Choć karta KSW 85 obfitowała w niespodzianki, to w walkach mistrzowskich zaskoczeń nie było. Salahdine Parnasse potwierdził status jednego z najlepszych zawodników w historii federacji i brutalnie zbił Roberta Ruchałę. Z kolei Ibragim Czużygajew przetrwał trudne momenty w walce z Bohdanem Hnidko i poddał Ukraińca w drugiej rundzie.
Niewiele osób dawało jakiekolwiek szanse Robertowi Ruchalę w walce wieczoru KSW 85. I to nie przez to, że Polak ma małe umiejętności – wszak do tego pojedynku wnosił drugi najdłuższy win-streak aktualnie w całej federacji. Sześć wygranych z rzędu Ruchały – tylko Phil de Fries może pochwalić się dłuższą serią wygranych w KSW. Natomiast każdy zdawał sobie sprawę z wielkości Parnasse’a, który do tego starcia podchodził jako podwójny mistrz. Dzierżył zarówno pas kategorii piórkowej, ale i dywizji lekkiej po tym, jak Marian Ziółkowski nie dał rady z uwagi na uraz wyjść do walki mistrzowskiej z Francuzem.
Tak po prawdzie Ruchała mógł liczyć głównie na swój nieszablonowy i nieoczywisty styl, który jest trudny do rozczytania w klatce. Natomiast Parnasse słynie właśnie z tego, że jego rywale nie obchodzą – on wchodzi i robi swoje.
Tak też było dziś. Od pierwszych sekund narzucił presję na pretendenta, spychał go do siatki i napierał. Ruchała schodził z linii ciosu lewej ręki Parnasse’a, ale ten i tak co jakiś czas potrafił wystrzelić lewym prostym w twarz Polaka. Wreszcie pretendent po nieudanym obaleniu wystrzelił prawym sierpowym i naruszył mistrza. Na chwilę hala w Nowym Sączu eksplodowała z radości, ale mistrz szybko się pozbierał.
A dla Ruchały to był ostatni bardzo dobry moment w tym pojedynku. Później oglądaliśmy już starcie do jednej bramki. Francuz nie ustawał w wywieraniu presji, coraz częściej zaprzęgał do tego piekielnie szybkie kopy na korpus, wygrywał szachy w klinczu, sukcesywnie zachodził za plecy przeciwnika, był skuteczny w obaleniach. Ruchała coraz mocniej odczuwał ciosy mistrza – zwłaszcza te wystrzeliwane z góry, gdy Ruchała zostawał na macie po kolejnym udanym obaleniu. Parnasse z minuty na minutę zabierał Polakowi siły, oddech i chęci do walki.
Wreszcie w czwartej rundzie Ruchała znalazł się na boku przy siatce, z Francuz znikąd wstrzelił silne kopnięcie na korpus. Pretendent się zgiął się z bólu i sędzia Bosacki musiał już przerwać ten festiwal przemocy. Kolejny profesorski występ Francuza. Niech ten gość walczy pod egidą KSW jak najdłużej, ale coraz trudniej oprzeć się wrażeniu, że czas na większe wyzwania dla Parnasse’a.
Szarża Hnidko zatrzymana, Czużygajew obronił pas
W co-main evencie czekaliśmy na fajerwerki. Pretendent do pasa kategorii półciężkiej wchodził do tej walki jako rekordzista KSW pod względem najszybszego skończenia w historii federacji. Bohdan Hnidko w trzech walkach w KSW spędził w oktagonie łącznie zaledwie dwie minuty i 22 sekundy. Nokaut na Piwowarczyku w pięć sekund, Skończenie Pirvulescu w 38 sekund. A ostatnio poddanie Piwowarczyka w minutę i 39 sekund. Ukrainiec szedł jak burza i ani razu w swoich dziesięciu walkach w karierze nie wyszedł poza pierwszą rundę.
Dlatego przewidywania były jasne – albo Hnidko ustrzeli Czużygajewa w pierwszej odsłonie walki mistrzowskiej, albo Rosjanin obroni pas dywizji półciężkiej. Zwłaszcza, że mistrz zarówno w walce, w której pas zdobył, jak i przy pierwszej obronie, pokazał naprawdę dobre cardio i wygrał na pełnym dystansie.
Hnidko ruszył po Czużygajewa i po kilku ciosach przeszedł do parteru. Pięknie obalił mistrza, znalazł się za jego plecami i posłał kilkadziesiąt ciosów. Rosjanin jednak niewiele sobie z tego robił i sygnalizował sędziemu, że ciągle jest świadom, a ciosy Ukraińca nie robią na nim wrażenia. Udało mu się odwrócić pozycję i to on skończył pierwszą rundę bijąc z góry.
Gdy obaj schodzili do narożników, było widać spore zmęczenie. Ale Czużygajew pokazał właśnie w walce z Narkunem, że na tym zmęczeniu i tak idzie naprzód jak zombie. Jak obiecał, tak zrobił – chciał zabrać Hnidko na głębokie wody, więc po przestrzelonym backfiście Ukraińca obalił go, skrupulatnie przeszedł do trójkąta rękami i zmusił pretendenta do odklepania w drugiej rundzie tego starcia.
Efektowny występ Szkaradka
Kawał dobrej walki obejrzeliśmy w kategorii do 61 kilogramów. Kamil Szkaradek z buta wjechał do KSW, a dziś ze świetnej strony zaprezentował się przed własną publicznością w Nowym Sączu. Przez trzy rundy świetnie radził sobie z Patrykiem Surdynem, kapitalnie sprawował się zwłaszcza w parterze i te kotły zapaśnicze naprawdę mogły się podobać.
Co poza tym? Kleber Silva imponującym kolanem w pierwszej rundzie wybił z głowy Rafałowi Kijańczukowi nadzieję na wygraną – to pewnie kandydat do finiszu gali.
Z kolei Patryk Kaczmarczyk w boju talentów jednogłośnie pokonał Daniela Tarchiłę. Mołdawianin znów był bardzo groźny w stójce i potrafił wystrzelić zaskakującym ciosem, ale Polak urwał pierwszą i trzecią rundę. Nie był to może w pełni przekonujący występ Kaczmarczyka, natomiast piekielnie utalentowany Tarcihila to nie jest też gość z pierwszej lepszej łapanki, by lekceważyć zwycięstwo nad 20-latkiem.
Czytaj też: