Jak podają włoskie media, a konkretnie renomowana „ La Gazzetta dello Sport”, Genoa życzyłaby sobie powrotu Krzysztofa Piątka. Krzysztof Piątek z kolei życzyłby sobie powrotu do formy, jaką prezentował w tym klubie i do której już nigdy nie nawiązał – czy to w Milanie, Hethcie czy ostatnio w Salernitanie.
Poprzedni klub polskiego napastnika, który utrzymał się w lidze na piętnastym miejscu, nie skorzystał z opcji wykupu, jaką miał zapisaną w umowie wypożyczenia. To oznacza, że Piątek znów musi szukać sobie nowego klubu, bo Hertha, zwłaszcza po spadku z Bundesligi, chciałaby odciążyć swój budżet płacowy. Napastnik należy do najlepiej zarabiających w klubie. Jeśli berliński klub się go nie pozbędzie, będzie musiał płacić mu jeszcze przez dwa lata, bo tyle obowiązuje jego kontrakt.
W Genoi, która w minionym sezonie zajęła drugie miejsce w Serie B, dzięki czemu zapewniła sobie powrót na włoskie salony, Piątek pełniłby pierwszoplanową rolę. W klubie liczą na to, że polski napastnik znów strzelałby jak na zawołanie (przypomnijmy: w pół roku trafił 19 razy). Co może stanąć na przeszkodzie? Kwota odstępnego, bo Hertha chciałaby uzyskać jak największy zwrot z transferu Piątka. Będzie to trudne o tyle, że zainwestowała naprawdę sporo (24 miliony euro), a wartość zawodnika znacząco zmalała.
WIĘCEJ O POLAKACH ZAGRANICĄ:
- Transfer Krzysztofa Piątka do Girony został wymyślony przez… nieistniejącego dziennikarza
- Peda: Czuję się trochę tak, jakbym piłkarsko wychował się we Włoszech
Fot. FotoPyK