Karol Niemczycki po raz drugi w karierze zdecydował się na zagraniczny transfer. Tym razem jest dużo bardziej doświadczony i świadomy swoich umiejętności. Trafił do Fortuny Duesseldorf, gdzie w poprzednim sezonie furorę robili Michał Karbownik i Dawid Kownacki. Do tych pozytywnych opinii chce teraz dorównać 24-letni bramkarz, który już na starcie wywołał niemały szok w klubie. O tym, a także trzyletnim okresie gry w Cracovii opowiedział w rozmowie z nami.
Drugi mecz w tym sezonie i drugi z czystym kontem Fortuny. Florian Kastenmeier świetnie wszedł w rundę. Na razie w hierarchii bramkarzy Fortuny jesteś na drugim miejscu.
Karol Niemczycki, bramkarz Fortuny Duesseldorf: W ostatnim spotkaniu z St. Pauli Kastenmeier zaprezentował się dobrze. Obecnie skupiam się wyłącznie na sobie i swojej dobrej aklimatyzacji. Chcę być gotowy na szansę wejścia między słupki, bez różnicy, kiedy ona nastąpi. Może to być już w ten weekend, może za dwa tygodnie albo miesiąc, ale wiem, że to się stanie. Ważne, żebym do tego czasu rozumiał wszystko, co się dzieje w szatni. Wtedy nie oddam już miejsca.
Na dziś hierarchia wygląda tak, że pierwszy jest Kastenmeier, później ja i Dennis Gorka. Zdawałem sobie sprawę, że nie otrzymam nic za darmo i na miejsce w podstawowym składzie będę musiał ciężko zapracować. Jednak jeśli otrzymam szansę, wejdę do bramki i już z niej nie wyjdę.
Jak radzisz sobie z językiem niemieckim?
Mocne podstawy niemieckiego mam ze szkoły. Wiele pamiętam. Po pierwszych trzech tygodniach rozumiem coraz więcej. Po angielsku nie mam żadnych problemów komunikacyjnych, jednak wszystkie odprawy czy uwagi na boisku trener przekazuje po niemiecku. Kilka tygodni i będzie dobrze. O to jestem spokojny.
Czyli mogłeś już przeczytać w niemieckich mediach, że wzbudziłeś sensację.
Tak, czytałem artykuł w „Bildzie”. Wiem, że zrobiłem trochę szumu w mediach, ale osobiście nie widzę w tym nic dziwnego.
Jak na to reagujesz? Czy to pokrzykiwanie, doradzanie to u ciebie coś naturalnego, czy specjalnie przygotowałeś to na transfer do Fortuny?
Chciałem jak najszybciej złapać język z moimi kolegami z pola. Odpowiednia komunikacja między bramkarzem a obrońcami to klucz. Przed pierwszym treningiem nauczyłem się kilkunastu zwrotów po niemiecku, inne po prostu odświeżyłem. Wzbudziło to duży szok i zainteresowanie, że już na pierwszych zajęciach byłem w stanie wyraźnie i głośno wydawać komendy w ojczystym języku moich kolegów. Uważałem to za coś ważnego, by zwiększyć swoją skuteczność interwencji, czy nawet samo funkcjonowanie między słupkami. Im lepiej poustawiam sobie drużynę od tyłu, tym mniej strzałów padnie na moją bramkę. Miło, że ktoś to zauważył i docenił. Dobrze, że również sztab dostrzegł, że jestem chętny do nauki. Dałem od razu sygnał, że nie przyjechałem wyłącznie po to, by być, a wyraźnie zaznaczyć swoje miejsce.
Trener Daniel Thioune też to zauważył? Jak układa ci się relacja z nim?
Mamy dobry kontakt. To trener, który jest bardzo bezpośredni w relacjach z zawodnikami. Nie trzyma piłkarzy na dystans. Imponuje mi również pod względem merytorycznym. Jestem pod wrażeniem budowy treningów i przygotowania do meczów.
Wyświetl ten post na Instagramie
Czy pojawiły się sygnały, że możesz zadebiutować w pucharowym spotkaniu z Illertissen?
Nie otrzymałem sygnałów, ale jestem gotowy, by wystąpić.
