Reklama

Protest Rosjanki, dyskwalifikacja Ukrainki, czyli komedia na MŚ w szermierce

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

27 lipca 2023, 18:32 • 6 min czytania 64 komentarzy

Nie spodziewalibyśmy się, że na Weszło będziemy pisać o szermierce, ale obiecujemy wam, że jeżeli w obecnie trwających MŚ w Mediolanie dalej będą działy się takie cyrki, jak dziś, to staniemy się fanami tego sportu. W rolach głównych – sportowcy z Ukrainy i Rosji, których rywalizacja podszyta jest agresją Rosjan na niepodległe ukraińskie państwo. I tak wczoraj Ihor Rejzlin odmówił pojedynku z reprezentantem Rosji. Ale prawdziwe „show” zrobiła dziś Anna Smirnowa. Rosjanka po przegranym meczu protestowała bo… rywalka Olha Charłan nie chciała podać jej ręki. I tu go gry wkroczyła Międzynarodowa Federacja Szermiercza, która zdyskwalifikowała Ukrainkę! Udowadniając tym samym, że ktoś tam w federacji przeholował z włoskim winem.

Protest Rosjanki, dyskwalifikacja Ukrainki, czyli komedia na MŚ w szermierce

Jak Rosja i Ukraina spotkały się na jednych zawodach?

Na wstępie wyjaśnijmy, co oba kraje w ogóle robią na mistrzostwach świata. W końcu Rosjanie w większości sportów zostali wykluczeni. Ukraina zaś twierdziła, że jej reprezentanci nie będą rywalizować w zawodach, w których uczestniczą sportowcy państw-agresorów – Rosji i Białorusi.

Jednak w ostatnim czasie podejście Ukraińców nieco się zmieniło. Nie chcąc odbierać szans swoim zawodnikom na medale dużych imprez oraz kwalifikacje olimpijskie, nasi wschodni sąsiedzi stwierdzili, że zakaz dotyczy tych zawodów, w których Rosjanie i Białorusini występują pod swoimi barwami narodowymi.

I tu na scenę wchodzi Międzynarodowa Federacja Szermiercza (FIE). Ta bowiem jako jedna z pierwszych, jeszcze przed zaleceniami MKOl, dopuściła zawodników z Rosji i Białorusi do rywalizacji. Ale czy kogoś to mogło dziwić, skoro prezydentem FIE do 2022 roku był Aliszer Usmanow, rosyjski oligarcha i jeden z najbogatszych ludzi na świecie?

Reklama

Dopiero niedawno został on zastąpiony przez Emmanuela Katsiadakisa. I tu nastąpił mały zwrot, bo w maju tego roku FIE zapowiedziało że owszem, Rosjanie mogą występować w zawodach rangi mistrzowskiej, ale tylko ci, którzy nie są związani z armią. Najlepsi rosyjscy szermierze są zatrudnieni na wojskowych etatach, stąd federacja wymierzyła Rosji sprytnego pstryczka w nos. Kuksańca bolesnego tym bardziej, że jedną z czołowych rosyjskich szabel jest Zofia Pozdniakowa – dwukrotna mistrzyni olimpijska szablistek z Tokio. A prywatnie córka szefa rosyjskiego komitetu olimpijskiego, Stanisława Pozdniakowa.

Medalista olimpijski oddaje walkowera

Mistrzostwa świata w szermierce trwają od 22 lipca, jednak aż do wczoraj – z perspektywy nas, laików niezainteresowanych tym sportem – nie działo się w nich nic ciekawego. Ale w środę w pierwszej rundzie szpadzistów naprzeciw siebie stanęli Ihor Rejzlin oraz Wadim Anochin. A raczej, mieli stanąć…

Faworytem pojedynku był Ukrainiec. Rejzlin to brązowy medalista olimpijski z Tokio oraz trzykrotny medalista mistrzostw świata. W tym z ubiegłorocznych MŚ z Kairu. Bez wątpienia we Włoszech był jednym z głównych kandydatów do medalu w tej konkurencji. Ale kiedy w drabince okazało się, że trafił na Anochina, Rejzlin przedstawił zaświadczenie lekarskie, zgodnie z którym nie mógł zostać dopuszczony do walki.

Rosjanie takie zachowanie potraktowali jak zniewagę. – Absurd, który osiągnął najwyższy poziom. Ukraińscy sportowcy robią to wyzywająco, aby szantażować organizatorów- piekliła się Swietłana Żurowa, deputowana rosyjskiej Dumy Państwowej.

SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ

Reklama

Rosjanka protestuje

Jednak prawdziwy hit wydarzył się dziś w pierwszej rundzie rywalizacji szablistek, gdzie zmierzyły się Olha Charłan i Anna Smirnowa. Charłan to jedna z najlepszych obecnie występujących zawodniczek, multimedalistka mistrzostw świata i Europy, która na swoim koncie posiada cztery medale olimpijskie – w tym dwa wywalczone indywidualnie. Faworytka bez trudu pokonała rywalkę z Rosji 15:7.

