Ta bajka trwa już trzy lata. Ruch Chorzów jeszcze wiosną 2021 rywalizował w trzeciej lidze, a dziś jest w Ekstraklasie. Zanotował trzy z rzędu awanse. W 2019 roku po spadku z drugiej ligi nie było wiadomo, czy drużyna przystąpi do nowego sezonu. Czas, w którym “Niebiescy” się odbudowali, to historia absolutnie wyjątkowa, nadająca się na pełnometrażowy film kinowy. Czy doszliśmy do jej punktu kulminacyjnego? Wszyscy kibice w Chorzowie liczą, że nie, ale trzeba sobie jasno powiedzieć: utrzymanie będzie sukcesem.
Jarosław Skrobacz w rozmowie z nami nie ukrywa, że o ile na zewnątrz oczekiwania względem jego drużyny są stonowane i bardzo realistyczne, o tyle w kibicowskim gronie trudno liczyć na twarde stąpanie po ziemi. – Ich marzenia są daleko idące, oczekiwania są ogromne, ale na dłuższą metę trudno mi z tym polemizować. Kibic zawsze będzie marzył i oczekiwał wielkich rzeczy. Mówimy o rzeszy ludzi, która za ten klub oddałaby wszystko – mówi trener beniaminka.
Z drugiej strony, fani Ruchu co rusz dostają potwierdzenie, że warto mierzyć wysoko. Kierując się wyłącznie rozsądkiem, po wejściu do drugiej ligi powinni podejść do tematu na spokojnie, okrzepnąć i potem popatrzeć wyżej. Na zapleczu Ekstraklasy to już w ogóle wskazana chłodna głowa, a znów wynik na boisku zaskoczył nawet największych optymistów.
Teraz wyzwanie będzie jeszcze trudniejsze. O wiele trudniejsze.
RUCH CHORZÓW – ZAPOWIEDŹ SEZONU 2023/24
–
Spis treści
CHCIELIBY GRAĆ JAK…
Budka Suflera. Wielka marka, legenda na polskim rynku, po krótkiej przerwie ciągle trzymająca się na nogach, tyle że już w innym składzie, w odmienionej wersji. Jacek Kawalec to nie jest ta klasa co Krzysztof Cugowski czy Felicjan Andrzejczak, ale też nie próbuje ich naśladować. Śpiewa po swojemu i całkiem nieźle to wychodzi. Zespół wciąż istnieje i koncertuje, ludzie ciągle chodzą na jego występy.
Ruch ma wielką historię, jest jednym z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce, jednak liczy się tu i teraz. Najnowsza rzeczywistość to wprawdzie nie lata świetności, ale lata utrzymywania się na powierzchni w godny sposób. Najgorsze już było, największe wichry przeminęły, a jak wiadomo “po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój”. Jest szansa na spokój będąc w elicie i mogąc się nadal krok po kroku rozwijać.
Byleby unikać nerwowych ruchów i nie dokonywać rozliczeń zbyt szybko. Pokusa, żeby tak postąpić na pewno w trakcie sezonu się pojawi, trzeba być na nią przygotowanym.
Skrobacz latem otrzymał dziesięciu nowych zawodników, tyle że na różnym etapie przygotowań i dopiero w trakcie rundy będzie to wszystko składał w sensowną całość. – Przy tak dużych roszadach w zespole i jednocześnie dość krótkim okresie przygotowawczym, nie mogliśmy rozegrać zbyt wielu minut w najsilniejszym zestawieniu. Myślę, że na samym początku może nam trochę brakować zgrania, wzajemnego rozeznania w swoich mocnych i słabych stronach, w boiskowych nawykach. Tutaj czas powinien działać na naszą korzyść – zapowiada 55-letni szkoleniowiec.
Skrobacz: Oczekiwania kibiców Ruchu nadal są ogromne [WYWIAD]
NOWI W KAPELI
Jak wspomnieliśmy, Ruch latem zakontraktował dziesięciu piłkarzy. Prezes Seweryn Siemianowski nie rzucał słów na wiatr, gdy po awansie mówił nam: – Chcemy nadal opierać kadrę na Polakach, najlepiej związanych z naszym regionem, mających typowo śląski charakter, co może mieć decydujące znaczenie w najtrudniejszych momentach meczów.
Z grubsza nowych zawodników “Niebieskich” można podzielić na trzy grupy, czasami się przenikające.
Pierwsza – byli gracze Ruchu. Taki schemat sprawdzał się już wcześniej z Tomaszem Foszmańczykiem, Łukaszem Janoszką, Maciejem Sadlokiem czy Łukaszem Monetą, więc szefowie klubu nadal szli tym śladem. Sprowadzili Filipa Starzyńskiego, Mateusza Bartolewskiego i Michała Buchalika, którzy mają dać cenne doświadczenie w grze na najwyższym szczeblu. Z dotychczasowej kadry prawie nikt go nie miał. Nawet kapitan Foszmańczyk w ekstraklasowym kontekście nie ma czym zaimponować, bo większość jego kariery dotyczyła I ligi.