Jak twoje pierwsze odczucia po przenosinach do Duesseldorfu? Czy czuć atmosferę sprzyjającą Polakom? W końcu po ostatnim sezonie Michał Karbownik i Dawid Kownacki pozostawili po sobie świetne wrażenie.
Rzeczywistość przerosła moje oczekiwania, a te nie były małe. Zostałem przyjęty bardzo ciepło przez wszystkie osoby w klubie od kitmanów, przez lekarza po dział marketingu. Zdanie o Kubie Piotrowskim, Dawidzie czy Michale jest bardzo dobre. Widać szacunek do etyki pracy, jaką prezentowali polscy zawodnicy w Fortunie. Moja aklimatyzacja przebiega pomyślnie również dzięki team managerce Kamilli, która jest Polką, a od kilkunastu lat mieszka w Niemczech. Pomogła mi w wielu organizacyjnych sprawach czy z nauką języka niemieckiego.
Śledziłeś rozwój Karbownika czy Kownackiego w ostatnim sezonie i stwierdziłeś, że to dobre miejsce na wykonanie kolejnego kroku w karierze?
Tak, dodatkowo przed samym transferem skontaktowałem się z Kubą Piotrowskim. Wypowiedział się o Fortunie w samych superlatywach. Chwalił dobrą organizację, ambicje klubu, który chce awansować do Bundesligi. Po przyjeździe się nie rozczarowałem. Jestem zadowolony z tej decyzji.
A dlaczego Fortuna? Czy interesowały się tobą inne kluby?
Rozmawialiśmy z wieloma klubami z różnych państw. Zainteresowanie mną było duże, ale wiele ekip musiało najpierw poczynić inne ruchy transferowe, np. sprzedać pierwszego bramkarza, żeby zwolniło się miejsce dla mnie. To wszystko spowodowało, że nie chciałem czekać na ruchy, na które nie miałem wpływu, dlatego podpisanie kontraktu z Fortuną było dla mnie najlepszą opcją. Gdy usłyszałem o tym klubie, postanowiłem zrobić research. Poczułem niemal od razu, że to miejsce dla mnie. Duży klub, stadion, miasto. Już podczas negocjacji Fortuna okazała mi duży szacunek. Zaprezentowała całą ścieżkę mojego rozwoju. Tym mnie przekonała. To była zbyt dobra opcja, by czekać na kolejne ruchy na rynku bramkarzy.
Czy te transferowe reakcje łańcuchowe, które się przeciągały, są powodem, dlaczego tak długo pozostawałeś bez klubu? Ostatnie spotkanie w Cracovii rozegrałeś pod koniec maja, a z Fortuną związałeś się dopiero 19 lipca.
Z szacunku do Cracovii, klubu, w którym się wychowałem i któremu wiele zawdzięczam, w pierwszej kolejności chcieliśmy zakończyć rozmowy właśnie tam. Zobaczyć, czy porozumienie na korzystnych dla mnie warunkach byłoby możliwe. Gdy okazało się, że nie, skupiliśmy się na znalezieniu następnego klubu. W czasie negocjacji coraz bardziej dojrzewała we mnie chęć sprawdzenia się w klubie zagranicznym. Tych rozmów, spotkań online i innych wiadomości było naprawdę mnóstwo. Ja nie chciałem się spieszyć z podjęciem decyzji, dlatego może to tyle zajęło. Zresztą nawet dziś, a mamy już sierpień, wciąż wielu dobrych bramkarzy pozostaje bez klubu lub te kluby dopiero zmienią. Byłem uzależniony, więc nie tylko od siebie, ale też sytuacji na rynku.
STAWIAJ 2. BUNDESLIGĘ W FUKSIARZU!
Czy rozważałeś pozostanie w Polsce?
Po zakończeniu rozmów z Cracovią, nie było to dla mnie priorytetem. Jestem uczciwy, szanuję ludzi z Cracovii, dlatego, gdy wyjaśniło się, że tam nie zostanę, chciałem zrobić to z klasą, czyli pomóc w osiągnięciu jak najwyższego miejsca, będąc w pełni skoncentrowanym na jak najlepszej postawie. A później miałem już poczucie, że to idealny moment na zagranicę. Jestem wciąż młody, z dość sporym doświadczeniem, rozegrałem przeszło sto meczów w Ekstraklasie i I lidze. Chciałem wskoczyć na głębszą wodę, bo mam już obycie z grą na obczyźnie. Nie chciałem tylko wyjechać dla zasady, ale dalej się rozwijać.
