Reklama

Jesteś piękna jak wejście Bellinghama do Realu Madryt

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

02 września 2023, 18:58 • 4 min czytania 10 komentarzy

Już mieliśmy niemal gotową pomeczówkę o tym, jak ostro grające Getafe wybiło Realowi Madryt z głowy idealne wejście w sezon. Retoryka spod znaku „Real grał w piłkę, Getafe grało w kości, skończyło się remisem” pisała się sama. Ale w doliczonym czasie gry Jude Bellingham znów okazał się bohaterem Królewskich. Niewiarygodne wejście do Realu ma ten gość – cztery mecze, pięć goli, asysta. I to wszystko na wagę kompletu punktów w czterech pierwszych starciach.

Jesteś piękna jak wejście Bellinghama do Realu Madryt

Anglik pokazuje i objaśnia – jak wchodzić z buta do nowej drużyny:

  • Przypieczętowanie zwycięstwa w starciu z Athletikiem Bilbao (2:0)
  • Dwa gole i asysta w meczu z Almerią (3:1)
  • Jedyny i zwycięski gol w meczu z Celta (1:0, bramka w 81. minucie)

No i dziś – bramka w doliczonym czasie gry na wagę remontady z Getafe u siebie (2:1). Widać było, że dziś w swoim pierwszym występie na stadionie Santiago Bernabeu chce złapać nić porozumienia z kibicami. Kręciła go presja, kręciły go żywo reagujące trybuny. Zachęcał fanów do żywszego dopingu, gdy gospodarze gonili za wynikiem. Podburzał fanów, gdy sędzia znów podejmował niekorzystną dla nich decyzję. A gdy wreszcie strzelił zwycięskiego gola, to od razu popędził do kibiców.

Real Madryt – Getafe 2:1. Bellingham egezekutor

Waga formy Bellinghama jest tym cenniejsza, że przecież w obliczu braku elitarnego strzelca oraz teraz przy kontuzji Viniciusa Real potrzebuje konkretów z przodu. Nie tylko dobrej gry, regulowania tempa, wygranych pojedynków, ale po prostu konkretów. Czutki w polu karnym, ostatniego podania czy strzału po tym, jak piłka pozostanie na chwilę poza zasięgiem defensorów.

I Bellingham to robi.

Reklama

A ten mecz nie układał się Realowi kompletnie. Wiadomo było, że Getafe zagra z Królewskimi w zapasy. Że będzie faul za faulem, że będą brudne gierki, że będzie łapanie za koszulkę, że będzie uderzanie bodiczkiem. Jak pojawi się okazja to postawienia stempelka na stopę Kroosa czy Rodrygo, to żaden z graczy Bordalasa nie zawaha się tego stempla użyć. Do tego głęboka defensywa, zaparkowanie sześcioma-siedmioma piłkarzami w okolicach własnego pola karnego. My znamy to Getafe, wy znacie to Getafe, więc i Real doskonale wiedział, czego tu można się spodziewać.

Wychowanek Realu z golem dla Getafe

Najgorsze, co można było zrobić, to popełnić jakiś głupi błąd w tyłach, stracić gola i jeszcze dołożyć gościom paliwa do baku pod taki model gry. A Real – na swoje nieszczęście – właśnie tak to starcie rozpoczął. Dalekie podanie, odbita piłka, Fran Garcia w przedziwny sposób zagrał za plecy Davida Alaby. Austriak nie spodziewał się takiego zagrania, a że zza pleców wyskoczył mu Borja Mayoral, to i nie zdążył nawet zareagować. I tak wychowanek Królewskich dał prowadzenie gościom.

A później mieliśmy ponad godzinę tego samego. Real naciera, Real prowadzi, Real próbuje. Ale świetnie bronił Soria, uważni byli stoperzy Getafe, a i sędzia pozwalał im na wiele. Tu pociągniecie za koszulkę, to stempelek, tu kopniak gdzieś w łydkę. Faul za faulem, kartek brak. Wreszcie sędzia wskazał na wapno po tym, jak Bellingham padł w polu karnym, ale po VAR decyzję anulował i stwierdził, że Anglik symulował. O ile jeszcze w tej sytuacji możemy przyznać mu rację, to później Djene dość wyraźnie kopnął go w okolice łydki i wówczas tego nawet nie sprawdzano.

Joselu z trafieniem. Komplet punktów Królewskich

Kontrowersje będą pewnie jednym z głównych tematów tego starcia. Real wreszcie wyrównał, choć po drodze była ręka Rudigera, ręka Djene, pozycja spalona któregoś z graczy Realu. Ale pierwsza ręka według nowych wytycznych była niesłuszna, druga nie miała znaczenia, a ofsajd został skasowany przez zagranie piłki przez defensora Getafe. I Joselu strzelił pierwszego gola dla Królewskich od swojego powrotu.

Dusił ten Real gości po przerwie. Sporo wniosło wejście z ławki Kroosa. Aktywny, choć bardzo chaotyczny był Rodrygo. Kroos odbił słupek, Carvajal obił słupek, Soria wyczyniał cuda… Wreszcie już w doliczonym czasie gry Vazquez posłał taś-tasia z dystansu, Soria wypluł piłkę przed siebie, a Bellingham pierwszy ruszył do dobitki i dostał za to nagrodę.

Cztery mecze, dwanaście punktów, tylko dwa stracone gole. Widzieliśmy już gorsze wejścia w sezon do tegorocznego wejścia Realu. A żebyśmy znaleźli efektowniejsze wejście nowego zawodnika do ekipy Królewskich od obecnego Bellinghama, to już w ogóle trzeba byłoby mocno się napocić…

Reklama

Real Madryt – Getafe 2:1 (0:1)

Joselu (48.), Bellingham (90+5.) – Mayoral (11.)

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

10 komentarzy

Loading...