W wyobrażeniu Jacka Góralskiego porządek w szatni reprezentacji Polski wyznaczać powinien klarowny podział – na „młodych” i „starszyznę”. Grzeczne „dzień dobry”, a nie żadne „cześć” czy „siema”. Poza tym ukłon w pas, usta na kłódkę, siadamy w kącie, przebieramy się po cichu, nie wychylamy się, pełen szacunek.
Brakowało tylko, żeby Góralski uderzył w Kanale Sportowym gadką rodem z „Symetrii”: „Jako świeżak będziesz na odstawce. Roman ci powie, co i jak. Na bajerę masz podklepywać do mnie. Przez pierwszy tydzień chodzisz na wszystkie spacery. Zobaczymy, czy nikt ci nie będzie jechał po rajtach. To kojo jest twoje”.
Zamiast tego rzucił coś takiego: – Jak jechałem na pierwsze zgrupowaniem, to były mocne postacie. Człowiek czuł respekt. Teraz młodzi jak przyjeżdżają to wchodzą jak do siebie. To nie powinno tak wyglądać od początku.
W sumie: jedna chwała.
Wiadomo, że teksty piłkarzy-weteranów spod znaku „kiedyś to było” należy traktować z przymrużeniem oka. Część ludzi już tak ma, że idealizuje swoją młodość, nierzadko na siłę, a całe zło świata, również nierzadko na siłę, utożsamia z gębami „dzisiejszej młodzieży”. Góralski absolutnie nie jest w tym odosobniony.
Najbardziej rozbawiło nas jednak, że zawodnik trzecioligowej Wieczystej w taki oto oryginalny sposób skomentował wywiad Roberta Lewandowskiego w Meczykach i Eleven Sports. Skonfrontujmy więc interpretację Góralskiego z faktycznym przekazem kapitana reprezentacji Polski:
– Nie chciałbym, żeby kadrowicze się chowali. Chcę, żeby brali odpowiedzialność. Jeśli ktoś do mnie podchodził na zgrupowaniu i o coś zapytał, to nigdy nie zdarzyła się taka sytuacja, żebym komuś odpowiedział: „nie mam czasu” albo „jutro”. Zdarzało się, że to ja wychodziłem do młodych piłkarzy, żeby zapytać o opinię i wydobyć coś od nich. Po jakimś czasie stwierdziłem, że nie mogę ich wyręczać z wychodzenia ze strefy komfortu. Często mówimy, że młody nie powinien się odzywać. Dlaczego nie? Czy ja w wieku dwudziestu lat nie miałem własnego zdania? Miałem. Czy je wypowiadałem głośno? Może nie, ale jak ktoś się mnie o coś zapytał, to ja to głośno mówiłem. W polskiej piłce mało zwraca się na takie rzeczy uwagę. Najlepiej, jakby zawodnik był skromny, był w cieniu i się nie odzywał. To jest fałsz. Pewność siebie jest potrzebna.
Te wszystkie podwórkowo-więzienne zasady nie mają żadnego zastosowania we współczesnej szatni. Na zaczynające się zgrupowanie Fernando Santos powołał Grzegorza Krychowiaka i Kamila Grosickiego, żeby dodać tej drużynie charakteru, ale przecież nie po to, żeby Krycha, Grosik i Lewy zabarykadowali się w pokoju i narzucali młodym swoje zdanie przy ich milczącym przyzwoleniu. Oni mają ich inspirować, wspierać, służyć doświadczeniem, a nie terroryzować. Tak działa siła osobowości, czego Góralski najwyraźniej nie rozumie.
Jakub Kiwior gra w Arsenalu, Jakub Kamiński w Wolfsburgu, Nicola Zalewski w Romie, Kacper Kozłowski w Holandii, Michał Skóraś w Belgii, Adrian Benedyczak we Włoszech, Bartosz Slisz w Legii, gdzie presja też potrafi być bardzo duża. To nie są juniorzy, którym po pięciominutowym debiucie w Ekstraklasie obija sodówka i zaczynają się wozić. Takich gagatków można temperować.
Reprezentant Polski reprezentuje już inny poziom. I ten piłkarski, i ten mentalny, od niego można wymagać, że weźmie odpowiedzialność za siebie, za drużynę, za boisko, za atmosferę. W mniejszym czy większym stopniu, ale jednak. Trudno zaś, żeby stało się tak, jeśli do kadry wchodzi zahukany, przestraszany, pozbawiony tej pozytywnej bezczelności. Przecież za przeciętność i niewychylanie głowy nie dostaje się powołania. O tym głośno mówi Lewandowski.
Można różnie odbierać ten wywiad Lewego. Łukasz Piszczek w Viaplay stwierdził, że część tych wewnętrznych brudów powinna zostać wewnątrz szatni. Pewnie jest to słuszna uwaga. I tego rodzaju prztyczek od doświadczonego byłego reprezentant broni się słuszną argumentacją.
Natomiast od dłuższego czasu Lewandowski stara się być spójny w nieco innym przekazie: nie kultywujmy fałszywej skromności. Widocznie podoba mu się przebojowość. Może nawet uważa ją za jedną z głównych cech potrzebnych do osiągnięcia sukcesu, skoro pochwały w tej kwestii zbiera od niego Lamine Yamal, perełeczka z Barcelony.
Można go nie zrozumieć. Wtedy odjeżdżają ci jednak nie tylko logika i natura współczesnej piłki, ale i sama reprezentacja. I tak stało się z Góralskim, który pewnie nieświadomie, bo myślał, że Lewemu wtóruje, stał się głosem rozumowania, które w poważnej piłce już dawno trafiło do lamusa.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Przy trzecich powołaniach zmartwychwstał. Krychowiak i Grosicki wracają do kadry
- Cezary Kulesza – najgorzej poinformowany człowiek w całym PZPN
Fot. 400mm.pl