Nie brałeś pod uwagę przedłużenia kontraktu z Cracovią?
Brałem. Długo rozmawialiśmy, finansowo osiągnęliśmy porozumienie, ale chęć wyjazdu za granicę przeważyła. Cracovia nie zgodziła się na niską kwotę odstępnego, która byłaby dla mnie otwartą furtką do wyjazdu w następnych okienkach transferowych. Rozumiem to, obie strony były fair.
Po Cracovii widać, że w pewnym stopniu wyczerpała się formuła na rozwój piłkarzy. Tylko w tym oknie odszedłeś ty, Kamil Pestka, Sebastian Strózik, czyli młodzi zawodnicy. Warto również wspomnieć o Michale Siplaku. Głośno o transferze mówią Michał Rakoczy czy Jakub Myszor. Jaki jest powód tych rozstań?
Myślę, że to kwestia ambicji poszczególnych zawodników. Każdy z nich ma je duże. Zapewne nikt nie odchodził, bo było mu źle w Cracovii, ale dlatego, żeby zrobić kolejny krok w karierze.
Można z tego wywnioskować, że Cracovia nie daje możliwości młodym zawodnikom na odpowiedni rozwój. Osiadła gdzieś w środku ligowej tabeli i ani nie grozi jej spadek, ani europejskie puchary.
Europejskie puchary przyciągają zawodników, dają możliwość pokazania się zagranicznym klubom, są w pewnym sensie weryfikacją umiejętności. Rozważając pozostanie w klubie, nie ukrywam, że one były celem. Grając w drużynie ze środka tabeli, masz ambicje, by występować wyżej, walczyć o mistrzostwo. W Polsce mamy czołówkę, która składa się z Legii, Lecha, Rakowa i Pogoni. Dla mnie to naturalne, że osoba wyróżniająca się w Cracovii czy innym zespole środka tabeli, chce odejść czy to do lepszej drużyny z Polski, czy za granicę.
Jak oceniasz swój trzyletni okres gry w Krakowie?
Dla mnie to przełomowy moment kariery. Trafiłem do klubu, w którym stawiałem pierwsze kroki jako piłkarz. Za dzieciaka podawałem piłki na meczach. Chodziłem na wiele spotkań Pasów. Grałem w mieście, w którym się wychowałem. Mogłem występować w Ekstraklasie na oczach rodziny i znajomych. Takie uczucia są nie do przecenienia. To dla mnie piękny okres. Wiele osób marzy o czymś takim.
Wspomniałeś o pięknych momentach, ale i te gorsze przytrafiły ci się podczas przygody z Cracovią. Co takiego mógłbyś wymienić?
Strata miejsca w składzie i walka o jego odzyskanie to jeden z takich trudnych momentów dla mnie. Wtedy frustracja i sportowa ambicja we mnie wrzały. W zasadzie przez trzy sezony nie grałem tylko przez jedną rundę, co wydaje mi się, dobrze wpłynęło też na mnie i mój charakter. Wiele nauczyłem się o sobie, gdy nie grałem. Paradoksalnie, siedząc na ławce, stałem się lepszym zawodnikiem. Pod względem treningu wszedłem na wyższy poziom, by nie pozostawić złudzeń, że zasługuję na grę. Walczyłem sam z sobą.
Nie było chęci pozostania chwilę dłużej w Ekstraklasie i zmierzania się ze swoim byłym klubem – Puszczą Niepołomice?
To byłoby super przeżycie. W końcu Puszcza gra na tym samym stadionie, co Cracovia. Niezmiernie się cieszyłem, gdy Żubry awansowały. Gratulowałem wielu osobom z Niepołomic, bo to, co zrobili na stulecie klubu, to wielka rzecz. Wiem, ile awans kosztował działaczy, sztab szkoleniowy, zawodników Puszczy. Bez względu na to, jak ten sezon się potoczy, dla mnie ta drużyna i tak jest już wygrana.
Gdybyś miał się cofnąć pamięcią do swojego wyjazdu do Holandii do NAC Breda, potem powrotu do pierwszoligowej Puszczy, a następnie gry dla Cracovii, to te wszystkie kroki wydają ci się naturalne, odpowiednie na daną chwilę?
