Polscy siatkarze wygrali drugi mecz tegorocznych mistrzostw Europy. Holendrów pokonali 3:1.
Jeszcze przed startem turnieju mówiło się, że to będzie kluczowe spotkanie grupowe – bo z najsilniejszym rywalem. Holendrzy w swoim pierwszym meczu łatwo ograli Czarnogórę, Polacy z kolei 3:0 pokonali Czechów. Inna sprawa, że nawet selekcjoner Polaków, Nikola Grbić, pokazuje, że mecze grupowe mistrzostw traktuje jako przedłużenie przygotowań – o ile na Czechów wyszli w przyjęciu Kamil Semeniuk i Aleksander Śliwka, o tyle dziś przeciwko Holandii od początku zagrali Wilfredo Leon i Tomasz Fornal.
Pierwszy set jednak – ku zaskoczeniu wielu osób – nie poszedł po myśli Biało-Czerwonych. Holendrzy doskonale prezentowali się bowiem w ofensywie, mieli fenomenalną skuteczność z pierwszych akcji i potrafili odskoczyć Polakom na kilka punktów. Ci zwykle ich doganiali, ale w końcówce błysnął lider naszych dzisiejszych rywali, czyli Nimir Abdel-Aziz. Po jego kilku świetnych zagraniach, to Holandia zaczęła od prowadzenia w meczu.
Polacy jednak szybko się po tym niepowodzeniu otrząsnęli. Przede wszystkim podnieśli jakość serwisu, który sprawiał duże problemy podopiecznym Roberto Piazzy. Do tego doszedł znakomity blok – tylko w drugim secie ugrali nim siedem punktów – a w konsekwencji wysoko wygrana, bo do 13 punktów, partia.
Trzeci set też został rozegrany bez wielkiej historii. Przy stanie 12:10 w pole zagrywki wszedł Wilfredo Leon, który wyprowadził Polaków na prowadzenie 17:10. Od tego momentu Biało-Czerwoni mieli już w secie wielką przewagę i doprowadzili go do szczęśliwego końca. Trudniej było w ostatniej partii, gdy poziom gry podniósł Abdel Aziz, jednak on sam nie mógł poradzić sobie z coraz lepiej grającymi Kamilem Semeniukiem, Łukaszem Kaczmarkiem czy Wilfredo Leonem. Spotkanie ostatecznie zakończyło się po zepsutym ataku naszych rywali.
Holandia – Polska 1:3 (25:23, 13:25, 18:25, 22:25)
Fot. Newspix