuty pod swoim adresem:- Zrobiłem [w UFC] 250000 $ z bonusami i czy myślicie, że nie spłacił bym długu? W każdym razie to ostatni raz, gdy odnoszę się do tego nonsensu. Nie mam z nikim złej krwi, nie będę go [Clarke’a] przeklinał, ani wspominał o innych szalonych rzeczach, które powiedział i zrobił.

Wojownik znalazł swoje miejsce w szkole Tiger Muay Thai, mieszczącej się w jednym z miast Półwyspu Malajskiego. Wspomniany 2017 rok okazał się dla niego przełomowy jeszcze pod jednym względem. Wówczas Ataman otrzymał zaproszenie na pierwszy duży turniej. Tam podczas jednej z walk wykonał technikę, która dziś jest jedną z jego wizytówek. Otóż kiedy rywal zaatakował go wysokim kopnięciem, które spokojnie mogłoby urwać Fizievowi głowę, Kirgiz uniknął ciosu w ekwilibrystyczny sposób odchylając górną część swego ciała.

Styl w którym tego dokonał, przywodziły na myśl jedno skojarzenie. Rafael wyglądał niczym Neo z Matrixa. Poruszył się z takim spokojem, jakby widział zabójczego kopniaka w spowolnionym tempie. Powyższy materiał, który dziś posiada blisko dwa miliony czterysta tysięcy wyświetleń, znacznie zwiększył rozpoznawalność Fizieva. Podobno już sześć lat temu obejrzał go także Dana White. I zapisał nazwisko Atamana na liście zawodników, którzy w niedługim czasie mogliby zasilić największą organizację MMA na świecie.

To nastąpiło dwa lata później. Bo istotnie, Rafael był bardzo dobrym kandydatem do UFC. Jego bilans w K-1 i muay thai wynosił 35-4. Posiadał także doświadczenie (choć niewielkie) w mieszanych sztukach walki. Wygrał wszystkie 6 pojedynków – z czego 5 przez nokaut. Był widowiskowym zawodnikiem. Kibice lubią takich fighterów.

Ale w jaki sposób Ataman wpadł na to, by wtedy zamienić się w ringu w Neo? – Miałem złamane żebro i za każdym razem, gdy otrzymywałem ciosy na korpus, czułem się jakby dźgano mnie nożem. Dlatego nie blokowałem tych ciosów, ale ich unikałem. W tamtej walce zrobiłem więcej tego rodzaju ruchów.

STRIKER VS GRAPPLER

Pomysł na zestawienie Mateusza Gamrota z Rafaelem Fizievem nie narodził się wczoraj. Kiedy po porażce Polaka z Beneilem Dariushem sami zastanawialiśmy się, jaki może być następny rywal Gamera, w rozważaniach pojawiło się także nazwisko Kirgiza. W końcu obu zawodników w zestawieniu dywizji lekkiej dzieliła tylko jedna pozycja.

– Fiziev wygrał sześć walk z rzędu. Wygrywał z dobrymi nazwiskami, nazgarniał całą masę bonusów za walki. Ostatni raz walczył w lipcu i cały czas jest na zwycięskiej drodze. Walka z kimś, kto ostatnio przegrał, dla Fizieva nie byłaby pojedynkiem, który pozwalałby mu myśleć o zaatakowaniu pasa – mówił wówczas Jacek Adamczak z portalu MMA Rocks.

Ale od października ubiegłego roku nastąpiło kilka zmian. Mateusz powrócił na zwycięską ścieżkę, wygrywając z Jalinem Turnerem po niejednogłośnej decyzji sędziów (29-28, 28-29, 30-27). Chociaż nasz rodak tryskał pewnością siebie przed walką z Tarantulą, to nie brakowało głosów, że wyrażając zgodę na pojedynek podjął ogromne ryzyko. Przypomnijmy, że Gamer wziął tę walkę zaledwie na trzy tygodnie przed wydarzeniem. Wyszedł do oktagonu na groźnego rywala praktycznie z marszu. Choć jego zwycięstwo nie ulegało wątpliwości, to w klatce widać było jak z minuty na minutę Polak tracił siły.

– Gdybym miał zrobić to drugi raz, to pewnie bym się nie zdecydował. To wyzwanie pokazało mi, czym jest okres przygotowawczy. Jestem zawodnikiem, który trenuje na co dzień, ale jednak kiedy nie skupiasz się na mocnym przygotowaniu motorycznym, sparingach i podejściu do walki, to w klatce masz zupełnie inną dyspozycję. Co pokazał pojedynek – powiedział Gamrot w rozmowie z Patrykiem Prokulskim dla TVP Sport.

Z kolei Fiziev w marcu spotkał się w klatce z Justinem Gaethje. Amerykanin wyszedł zwycięsko z tego starcia, czym zakończył serię sześciu kolejnych zwycięstw Atamana. Co istotne, The Highlight, który także słynie ze znakomitej stójki, podjął wyzwanie i zdecydował się toczyć pojedynek z Kirgizem w tej płaszczyźnie. Po świetnej i wyrównanej walce Gaethje zwyciężył stosunkiem głosów sędziowskich dwa do remisu. I przy okazji porządnie obił twarz najbliższego rywala Mateusza.

Pomimo porażki, Fiziev kontynuuje inną ciekawą passę w UFC. Od sześciu pojedynków za każdym razem zgarnia bonus za występ lub walkę wieczoru. Jeżeli dodamy do tego, że Gamrot na swoim koncie także ma cztery takie wyróżnienia, to podczas ich starcia radzimy nie odrywać wzroku od ekranu. Tam naprawdę sporo się będzie działo.

