Reklama

Rudzki: Słowo piłkarza – sprzedam drogo

Przemysław Rudzki

Autor:Przemysław Rudzki

28 lipca 2023, 08:46 • 5 min czytania 94 komentarzy

Jeszcze nie wiemy, czy mocne wejście Arabii Saudyjskiej do gry faktycznie pozwoli stworzyć im silną ligę, która przykuje uwagę kibiców z Europy. Jednak ruchy transferowe, które obserwujemy tego lata we wschodnim kierunku bez wątpienia stały się solidnym testem odporności dla piłkarzy. To naprawdę fascynujące zjawisko socjologiczne. Niektórzy jeszcze się opierają, inni przyjmują oferty, bulwersując przy okazji opinię publiczną. Jak Jordan Henderson, który przez lata wspierał środowiska LGBT, a dziś słyszy z ich strony wyrzuty i pytanie: „Dlaczego tam poszedłeś?”. Odpowiedź jest banalna, udzielił jej już kiedyś Leo Beenhakker w reklamie jednego banku. Obserwując całą futbolową migrację, zastanawiam się nad jednym – jakim cudem kibice oczekują od piłkarzy lojalności czy odrzucenia pokusy? Czy jest ktoś w miarę inteligentny, kto uważa, że istnieje takie coś jak „słowo piłkarza”? Mało mamy przykładów z przeszłości?

Rudzki: Słowo piłkarza – sprzedam drogo

O niedotrzymanych obietnicach, dramach, zdradach klubowych barw i pełnych hipokryzji zwrotach akcji w świecie piłki można napisać tomy. Bo w tym uniwersum często „na pewno tak” oznacza „na pewno nie”, słowa nie mają wielkiej wartości, niemal każdy ma zaś swoją cenę. Piłkarze całują jedne herby, by po chwili przykładać usta do kolejnych. Agenci kasują coraz większe prowizje. Prezesi zarzekają się podczas konferencji, że idol trybun na pewno zostanie na kolejny sezon, bukując jednocześnie stolik w drogiej restauracji, gdzie za moment ubiją transferowy interes życia. Na bazie tych bolesnych doświadczeń, kiedy słyszę, że Fernando Santos na pewno nie opuści reprezentacji Polski, to pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy, jest oczywista. Opuści.

Nigdy nie ośmieliłbym się podejmować decyzji za innych. To nie fair. Zbyt mało mam danych, by wiedzieć, co kimś tak naprawdę kieruje. Być może nieco naiwnie chciałbym zatem uwierzyć w mit. Że piłkarz X idzie grać do Arabii Saudyjskiej, ponieważ ma misję. Chciałby stać się częścią historii, pragnie, by opowiedziano o nim wnukom – że to on był pionierem. Wykładał tutaj futbol. Nauczał, a kasa to był tylko dodatek.

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ

Nie jestem jednak w stanie przekonać samego siebie do takiego myślenia. Weźmy Jordana Hendersona. Nie zamierzam go palić na stosie i potępiać za to, że kiedyś zakładał tęczową opaskę, a teraz będzie grał w kraju, w którym homoseksualiści są źle traktowani. Pójdę o krok dalej. Wydaje mi się, że Jordan Henderson nie jest nic winien lesbijkom i gejom. Innymi słowy: on ma prawo kasować 700 tysięcy funtów tygodniowo, a oni czuć się oszukani. Nie ma tutaj problemu.

