Choć Dominik Marczuk strzelił swojego debiutanckiego gola w Ekstraklasie przed przerwą reprezentacyjną, to dużo głośniej zrobiło się o nim dopiero teraz. Zawodnik Jagiellonii Białystok popisał się hat-trickiem asyst, dzięki czemu jego zespół odrobił straty i pokonał Radomiaka. Kim jest 19-latek, który przebojem wdarł się do Ekstraklasy?
Wchodząc na oficjalną stronę internetową Podlasia Biała Podlaska, natrafimy na zakładkę “Wychowankowie”. Nazwisko Dominika Marczuka znajduje się obecnie na czwartej pozycji. Przed nim wypunktowano jedynie aktualnego zawodnika kadry Polski Sebastiana Szymańskiego, który robi furorę w Turcji, 12-krotnego reprezentanta kraju Ariela Borysiuka i wielokrotnego młodzieżowego reprezentant kraju, a obecnie piłkarza Bandirmasporu Mateusza Hołownię. Cała trójka dała się poznać w Ekstraklasie, grając w Legii Warszawa. Marczuk wybrał inną drogę, która zaprowadziła go do Jagiellonii Białystok. Może się jednak okazać równie skuteczna bowiem wejście do ligi ma bardzo efektowne.
Jak Szymkowiak i Kurzawa
Od początku sezonu pozostaje podstawowym wyborem trenera Adriana Siemieńca na prawej stronie. Zaczął jako obrońca, teraz częściej pełni rolę skrzydłowego, choć prawdopodobnie – tak grał w Rzeszowie – najlepszą pozycją dla niego jest wahadło. Tylko w jednym meczu otrzymał od nas ocenę niższą niż “piątkę”. Przed przerwą reprezentacyjną strzelił debiutanckiego gola w starciu z Górnikiem Zabrze. To także po jego akcji z boiska wyleciał, choć niesłusznie, Kamil Lukoszek. Prawdziwy pokaz dał jednak w niedzielnym spotkaniu z Radomiakiem. Popisał się hat-trickiem asyst, dzięki czemu Jagiellonia nie tylko odrobiła straty, ale również wyszła zwycięsko ze starcia ósmej kolejki Ekstraklasy.
– A przecież mógł mieć i czwartą asystę, gdyby nie to, że Imaz trafił w poprzeczkę. Na swojej stronie miał doświadczonego obrońcę Abramowicza, a niejeden raz wkręcił go w ziemię – mówi nam Tomasz Burczewski, były trener 19-latka i prezes Podlasia Biała Podlaska.
Gdyby udało mu się zaliczyć cztery asysty, dokonałby tego samego wyczynu, co w sezonie 2011/12 Kamil Kosowski w starciu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Hat-trickiem asyst w Ekstraklasie może pochwalić się również Mirosław Szymkowiak, który popisał się tym na inaugurację sezonu 2004/05, czy Rafał Kurzawa z czasów gry w Górniku Zabrze. Niemniej jednak Marczuk znajduje się w dość elitarnym gronie piłkarzy.
Jaga była najkonkretniejsza
Interesujące jest również to, że 19-latkowi udało się tego dokonać przeciwko Radomiakowi. Można tu nawet powiedzieć o drobnym pstryczku w nos dla tego klubu bowiem Zieloni byli obok Widzewa i Jagiellonii najmocniej zainteresowani zawodnikiem Stali Rzeszów. Najbardziej konkretna okazała się Duma Podlasia i teraz zbiera tego owoce, choć początkowo ten ruch wyglądał na klasyczny transfer na pozycję młodzieżowca.
– Jestem bardzo zadowolony, że udało nam się pozyskać zawodnika, o którego starało się także kilka innych klubów. Zabezpieczy nam rywalizację na prawej obronie, tudzież prawym wahadle. Z uwagi na to, że Dominik to zawodnik urodzony w 2003 roku, daje nam opcję na punktowanie zarówno w klasyfikacji Pro Junior System jak i spełnieniu limitu 3000 minut w najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju – powiedział na oficjalnej stronie internetowej Jagiellonii po ogłoszeniu transferu Łukasz Masłowski. Dyrektor sportowy dodał jednak, że Marczuk to wciąż rozwojowy piłkarz, który może przynieść sporo pożytku nie tylko drużynie, ale również klubowemu budżetowi.