Fiziev jest faworytem walki wieczoru gali UFC Fight Night 228. Chociaż wspomniany Gaethje zdołał pokonać Atamana w jego własnej grze, to w przypadku Gamrota prowadzenie walki w stójce byłoby złym pomysłem. Azer to naprawdę wybitny striker, którego uderzenia z obu rąk sporo ważą. Posiada przy tym dobrą pracę nóg – zarówno w kwestii poruszania się, jak i kopnięć. Po prostu widać u niego lata walk w muay thai i K-1. Często trzyma rywala na bezpieczny dystans, używając frontalnych kopniaków na korpus, które odbierają mnóstwo energii. Przy tym zwykle nie czeka na akcje przeciwnika, woli samemu wywierać presję i dyktować tempo pojedynku.

Jak Polak może przeciwstawić się takim atutom? Kluczem w stójce Gamera będzie umiejętne wykorzystanie lewego prostego. Starcie z Gaethje pokazało, że Azer dopuszcza do takich ciosów i w dłuższej perspektywie walki robią na nim wrażenie. Przy czym ważne jest, by Mateusz nie sygnalizował uderzeń, gdyż wtedy może nadziać się na potężną kontrę. W tej kwestii plusem naszego rodaka jest to, że potrafi wyprowadzać ciosy z różnych płaszczyzn. I oby często je zmieniał.

Gamrot nie zraża się mocnymi stronami rywala: – Widać jego powtarzalność, schematy, ulubione akcje, które bije i na które jestem przygotowany. Jestem pewny, że przerobiłem do tej walki wszystko, co możliwe. Teraz pozostaje wyjść w sobotę i to zaprezentować. Jeżeli miałbym dalej go charakteryzować, to zawodnik jednopłaszczyznowy – walczy tylko w stójce. Ja długo trenuję stójkę i w każdej walce mierzę się z mocnymi stójkowiczami, ale moją największą bronią są zapasy i parter – mówił w rozmowie z TVP Sport.

Przepis na sukces Polaka w nadchodzącym starciu wydaje się zatem prosty. Mateusz musi postarać się sprowadzić pojedynek na matę, tam bowiem to on będzie miał przewagę umiejętności i doświadczenia. Ale o wiele łatwiej to powiedzieć, niż zrobić. Fiziev dobrze czuje się w klinczu i o ile w wielu elementach zapasów posiada braki, tak jeden wychodzi mu znakomicie. To obrona przed obaleniami. Według statystyk, Ataman wyszedł obronną ręką z aż 90% prób sprowadzenia go do parteru. Stąd Gamrot nie może zrażać się kolejnymi nieudanymi akcjami zmiany płaszczyzny walki. Znaczna część z nich zapewne zostanie odparta. Ale wystarczy jedna udana akcja i szala zwycięstwa przechyli się na stronę Polaka.

Gamrot twierdzi, że w starciu z Fizievem chce być jak woda, co jest odwołaniem do filozofii Bruce’a Lee. Polak ma zamiar dopasować się do sytuacji w oktagonie, być elastycznym, znaleźć swoje szanse w lukach rywala i bezlitośnie je wykorzystać. Jeżeli osiągnie swój cel, Gamrot, obecnie zajmujący 7. pozycję w rankingu wagi lekkiej UFC (Fiziev jest 6.) zapewne awansuje do czołowej piątki tego zestawienia.

Dodajmy, że chociaż Mateusz główne przygotowania do walki tradycyjnie odbył w American Top Team, to w narożniku Polaka nie zobaczymy ludzi z ATT. Główny trener, Mike Brown, w tym czasie będzie przebywał na gali Bellatora w Dublinie, gdzie wystąpi trzech jego podopiecznych – w tym Johnny Eblen, mistrz federacji w wadze średniej. Z kolei drugi trener Mateusza z ATT – Anderson Franca – nie pojawi się w Las Vegas z powodu problemów zdrowotnych. Gamrot będzie za to mógł liczyć na wsparcie Łukasza Rajewskiego i Borysa Mańkowskiego, czyli swoich kompanów z Czerwonego Smoka. A także grupy rodaków, którzy polecą do Las Vegas dopingować go z trybun. Wśród nich zobaczymy między innymi Joannę Jędrzejczyk.

Transmisja karty głównej gali UFC Fight Night 228 rozpocznie się o godzinie 1:00 w nocy z soboty na niedzielę. Mateusz Gamrot i Rafael Fiziev powinni pojawić się w klatce około godziny 3:00.

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Newspix

Czytaj więcej o MMA:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Aaron Russell: Polacy są odporni na cierpienie. Widać to, gdy gra się z waszą kadrą [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Aaron Russell: Polacy są odporni na cierpienie. Widać to, gdy gra się z waszą kadrą [WYWIAD]

Inne sporty

MMA

Mamed Chalidow to ktoś więcej, niż legenda KSW [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
11
Mamed Chalidow to ktoś więcej, niż legenda KSW [KOMENTARZ]
MMA

Eto Kavkaz! Mamed Chalidow wygrał z niepokonanym mistrzem KSW!

Szymon Szczepanik
18
Eto Kavkaz! Mamed Chalidow wygrał z niepokonanym mistrzem KSW!

Komentarze

2 komentarze

Loading...