Reklama

Legia z Midtjylland na zero z tyłu? Raczej nie ma na co liczyć

redakcja

Autor:redakcja

23 sierpnia 2023, 13:59 • 5 min czytania 25 komentarzy

Już w czwartek wieczorem do gry wejdzie drugi z naszych pucharowiczów, którzy pozostali jeszcze na placu boju. Rakowowi z Kopenhagą się nie udało, ale sprawa awansu wciąż jest otwarta. Teraz przyszedł czas na Legię, która również stanie naprzeciwko rywala z Danii – FC Midtjylland. W tym przypadku nieco trudniej wskazać faworyta, szanse rozkładają się raczej po równo. Wojskowi wydają się jednak być nieco mniej stabilnym projektem niż ich rywale, choć ci również nie są wolni od problemów. A jak ta rywalizacja wygląda w liczbach? Przyjrzymy się temu w dzisiejszej odsłonie cyklu „Niezły numer”, który tworzymy wraz z naszymi partnerami z Lotto.

Legia z Midtjylland na zero z tyłu? Raczej nie ma na co liczyć

9 – tyle bramek straciła już Legia Warszawa w eliminacjach Ligi Konferencji Europy 2023/24

Podstawowym problemem Legii Warszawa na początku nowego sezonu z pewnością jest dziurawa defensywa. To nie jest nic zaskakującego, ponieważ mówiło się już o tym jeszcze przed jego rozpoczęciem. Wskazywano, że gdyby połączyć ofensywę Wojskowych z defensywą Rakowa Częstochowa, to mielibyśmy drużynę idealną, która zapewne miałaby jeszcze większe szanse na awans do Ligi Mistrzów. Kosta Runjaić faktycznie ma sporą siłę w ataku, która jak na razie równoważy braki w tyłach, ale pytanie – jak długo to jeszcze potrwa?

W czterech rozegranych dotychczas spotkaniach w eliminacjach Ligi Konferencji Europy Legia straciła aż dziewięć bramek – cztery z Ordabasami i pięć z Austrią. Większość z tych goli padła po indywidualnych, głupich błędach, które w obu dwumeczach mogły się skończyć tragicznie. Przypomnijmy sobie to ostatnie spotkanie, które przejdzie już do historii występów polskich drużyn w europejskich pucharach. Podopieczni Kosty Runjaicia w ostatnich minutach zapewnili sobie awans do kolejnej rundy, bez konieczności rozgrywania dogrywki, czym wprawili w euforię kibiców. Ale smutny fakt jest taki, że wcześniej sami wpakowali się w kłopoty. Dali sobie wyrwać pewne, trzybramkowe prowadzenie na wyjeździe, pomimo tego, że rywal wcale nie był jakiś specjalnie mocny.

W Wiedniu jeszcze się udało, ale można spokojnie podejrzewać, że w Herning już takie numery nie przejdą. Tym razem nie ma miejsca na błędy. Na szczęście tuż przed rywalizacją z Midtjylland udało się zakontraktować nowego stopera – Steve’a Kapuadiego, który z pewnością wzmocni rywalizację w obronie, ale czy gość, który spadł w zeszłym sezonie z Ekstraklasy z Wisłą Płock może stać się zbawicielem Kosty Runjaicia? Można w to powątpiewać.

Reklama

3 – tylu zawodników Midtjylland pamięta rywalizację z Legią w Lidze Europy 2015/16

Jak wiadomo, w Ekstraklasie składy drużyn zmieniają się z sezonu na sezon. W większości przypadków trudno mówić o jakiejkolwiek ciągłości, a już szczególnie w takim klubie jak Legia Warszawa. Wojskowi przeszli na przestrzeni ostatniej dekady sporo zawirowań, w tym zmian właścicielskich. Kiedy ekipa z Warszawy po raz ostatni i jedyny mierzyła się z Midtjylland, klubem nie zarządzał jeszcze w pojedynkę Dariusz Mioduski, a czynił to wraz z Bogusławem Leśnodorskim i Maciejem Wandzlem. To był sezon 2015/16, czyli można powiedzieć, że złote czasy w najnowszej historii Legii. W końcu w następnym sezonie warszawianie zagrali w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

W tamtym pamiętnym sezonie 2015/16 Legia spotkała się w Midtjylland w fazie grupowej Ligi Europy i zagrała jak równy z równym – u siebie triumfowała 1:0, a na wyjeździe przegrała 0:1. Układ uczciwy, ale ostatecznie, to Duńczycy wyszli na nim lepiej, bo awansowali do 1/16, a Wojskowi zajęli ostatnie miejsce w grupie i pożegnali się z rozgrywkami. Czy ktoś jeszcze w ogóle pamięta tamte spotkania?

W drużynie Legii – oczywiście nie, może poza Arkadiuszem Malarzem, który już jednak nie gra, a tylko jest członkiem sztabu Runjaicia. Za to po drugiej stronie znajdziemy aż trzech zawodników, którzy grali wówczas z Wojskowymi. Chodzi o Pione Sisto, Kristoffera Olssona i Andre Romera. Dwaj pierwsi zagrali w obu tamtych spotkaniach, Romer tylko w tym rewanżowym. Cała trójka była wówczas wschodzącymi gwiazdami klubu, obiecującymi, młodymi zawodnikami. Jednak ich kariery nie potoczyły się do końca tak, jakby chcieli. Wszyscy spróbowali swoich sił za granicą, Sisto nawet w LaLiga, ale bez większych sukcesów i dlatego wylądowali z powrotem w Herning. W dodatku tylko Olsson spośród nich pełni z powrotem pierwszoplanową rolę. Romer i Sisto nie powąchali jeszcze murawy w tym sezonie.

24 – zaledwie tyle lat istnieje FC Midtjylland

Najbliżsi rywale Legii to z pewnością nie jakaś przypadkowa organizacja, ale jak na piłkarskie realia wyjątkowo młoda. FC Midtjylland powstało w 1999 roku, a więc zaledwie 24 lata temu w wyniku połączenia Ikast FS i Herning Fremad. Jeżeli mielibyśmy się więc na siłę doszukiwać czegoś, w czym Wojskowi biją Duńczyków na głowę, to jest to z pewnością doświadczenie. Pomyślmy sobie bowiem, że w momencie, kiedy Midtjylland powstawało, Legia miała już na swoim koncie sześć mistrzostw Polski, 12 Pucharów Polski, a do tego legendarne występy w europejskich pucharach, w tym w Lidze Mistrzów.

Jak jednak doskonale wiemy, historia nie gra, a jeżeli spojrzymy na te ostatnie kilka lat, to przynajmniej na arenie europejskiej Midtjylland ma więcej powodów do dumy niż Legia. W sezonie 2020/21 Duńczycy po raz pierwszy zagrali w Lidze Mistrzów, rok później zagrali w fazie grupowej Ligi Europy, a następnie w fazie pucharowej Ligi Konferencji. W poprzednim sezonie wyszli z kolei z bardzo trudnej grupy LE z Lazio, Feyenoordem i Sturmem Graz. W tym czasie Legia zaledwie raz zagrała w fazie grupowej Ligi Europy – za czasów Czesława Michniewicza – i był to występ bez większej historii. W dodatku niemal zakończony walką o utrzymanie w Ekstraklasie.

Reklama

***

Sprawdź, ile możesz wygrać w Lotto! Aktualne kumulacje znajdziecie na www.lotto.pl!

Czytaj więcej na Weszło:

Fot. Newspix

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

25 komentarzy

Loading...