– Musi się jeszcze co prawda dużo uczyć, ale potencjał, którym dysponuje, w mojej ocenie jest niesamowity. Sądzę, że w przyszłości zagra na jeszcze wyższym poziomie. Jeśli będzie rozwijał się na miarę swojego potencjału, to da nam wiele radości swoją grą, a w przyszłości spore środki finansowe z tytułu jego transferu trafią na konto Jagiellonii – dodał.
43 i pół tysiąca złotych
Po cichu na spory zastrzyk gotówki na sprzedaży Marczuka liczyła również Stal. Rzeszowianie zarobili jednak na nim zaledwie 43 i pół tysiąca złotych, czyli wartość ekwiwalentu, co jest kwotą wręcz śmieszną, biorąc pod uwagę możliwości skrzydłowego. Już w I lidze wyróżniał się w statystykach progresywnych piłek czy podań w tercję ataku. Po trzech latach od transferu w 2020 roku wygasł jego kontrakt i 19-latek nie chciał go przedłużyć.
– Jako Stal chcemy się stale rozwijać i nie chcemy tego rozwoju zaburzać wśród zawodników. Tylko w letnim oknie czterech zawodników odeszło od nas do Ekstraklasy. Dominik bardzo mocno rozwinął się w krótkim czasie. Ma status młodzieżowca. Gra na pozycji poszukiwanej przez kluby Ekstraklasy. Wszystko to złożyło się na to, że wspólnie doszliśmy do wniosku, że rozstaniemy się z końcem sezonu. Podejmowaliśmy wstępne próby rozmów nad przedłużeniem kontraktu, ale nie było to nic konkretnego. Sam piłkarz już chyba też wiedział, że chce odejść ze Stali. W poprzednich sezonach mieliśmy wiele ofert za Dominika, ale stwierdzaliśmy, że nie są satysfakcjonujące i więcej da nam jego obecność na boisku niż sprzedaż. Konkretnych kwot jednak nie zdradzę – mówi nam Jarosław Fojut, dyrektor sportowy Stali.
Czerwona kartka w debiucie
Fojut był jedną z tych osób, które z bliska mogły przyglądać się rozwojowi zawodnika Jagiellonii. Gdy ten zadebiutował w podstawowym składzie Stali w II lidze, dyrektor sportowy grał jeszcze czynnie w piłkę, tworząc parę stoperów z Damianem Kostkowskim. Marczuk występował na prawej obronie. Miał wtedy 16 lat.
– Pamiętam jego pierwszy mecz w podstawowym składzie Stali. Byłem wtedy jeszcze czynnym zawodnikiem. W debiucie otrzymał czerwoną kartkę z bardzo niezrozumiałych dla nas powodów. Już wtedy widać było po nim jedną wielką chęć. To chłopak, który wychodzi na boisko i chce wygrywać. Miał sporo zaległości, jeśli chodzi o zrozumienie gry, taktykę, ale z biegiem czasu mocno się poprawił. A wszystko dlatego, że w stu procentach poświęcił się piłce. Położył wszystko na jedną szalę i to na razie przynosi owoce – wspomina Fojut. Ogromne poświęcenie zauważa również Buraczewski.
– Jego atuty w ofensywie to szybkość również ta z piłką, zmiany rytmu biegu, drybling i umiejętność łamania akcji do środka. Natomiast w defensywie wyróżniłbym jego nieustępliwość. Zdecydowanie więcej ma atutów ofensywnych niż defensywnych, więc jeśli myśli o zrobieniu jeszcze większej kariery, musi popracować nad pojedynkami, obroną i asekuracją. O to, że sodówka mu nie odbije, raczej jestem spokojny. To piłkarz mocno zdeterminowany do tego, by zawodowo grać w piłkę. Wszystko temu poświęcił – dodał prezes Podlasia.
Błyszczał tam, gdzie Casillas i Alonso
Ogromnym atutem Marczuka jest również jego wiek. To wciąż 19-latek, który na seniorskim poziomie występuje już od 2019 roku. W Podlasiu zadebiutował, mając 15 lat i dziewięć miesięcy. Tylko roku potrzebował, by z III ligi wyciągnęła go Stal Rzeszów. Od najmłodszych lat wzbudzał zainteresowanie czołowych klubów w regionie. Po grze w rodzinnym Huraganie Międzyrzec Podlaski przyszły występy dla Górnika Łęczna i Podlasia Biała Podlaska. Teraz jest już w Ekstraklasie i reprezentacji Polski do lat 20, w której podczas wrześniowego zgrupowania zdobył debiutancką bramkę.