Druga – zawodnicy znani z Ekstraklasy, którzy mają w niej coś do udowodnienia. Juliusz Letniowski, Dominik Steczyk i Wiktor Długosz idealnie pasują do tego opisu. Trochę już na tym poziomie pograli, ale dotychczas mocniej nie zaistnieli. Potencjalnie sezon życia dopiero przed nimi. Możemy tu dorzucić jeszcze Bartolewskiego.
Trzecia – piłkarze z niższych lig otrzymujący życiową szansę. Szymon Szymański ze Skry Częstochowa, król strzelców II ligi Maciej Firlej, jego klubowy kolega ze Znicza Pruszków Dawid Barnowski – to o nich mowa. Dostają być może jedyną okazję, żeby pokazać się w Ekstraklasie. Sam ten fakt powoduje, że ambicja powinna ich rozsadzać.
Nie jest to mieszanka, która na starcie wywołuje dreszcze niepokoju u ligowych rywali, ale jak na skromne możliwości Ruchu wydaje się, że w klubie nie przespali ostatnich tygodni.
FRONTMAN
Moglibyśmy tu dać prezesa Siemianowskiego lub trenera Skrobacza, ale jeśli pozostajemy na boisku, to trudno nie wskazać Filipa Starzyńskiego. Jego powrót to w skali obecnego Ruchu naprawdę spore wydarzenie. Plotki o rozmowach pojawiały się praktycznie od razu po wywalczeniu awansu, nie wszyscy jednak wierzyli, że uda się porozumieć. “Figo” przecież odchodził z Zagłębia Lubin, w którym miał lukratywny kontrakt i było jasne, że tylko mocne zejście z dotychczasowego pułapu mogłoby sprawić, żeby ponownie zakładał niebieską koszulkę.
SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ
Inna sprawa, że doświadczony pomocnik w barwach Zagłębia systematycznie obniżał loty i w ostatnim sezonie jego postawa stanowiła już mocne rozczarowanie, więc raczej nie został zasypany ofertami. Jedna jedyna bramka i dwie asysty to wyjątkowo marny dorobek jak na ofensywnego zawodnika, który rozegrał 32 mecze i spędził na murawie ponad dwa tysiące minut.
Przy Cichej wierzą jednak, że chorzowski klimat sprawi, iż Starzyński odzyska formę. – Możliwe, że właśnie potrzebował zmiany, bo był kilka lat w jednym środowisku. Liczę, że ta odmiana, powrót blisko swojego miejsca zamieszkania, do miejsca, które już zna, sprawi, że zobaczymy Filipa z ogromną chęcią do gry. Jestem przekonany, że bardzo nam pomoże – nie ukrywa Skrobacz.
PUBLIKA OSZALEJE
Na własnym punkcie. Takie kapele jak Budka Suflera mają swoich wiernych słuchaczy, a takie kluby jak Ruch Chorzów mają armię wiernych kibiców. Nawet w trzeciej lidze po zakończeniu bojkotu “Niebiescy” mieli za sobą pięć, sześć tys. fanów. Siła tej społeczności była jednym z kluczowych czynników dla przetrwania najtrudniejszego momentu, choć i w tym gronie znajdowali się tacy, którzy uważali, że lepiej będzie zacząć od zera.
Co bardziej złośliwi mogą śmieszkować, że do Ekstraklasy wchodzi drużyna bezdomna, ale kibicowsko liga i tak zyskuje. Wreszcie stadion w Gliwicach będzie się wypełniał do ostatniego miejsca, a doping nie ustanie od 1. do 90. minuty. Po przenosinach na Stadion Śląski również nie powinno być wstydu, choć wtedy oczywiście trudno oczekiwać kompletu publiczności. No, chyba że drużyna Skrobacza znów będzie wszystkich zaskakiwała.
FAŁSZUJĄ…
Gdyby Ruch dopiero teraz miał się wyprowadzać z Cichej, to napisalibyśmy, że kwestie stadionowe. Chorzowianie jednak w Gliwicach grają już od blisko pół roku, oswoili się z tym obiektem, czują się na nim prawie jak w domu, a atmosferę mają jeszcze lepszą.
Jeśli więc mamy coś lub kogoś wskazać, to najprędzej napastników. Wybór wśród nich spory, ale na papierze żaden w pełni nie przekonuje. Maciej Firlej ma za sobą znakomity sezon w drugiej lidze (21 goli), ale w Ekstraklasie w barwach Korony Kielce zadebiutować mu się nie udało. W pierwszej lidze też nie zaistniał. Snajperskie obowiązki należycie wypełniał tylko na trzecim i czwartym szczeblu, teraz notuje przeskok o dwa poziomy. Wielka niewiadoma.
Daniel Szczepan odbił się od Ekstraklasy w Śląsku Wrocław. W Ruchu na razie systematycznie idzie do góry: w drugiej lidze jedenaście goli i cztery w barażach, w pierwszej lidze czternaście bramek, ale czy w polskiej elicie uda mu się pójść za ciosem? Mamy wątpliwości. Bez wątpienia będzie to nieprzyjemny rywal dla obrońców, bo specjalizuje się w twardej grze.
