Wyjaśniło się, który sponsor odpowiadał za zaproszenie skazanego za korupcję Mirosława Stasiaka na mecz Polska – Mołdawia, ale przy całej aferze oberwało się m.in. Tomaszowi Hajcie. – Nigdy przenigdy nie prosiłem Cezarego Kuleszy o wpisanie Mirosława Stasiaka ani kogokolwiek innego na taką listę. Mało tego, nigdy nie prosiłem go o to, żeby zabrał mnie – podkreśla w rozmowie ze “sport.pl” były 61-krotny reprezentant Polski.
To firma “Inszury.pl” zaprosiła do Kiszyniowa Stasiaka (według naszych informacji zrobić to miał sam Kulesza, a ów podmiot rzekomo wpisał go na listę gości), z czego wybuchła głośna afera. Ponownie ucierpiał także PR Polskiego Związku Piłki Nożnej, który najpierw nie potrafił wydać przez kilka dni żadnego oświadczenia w związku z tą sprawą, a jak już wydał, to… sponsorzy reprezentacji Polski zastanawiali się nad zerwaniem umów z PZPN-em.
– Znam Mirka Stasiaka, kiedyś do mnie podszedł po meczu wyjazdowym Szwecja – Polska w 1998 roku, kumplujemy się prywatnie, chodzę do niego na tenisa, mamy wspólną pasję, ale to nie oznacza od razu, że miałbym odpowiadać za jego obecność w samolocie reprezentacji – tłumaczy Tomasz Hajto.
CZYTAJ WIĘCEJ O AFERZE Z MIROSŁAWIEM STASIAKIEM W ROLI GŁÓWNEJ:
- BONIEK PRZESADZAŁ Z PR-EM? TO CO POWIECIE O OBECNYCH ANCYMONACH
- STASIAK, HAJTO, INSZURY.PL I PROŚBA KULESZY. KULISY AFERY PZPN
Fot. Newspix