Reklama

GKS Tychy się rozpędza, Wisła Kraków zwalnia

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

12 sierpnia 2023, 20:25 • 3 min czytania 39 komentarzy

Gdy stało się jasne, że GKS Tychy zacznie sezon od trzech meczów wyjazdowych, a pierwsze domowe spotkanie rozegra z Wisłą Kraków, wielu kibiców obawiało się, czy na tym etapie drużyna będzie miała na koncie przynajmniej jedno zwycięstwo. Rzeczywistość przeszła najśmielsze oczekiwania. Podopieczni Dariusza Banasika idą za ciosem, wciąż są bez straty punktów, a dzisiejszym zwycięstwem nad „Białą Gwiazdą” rozwiali wątpliwości, czy wcześniej nie jechali zbyt mocno na farcie.

GKS Tychy się rozpędza, Wisła Kraków zwalnia

Nie ma co ukrywać, tyszanie z wyjazdów wycisnęli maksimum. Z Polonią Warszawa szybko przegrywali 0:2, mogli przegrywać 0:3, ale potem z nawiązką odrobili straty, wychodząc z beznadziejnej sytuacji. Na terenie Stali Rzeszów świetnie bronił Maciej Kikolski, by w Opolu… bronić jeszcze lepiej. Młody bramkarz zatrzymał wtedy Macieja Makuszewskiego z rzutu karnego, a potem złapał jego dobitkę. Do tego Odra od 51. minuty grała w dziesiątkę i w końcówce wreszcie pękła.

GKS Tychy – Wisła Kraków 1:0. Do trzech goli sztuka

Pewne znaki zapytania więc pozostawały, ale z Wisłą absolutnie nie widzieliśmy zespołu, który zdawał się mieć świadomość, że osiąga wyniki ponad stan. Wręcz przeciwnie, to był najpewniejszy GKS pod wodzą Banasika. Mierzył się z rywalem dysponującym największą piłkarską jakością w I lidze i nic sobie z tego nie robił.

Do przerwy „Biała Gwiazda” naprawdę niewiele wskórała i po raz pierwszy w tym sezonie Radosław Sobolewski nie mógł się pocieszać nawet tym, że jego drużyna górowała nad przeciwnikiem jakością gry czy liczbą stwarzanych sytuacji i tylko przez nieskuteczność fundowała sobie nerwówkę. Nie, grający zorganizowanie, agresywnie i z rozmachem gospodarze zasłużenie prowadzili, gdy Błachewicz efektownym wślizgiem wykończył dośrodkowanie Połapa. Wcześniej piłka dwukrotnie lądowała w siatce Alvaro Ratona, ale najpierw sędziowie anulowali gola po analizie video (ręka szarżującego Błachewicza, Łasicki nie musiał się wstydzić za samobója), a później od razu bez wahania odgwizdali spalonego Radeckiemu, dobijającemu strzał Śpiączki w słupek.

Reklama

W drugiej połowie Wisła zaczęła wreszcie mieć momenty dominacji, GKS częściej był wycofany, ale nigdy nie dał się zepchnąć do rozpaczliwej defensywy. Cały czas w miarę możliwości starał się atakować wyżej i wyniknęło z tego kilka groźnych kontr, które zostały źle rozegrane. Przy jednej z nich Wiktor Niewiarowski nie potrafił wykonać prostego podania na skrzydło, goście przejęli piłkę i kilka sekund później Goku w sytuacji sam na sam obił poprzeczkę. To była jedyna naprawdę dobra okazja Wisły.

Pudło Niewiarowskiego

Końcówka to znów szanse dla GKS-u. Było blisko, coraz bliżej, aż w doliczonym czasie tyszanie wyszli z kontrą 3 na 1 do opuszczonej przez Ratona bramki. Niewiarowski połakomił się na gola w czwartym meczu z rzędu i… piłka odbiła się od słupka. Gdyby jego brak precyzji kosztował zespół punkty, pewnie usłyszałby kilka cierpkich słów w szatni. Zamiast tego, koledzy zaraz po ostatnim gwizdku sędziego pocieszali wyraźnie przybitego 21-latka.

Kibice w Tychach mogą czuć się dziwnie, bo przyzwyczaili się już, że ostatnie lata to pasmo niepowodzeń, mniejszych i większych rozczarowań. Dlatego też trudno im teraz uwalniać nadzieje, z obawą, że zaraz wszystko się zepsuje. Na razie jednak mogą żyć piękną chwilą. Radosław Sobolewski natomiast ma coraz mniej argumentów na swoją obronę. Wisła z meczu na mecz zdaje się cofać, drużyna jest pogubiona, a przecież przy Reymonta nikt nie ukrywa, że liczy się tylko awans. Ile jeszcze szefowie klubu wytrzymają?

GKS Tychy – Wisła Kraków 1:0 (1:0)

  • 1:0 – Błachewicz 41′

CZYTAJ WIĘCEJ O NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Igrzyska

Czy Mbappe, Wembanyama i N’Gapeth zachwycą w Paryżu? Sporty zespołowe nadzieją gospodarzy

Kacper Marciniak
1
Czy Mbappe, Wembanyama i N’Gapeth zachwycą w Paryżu? Sporty zespołowe nadzieją gospodarzy

1 liga

Komentarze

39 komentarzy

Loading...