Dominik Steczyk miał jedną niezłą rundę w Piaście, a oprócz tego nie spełniał oczekiwań. W Stali wyróżnił się tylko ładną bramką w Poznaniu. Ostatnio rozegrał pełny sezon w trzeciej lidze niemieckiej (pięć goli, cztery asysty) i dostaje jeszcze jedną szansę w Ekstraklasie. W jego przypadku kluczowe może być wystawianie go właśnie w ataku, a nie gdzieś na bokach. Steczyk uważa, że jest typową “dziewiątką”, na tej pozycji chce grać i między innymi dlatego zdecydował się na Ruch.
Michał Feliks to bardziej opcja na skrzydło. Artur Pląskowski ma wolną rękę w poszukiwaniach nowego klubu, w pierwszej lidze rozczarował. 16-letni Bartłomiej Barański to melodia przyszłości.
Mogą być ciężary.
USTAWIENIE NA SCENIE
Wytypowanie składu Ruchu na inaugurację w Lubinie to tak naprawdę wróżenie z fusów. Możliwości jest mnóstwo. Jarosław Skrobacz w sparingach stosował różne ustawienia i różne warianty, żaden nie był optymalny. Patrząc na poprzednie dwa sezony, raczej preferuje ustawienie z trójką stoperów. W drugiej lidze zmienił je na jakiś czas tylko dlatego, że w obliczu kontuzji Konrada Kasolika brakowało mu obrońców.
Od tego, jak będzie wyglądała defensywa, sporo zależy. Przy czwórce znacznie rosną szanse Mateusza Bartolewskiego i Michała Feliksa. Przy trójce do góry idą akcje Wiktora Długosza i Kacpra Michalskiego. Trudno też przewidzieć, kto dokładnie będzie wspierał napastnika/napastników. Juliusz Letniowski w momencie swojego przyjścia jawił się jako pewniak do wyjściowej jedenastki, ale gdy zakontraktowano Starzyńskiego, sytuacja się zmieniła. Jakoś trudno nam sobie wyobrazić, żeby Skrobacz znalazł miejsce dla obu, bo mogłoby wtedy zabraknąć elementu walki w drugiej linii. A skoro tak, siłą rzeczy wypożyczony z Widzewa pomocnik raczej zacznie na ławce.
DLACZEGO TA PŁYTA BĘDZIE LEPSZA NIŻ POPRZEDNIA?
1. Bo chorzowska bajka będzie trwała.
2. Bo Ruch nawet poza Cichą może mówić o atucie własnego boiska i własnej publiczności.
3. Bo raczej nie oczekuje się efektownej gry, można skupić się na tym, co dobrze wychodziło już w I lidze.
4. Bo Starzyński nawiąże do najlepszych czasów z Zagłębia.
5. Bo Firlej lub Szczepan rozegrają sezon życia.
DLACZEGO TA PŁYTA BĘDZIE GORSZA NIŻ POPRZEDNIA?
1. Bo Ruchowi zabraknie doświadczenia w Ekstraklasie.
2. Bo Sadlok i Starzyński najlepszy czas już mieli.
3. Bo żaden z napastników nie odpali.
4. Bo po kiepskim początku zaczną się nerwowe ruchy.
5. Bo inni po prostu mają większy potencjał i pokażą go na boisku.
NA REPEACIE
Ruch nie ma w Ekstraklasie nic do stracenia. Jeżeli spadnie, nikt nie będzie przecierał oczu ze zdziwienia. Jeżeli się utrzyma, wykona olbrzymi krok naprzód w swoim rozwoju.
Zaczęliśmy od Budki Suflera i na niej skończymy. Do sytuacji “Niebieskich” idealnie pasują słowa z utworu “Sięgnąć gwiazd”.
“Niepoprawni i szaleni
Nie lękaj się nagłych burz
i groźnie wezbranych fal,
bo wichry ze wszystkich mórz
w końcu powiodą cię w dal.
Za horyzontem wciąż jest
nieznany okrągły świat.
Musisz go poznać po kres,
nie licząc zysków i strat.
Niepoprawni i szaleni
pełni tęsknot i nadziei
zabłąkani w swoich snach
niewiedzący co to strach
urodzeni by
urodzeni by sięgnąć gwiazd
urodzeni by
urodzeni by sięgnąć gwiazd
A kiedy spyta cię ktoś,
jaki tej podróży cel,
odpowiesz płynąć to dość,
a reszta zobaczy się.
Niepoprawni i szaleni
pełni tęsknot i nadziei
zabłąkani w swoich snach
niewiedzący co to strach
Niepoprawni i szaleni
pełni tęsknot i nadziei
zabłąkani w swoich snach
niewiedzący co to strach
urodzeni by
urodzeni by sięgnąć gwiazd
urodzeni by
urodzeni by sięgnąć gwiazd”
CZYTAJ WIĘCEJ O RUCHU CHORZÓW:
- Ruch Chorzów. Historia wielkiej odbudowy
- Głośno i z klasą. Tak Ruch Chorzów wrócił do Ekstraklasy [REPORTAŻ]
- Kasolik: – Transfer do Ruchu to był dla mnie „wóz albo przewóz” w piłce
Fot. Newspix