Powrócił temat głośnej lekkoatletycznej afery z początku tego roku. Sebastian Urbaniak, który miał dopuścić się nachalnego zachowania w stosunku do Ewy Swobody, wypowiedział się na tematy, które dotyczyły go w ostatnich miesiącach. W jego historiach znajdziemy wszystko: od driftu samochodem, przez internetowe fejki, po nagie zdjęcia. 22-latek na koniec przyznał też, że pewnie pożegna się ze światem sportu. I cóż: za bardzo nas to nie dziwi.
Wszystko zaczęło się ostatniej sylwestrowej nocy. Urbaniak został wówczas pobity w Kruszwicy przez Jakuba Krzewinę, starszego kolegę z kadry. Jego wersja historii wyglądała tak, że próbował dostać się do mieszkania, w którym przebywała Ewa Swoboda, lekkoatletka, w której – jak sam przyznawał – był zakochany. Sama zainteresowana szybko jednak zdementowała te pogłoski, mówiąc, że nawet nie znajdowała się w tym samym mieście, co Urbaniak – bo sylwestra spędziła w Żorach ze swoją rodziną oraz chłopakiem.
Co było dalej? Urbaniak miał spore problemy zdrowotne, bo pobicie okazało się bardzo dotkliwe. Potrzebował operacji, potem stracił oczywiście cały sezon halowy, nie wystąpił na mistrzostwach Europy młodzieżowców. Natomiast Krzewina, który na domiar złego w międzyczasie był też zamieszany w aferę dopingową, został oskarżony i jego sprawą do dzisiaj zajmuje się prokuratura wojskowa. Całe zamieszanie musiało oczywiście dotknąć też Swobodę, o czym pisaliśmy w lutym – sprinterka siłą rzeczy została w końcu wywołana do tablicy i musiała wypowiedzieć się na temat Urbaniaka. Jak mówiła: z młodszym o cztery lata lekkoatletą nie łączyła ją bliższa znajomość, a on sam miał „zawracać głowę nie tylko jej, ale też innym zawodniczkom”.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Swoboda oraz Urbaniak ponownie trafili na siebie podczas lipcowych mistrzostw Polski w Gorzowie Wielkopolskim. Albo inaczej: ona miała nie chcieć mieć z nim nic wspólnego, ale on miał nalegać. W ten sposób podczas zawodów doszło do małego zamieszania.
Dzisiaj natomiast, w rozmowie z WP SportoweFakty, Sebastian Urbaniak po raz pierwszy dogłębnie skomentował wszystko, o czym wspomnieliśmy powyżej. Z jednym wyjątkiem: nie chciał wypowiadać się na temat swojej znajomości z Krzewiną, z którym – co sugerują wspólne zdjęcia na Instagramie – kiedyś łączyły go relacje koleżeńskie. Jeśli jednak chodzi o Swobodę: według Urbaniaka wszystko między nimi układało się jak należy, dopóki na zgrupowaniu kadry nie pojawił się Krzysztof Kiljan, czyli obecny partner Ewy. Ten miał zaimponować sprinterce swoimi… umiejętnościami driftu w samochodzie. I tym samym odbił ją Sebastianowi. Sami przyznajcie, że brzmi to kuriozalnie.
Urbaniak opowiedział też, jak wymieniał się nagimi zdjęciami z kontem Justyny Mundzik, które okazało się fejkowe. Uznał jednak, że stoi za tym właśnie Ewa Swoboda, przez co wysłał jej wcześniej otrzymane zdjęcie damskiego narządu płciowego. Teraz mówi, że to był błąd, za który płaci do dzisiaj. Pytanie tylko: jakim cudem przyszedł mu do głowy pomysł, że to właśnie halowa mistrzyni Europy stworzyła fałszywy profil w mediach społecznościowych, po czym zaczęła wymieniać się z nim pikantnymi wiadomościami? Jak powiedział (trzymajcie się): „skojarzył po kształcie pośladków”. Okej, czyli mamy założyć, że Ewa Swoboda założyłaby fejkowe konto po to, żeby wysyłać z niego… niefejkowe zdjęcia?
Jeśli chodzi natomiast o lipcowe „starcie” z mistrzostw Polski: Urbaniak twierdzi, że nie krzyczał w kierunku Swobody, nie zachowywał się agresywnie, tylko po prostu chciał z nią porozmawiać. Tu wyrozumiałość w stosunku do lekkoatlety okazały władze PZLA, które nie zawiesiły go, ale wyłącznie wystawiły mu naganę.
Jak sam Sebastian Urbaniak przyznaje: w środowisku lekkoatletycznym nie jest szczególnie mile widziany. Do dzisiaj nie trafiliśmy też na komentarz jakiejkolwiek osoby, która w sylwestrowej (albo lipcowej) aferze wzięłaby jego stronę. W tym wszystkim maluje się obraz osoby, która nie tylko popełniła parę błędów, ale może mieć problemy natury psychicznej. 22-latek powiedział jednak na koniec wywiadu: „chciałbym mieć już święty spokój”. I być może faktycznie tego obecnie najbardziej potrzebuje. Czy jednak w kolejnych sezonach będziemy obserwować jego osobę na bieżni? Z jednej strony Urbaniak mówi, że brakuje mu motywacji i szuka dla siebie miejsca poza sportem, z drugiej: w swojej konkurencji, 400 metrów przez płotki, jest wciąż jednym z najlepszych biegaczy w kraju.
Tylko czy zdoła naprawić swój wizerunek nie tylko w oczach kibiców, ale i środowiska?
Czytaj też:
Fot. Newspix.pl