– Od początku miał potencjał, żeby grać na profesjonalnym poziomie. Ściągnęliśmy go do siebie na rundę wiosenną sezonu 2017/18, ale chcieliśmy to zrobić dużo szybciej. Cieszył się dużym zainteresowaniem. Najpierw przeniósł się do Gimnazjalnego Ośrodka Szkolenia Sportowego Młodzieży, skąd dojeżdżał do rodzinnego Międzyrzecza Podlaskiego na mecze Huraganu. Później wyciągnął go Górnik Łęczna. To z niego przeniósł się do naszego zespołu, by pomóc nam w utrzymaniu w Centralnej Lidze Juniorów do lat 15. A następnie zapewnił nam awans do CLJ U-17. Po tym sukcesie doszliśmy do wniosku, że należy oddać go do seniorów – wraca pamięcią do początków zawodnika Jagiellonii Buraczewski i od razu uzupełnia.
– To co wyróżniało go na tle rówieśników to szybkość. Potrafił zmieniać rytm. Tym gubił rywali. Widząc to, zdecydowaliśmy przestawić go ze środka pomocy na bok obrony. Był jednym z wyróżniających się piłkarzy w szwedzkim turnieju Gothia Cup, w którym jako dzieci grali m.in. Iker Casillas, Ze Roberto, Xabi Alonso. Wygraliśmy go jako trzeci klub z Polski po Jagiellonii i Lechii Gdańsk. W finale pokonaliśmy islandzki Stjarnan. Dla Dominika ten turniej to była trampolina do rozwoju. Jako pierwszy zadebiutował w seniorach i w cztery lata przeszedł drogę od III ligi do Ekstraklasy.
Ma potencjał grać wyżej
Marczuk wciąż ma wiele braków. Jeśli nadal myśli o grze w obronie lub na wahadle, musi poprawić się w defensywie. To właśnie z tego powodu trener Siemieniec postanowił cofnąć Michala Sacka, a na skrzydło przeniósł 19-latka. Dodatkowo w wielu spotkaniach dawały o sobie znać mankamenty techniczne, które w ogólnym rozrachunku doprowadzały do tego, że skrzydłowy albo nie zdobywał bramki, albo nie był w stanie w odpowiedni sposób dograć piłki swoim kolegom.
– Dominik ma duży potencjał, szczególnie pod względem fizycznym. Wyróżnia się siłą, mocą i szybkością. Jeśli chodzi o motorykę, odwagę, determinację posiada możliwości, by grać na wyższym poziomie – opiniuje zawodnika Fojut, po czym do głosu dochodzi Buraczewski.
– To zawodnik doświadczony na poziomie seniorskim. Spokojnie w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat może trafić do większego klubu w Polsce pokroju Legii, Lecha czy Rakowa. Nie sądzę, by poprzestał tylko na tym. Będzie walczył o zagraniczny transfer. Na razie powinien skupić się na regularnej grze w Jagiellonii, co powinno zaowocować powołaniem do młodzieżówki Michała Probierza. Wydaje mi się, że w Białymstoku znajduje się w odpowiednim środowisku do rozwoju. Ma wielu doświadczonych jak Romanczuk, czy technicznych jak Imaz piłkarzy, przy których może wiele zyskać.
Wejście Marczuka do Ekstraklasy jest godne podziwu. Po siedmiu meczach ma już tyle samo asyst, co po trzech latach występów dla Stali. Jego wysoka forma w tym sezonie, bazuje w głównej mierze na odpowiednim przygotowaniu fizycznym. 19-latek ma zatem dobre fundamenty pod dalszy rozwój. Kto wie, gdzie go zaprowadzi. Na razie kolejnym krokiem są dalsza gra w podstawowym składzie Jagiellonii i powołanie do młodzieżówki.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Sprawa jest prosta – Exposito to MVP lata w Ekstraklasie
- Madejski: Nie byłem nawet klasycznym fusem. Sprawdzali mnie na 90minut [WYWIAD]
- Jak Daniel Myśliwiec został trenerem Widzewa? Kulisy sprawy
Fot. Newspix