Reklama

Tkwi gdzie indziej. W naszym permanentnie naiwnym myśleniu o piłkarzu jako postaci. Gloryfikowaniu go. Nie tylko Hendersona, ale wielu innych. Rozczarowanie pojawia się dlatego, że chcielibyśmy uwierzyć w ten cały kit. Jednym z podstawowych błędów, jakie popełniamy, jest projekcja zdarzeń przez własny pryzmat. Uznajemy zatem, że jeśli Henderson biegał z tęczową opaską w Liverpoolu, albo zakładał kolorowe sznurówki. Albo mówił miłe rzeczy o LGBT, to robił tak dlatego, że bardzo w to wierzy. Że miał szczere intencje. Nie bierzemy pod uwagę, że piłkarze często wykonują puste gesty. Niekoniecznie rozumieją ich znaczenie. Czy to jest wsparcie dla orientacji seksualnej, czy walka z rasizmem. Przecież to Wilfred Zaha powiedział jako jeden z pierwszych zawodników, że klękanie przed meczami dla samego klękania przed meczami nie ma sensu. I że większość piłkarzy nie wie, o co w tym w ogóle chodzi. Choć sam jest czarnoskóry i niejednokrotnie padł ofiarą rasizmu, tego gestu nie uznał za pomocny i owocny.

Przyjmowanie kitów to jest nasz, kibicowski, specjał. Zajadamy się nim od dekad. Słuchamy bajeczek, wiemy nawet, że jak zaprzeczają, to pewnie zaraz potwierdzą, ale nawet to nie przeszkadza nam w oszukiwaniu samych siebie. Tak jest po prostu wygodnie.

Pieniądze, jakie płyną szerokim strumieniem z Arabii Saudyjskiej, niebawem zweryfikują nas jeszcze mocniej i jeszcze częściej nakażą nam tłumaczyć sobie pewne rzeczy, być może nawet finalnie staniemy przed wyborem: obrazić się na futbol tak na zawsze czy odpalić transmisję z pustynnej krainy?

Zobaczcie, jaki to jest w ogóle piękny paradoks, że w całym tym szaleństwie szczerzy są tak naprawdę jedynie Saudyjczycy. Oni nie ściemniają. Mają forsę i chcą ją wydać. Mają plan i chcą go zrealizować. Nikogo nie oszukują. Nigdy nie powiedzieli, że interesuje ich cokolwiek innego. Tymczasem Europa spłynęła kłamstwami już dawno.

Kłamali prezesi. Jak dwie dekady temu szef Leeds United, który wypalił: – Rio Ferdinand nigdzie się nie wybiera!

Miało to być odpowiedzią na pytanie dziennikarzy, czy obrońca zagra w Manchesterze United. W ciągu kilku dni był już na Old Trafford.

Reklama

Kłamali piłkarze. – Chcę zapewnić fanów, że Luis Figo, z całkowitą pewnością, będzie na Camp Nou na początku nowego sezonu – tak mówił o sobie sam Figo, chwilę później idąc do Realu Madryt.

Bill Kenwright kłamał, że nigdy nie sprzeda Wayne’a Rooneya z Evertonu do United.

Roy Keane, że nigdzie się nie wybiera z Nottingham Forest. Ronaldinho, że zagra na Old Trafford.

Louis van Gaal, że nie zostawi reprezentacji Holandii, dodając nawet, że może wygrać dwa mistrzostwa świata – w 2002 i 2006. To pierwsze było o tyle trudne, że Oranje się nie zakwalifikowali, on zaś podał do dymisji.

Ktoś mądry, wybaczcie, że nie pamiętam już kto, ale chyba Jan Nowicki, powiedział mi kiedyś, że futbol to opium dla mas. Iluzja. Jako że dobrze się czujemy na widowni, oglądając kolejne sztuczki, nie miejmy pretensji do artystów, że dobrze się bawią i zarabiają jeszcze lepiej.

Na miejscu Hendersona i innych być może postąpilibyśmy inaczej. Sęk w tym, że nigdy nie będzie nam dane podejmować takich decyzji. Nie mamy nic do gadania. Nikt nas nie pyta o zdanie, więc przestańmy nadawać sobie jakieś rangi. Spełniajmy swoją rolę. Kupmy abonamenty i bilety, nie zadawajmy trudnych pytań i pozwólmy się oszukiwać dalej.

CZYTAJ WIĘCEJ:

PRZEMEK RUDZKI (CANAL+, KANAŁ SPORTOWY)

Fot. Newspix.pl

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

94 komentarzy

Loading...