Ale to Smirnowa wystąpi w następnej rundzie zawodów. Wszystko dlatego, że po przegranej Rosjanka ruszyła podać rękę zwyciężczyni… na co Charłan wymierzyła szablę przed siebie dając jasno do zrozumienia, że nie życzy sobie aby oponentka do niej podchodziła.

Włoski oddział telewizji Sky Sport poinformował, jakoby Ukrainka przed pojedynkiem powołała się na restrykcje dotyczące pandemii koronawirusa, które dalej widnieją w regulaminie zawodów. Zgodnie z nimi, tradycyjny uścisk dłoni kończący walkę, mógł zostać zastąpiony zetknięciem się szablami. I tak Charłan chciała się pożegnać.

Smirnowa była zaskoczona takim obrotem spraw i wobec nie otrzymania uścisku postanowiła wciąż czekać na planszy. Zrobiło się zamieszanie.

Zawodniczka stała tak i stała, aż… ktoś nawet przyniósł jej krzesło! Z czego sama zainteresowana nie omieszkała skorzystać.

Cała akcja trwała dobre kilkadziesiąt minut. Następni szermierze chcieli wyjść na swój pojedynek (byli to Polak Leszek Rajski i Egipcjanin Mohamed Hamza), ale jak tu walczyć skoro Smirnowa dalej siedzi?

Wreszcie nastąpił przełom. Rosjance podano do podpisania jakieś papiery. Anna złożyła na nich swój autograf, po czym… kontynuowała swój protest. Do czasu, aż któryś z oficjeli wpadł na sprytny plan. I po krótkiej rozmowie wręcz wyciągnął jej krzesło spod czterech liter.

Ten ruch złamał rosyjski opór. Zawodniczka postała jeszcze chwilę, po czym zdecydowała się opuścić planszę.

Ukrainka zdyskwalifikowana, czyli w FIE nie wszyscy są zdrowi

Jak się jednak okazało, protest nie poszedł na marne, gdyż strona rosyjska złożyła zażalenie względem zachowania Charłan. W szermierce podanie sobie dłoni to coś więcej, niż gest. To obowiązek. Jego niespełnienie jest traktowane w kategorii niesportowego zachowania, które podlega karze.

Między innymi dlatego Smirnowa zdecydowała się pozostać na planszy – gdyż bez podania dłoni pojedynek oficjalnie nie dobiegł końca. A to, co w międzyczasie podpisała, to właśnie protest względem zachowania rywalki z Ukrainy.

My natomiast zadajemy sobie pytanie, czy ktoś tam we Włoszech nie oszalał? Może któremuś z sędziów podejmujących tę decyzję do głowy za bardzo uderzyło lokalne wino przegryzane bruschettą? Rozumiemy, że podanie sobie ręki to ważny symbol w tym sporcie. Że Ukrainka zachowała się niestosownie wymierzając w przeciwniczkę broń. Że powołanie się na covidowe restrykcje zachowania bezpiecznego dystansu było wymówką, by nie wymieniać się ze Smirnową uściskiem dłoni. A nawet sama Smirnowa nie startuje pod narodowymi barwami. Ale tak naprawdę – co z tego?

Czy na miejscu Charłan ktoś z was wyciągnąłby rękę do zawodnika z kraju niszczącego waszą ojczyznę? Czy możemy dziwić się, że Ukrainka wymierzyła w Rosjankę szablę, kiedy codziennie rosyjskie działa i karabiny są wymierzane w jej rodaków? Żebyśmy było jasne – Charłan tym gestem nie mogła i nie chciała zrobić krzywdy Smirnowej. Rosyjscy mordercy przebywający na terytorium niepodległej Ukrainy nie mogą tego samego powiedzieć o sobie.

Wreszcie, ile znaczy „neutralność” występów Smirnowej, możemy przeczytać w rosyjskich portalach sportowych propagandowych. Takich jak Sport Express, dziś zalewający czytelników kolejnymi artykułami o zwycięstwie sprawiedliwości, która stanęła po stronie ROSYJSKIEJ zawodniczki. Przytaczając przy tej okazji opinie takich ekspertów, jak Oleg Matysin – Minister Sportu Federacji Rosyjskiej, który piał z zachwytu nad uczciwą konkurencją, opartą na zasadach sportu.

Właśnie dlatego dopuszczenie Rosjan i Białorusinów do udziału w wydarzeniach sportowych pod neutralną flagą, to żadna kara. Owszem, może Ukraince należała się reprymenda, ale tak zwana czarna kartka – czyli wykluczenie z zawodów oraz dwa miesiące dyskwalifikacji, pokazuje tylko z jakimi absurdami będziemy się spotykać, dopuszczając reprezentantów Rosji i Białorusi do sportowej rywalizacji. A przecież da się tego w prosty sposób uniknąć, raz na zawsze wykluczając ze sportowego życia zawodników państw, które wszczynając wojnę przelewają krew niewinnych.

Fot. Newspix

Czytaj więcej o innych sportach:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

64 komentarzy

Loading...