Mówiąc ambicjonalnie, już po pierwszym roku gry w Ekstraklasie mogłem wyjechać z Polski. Była taka możliwość. Interesował się mną bardzo ciekawy klub, jednak na sam koniec temat upadł z przyczyn niezależnych ode mnie. Patrząc na kolejne dwa lata gry w Cracovii, czuję, że dojrzałem jako bramkarz i człowiek. Nabrałem odpowiedniego doświadczenia. Moje życie prywatne potoczyło się w bardzo dobrym kierunku, czego owocem są tegoroczne zaręczyny. Zyskałem wiele bliskich mi osób, których nie spotkałbym, gdybym wyjechał szybciej. Wszystko poszło w odpowiednim rytmie i teraz byłem w pełni gotowy na wyjazd.
Wyraźne kamienie milowe w twojej karierze pojawiają się w dwuletnich odstępach. 2017 rok wyjazd do Holandii. 2019 rok powrót do Polski i gra w I lidze. 2021 rok powołanie do reprezentacji Polski. 2023 rok transfer do Fortuny Duesseldorf.
To pokazuje, że ten mój rozwój może nie jest błyskawiczny, ale dość stabilny i zwyżkowy. Powrót do Polski był spowodowany wyłącznie tym, że chciałem złapać jak najwięcej minut w seniorskim futbolu. Gdy przypominam sobie kulisy rozmów z Bredą i wydostania mnie stamtąd, aż się uśmiecham. Okres w Puszczy mnie ukształtował jako bramkarza, a patrząc, jak potoczyły się losy Bredy, która w 2019 roku spadła i do dziś nie wróciła do Eredivisie, wiem, że podjąłem odpowiednią decyzję.
BEZ RYZYKA I OBROTU DO 500 ZŁ + DARMOWE 20 ZŁ NA LALIGA
Czy było tobą duże zainteresowanie w 2021 roku?
Tak. Jednak w tych wszystkich rozmowach brakowało konkretów. Ale wydaje mi się, że teraz było jeszcze większe. Na końcu liczy się oferta, która wpłynie do klubu w formie papierowej czy mailowej. A takich wtedy nie było. Ja też starałem się ukrywać wszystkie rozmowy, do czasu aż dany klub nie przedstawi konkretów. Zauważ, że nawet w tym roku, gdy Cracovia poinformowała, że po sezonie odejdę, nie pojawiały się żadne plotki na mój temat. Dbaliśmy o to jak widać skutecznie.
Mając w pamięci twoje powołanie do polskiej kadry w 2021 roku, jak daleko znajdujesz się w hierarchii bramkarzy reprezentacji?
To wszystko zależy od tego, jak potoczy się ten sezon. Grając dobrze w 2. Bundeslidze, droga do Bundesligi jest dość krótka. Gdy zacznę regularnie występować w Fortunie, kolejne kroki w karierze same będą pojawiały się na mojej drodze, a sama droga do kadry będzie się skracać.
Dennis Gorka i Jona Niemiec to dwaj zawodnicy, mający polskie korzenie. Czy jednak z Polską mają coś wspólnego?
Nie. Jeśli rozmawiamy, to tylko po angielsku lub niemiecku. Choć w klubie nie ma już Kownackiego, Karbownika czy Piotrowskiego, to wciąż w rezerwach występuje Adam Bodzek i rozmawiałem z nim kilka razy po polsku, a w zasadzie po ślonskó.
Zaręczyny i zagraniczny transfer to wydarzyło się u ciebie w 2023 roku. Czy to dla ciebie rok kluczowych decyzji?
Myślę, że tak. To początek fajnych rzeczy.
Czy czymś zatem nas jeszcze zaskoczysz w tym roku?
Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby były to wyłącznie pozytywne zaskoczenia.
ROZMAWIAŁ SZYMON PIÓREK
WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:
- Trela: Sentymentalny jak niemiecki piłkarz. Znane postaci Bundesligi wracają do korzeni
- Trela: Bohaterowie drugiego planu. Trudne perspektywy Polaków w 2. Bundeslidze
- Trela: Ekspert z zewnątrz. Jak szef zakładu stolarskiego został dyrektorem Bayernu
Fot. Newspix