Wygrały siedem z ośmiu ostatnich meczów. Znajdują się na pierwszym miejscu w tabeli Ligi Narodów. A dobra gra zaowocowała też awansem w rankingu FIVB – bo na ten moment są siódmą siłą świata. Nie ma co ukrywać: nawet kiedy to, co najważniejsze w sezonie jeszcze przed nami, polskim siatkarkom i trenerowi Stefano Lavariniemu naprawdę należą się brawa.
Jak wyglądały początki pracy Włocha w reprezentacji i czy zawsze było tak dobrze? Zacznijmy od tego, że Lavarini przejął kadrę w 2022 roku i już z miejsca wyróżniał się imponującym CV – pracą w czołowych klubach Starego Kontynentu. Miał jednak niezbyt wiele czasu, żeby przygotować polskie siatkarki do mistrzostw świata. Jak się później okazało: na tej imprezie Magdalena Stysiak i spółka miały gorsze i lepsze momenty. Potrafiły pokonać faworyzowane Stany Zjednoczone, ale też gładko przegrać z Dominikaną.
Ostatecznie jednak – dało się zauważyć w tej grupie potencjał. Szczególnie że Polki po wspomnianych wzlotach oraz upadkach przedarły się do ćwierćfinału, gdzie grały z Serbią jak równy z równym. I gdyby nie postać fantastycznej Tijany Bosković, która kończyła piłkę za piłką, to prawdopodobnie znalazłyby się strefie medalowej.
Tak więc – praca Lavariniego szybko zaczęła przynosić owoce. Ale nie spodziewaliśmy się aż tak dobrej gry Biało-Czerwonych w Lidze Narodów.
Tylko zobaczcie na tabelę!
Oczywiście, nie ma co ukrywać, że Liga Narodów (szczególnie w jej wczesnej fazie) to nie są arcyważne rozgrywki. W tym sezonie reprezentacyjnym bardziej zależeć będzie nam na dobrym występie w mistrzostwach Europy. A generalnie – celem numer jeden jest zakwalifikowanie się na igrzyska olimpijskie. Zatem nawet gdyby w ostatnich tygodniach nasze siatkarki grały w kratkę, wciąż nie załamywalibyśmy rąk. Po prostu, Liga Narodów to na końcu tylko Liga Narodów, zawody, które odbywają się w każdym sezonie.
Ale inna sprawa, że mogą wskazywać one na to, która drużyna jest w formie, a która się wciąż buduje. No i właśnie: Polki już w okresie czerwca znakomicie grają w siatkówkę. Po dzisiejszym zwycięstwie nad Chinami Biało-Czerwone znajdują się na szczycie tabeli Ligi Narodów – z bilansem siedmiu zwycięstw oraz porażki. Podobnie wypadają właśnie Chinki (też jedna przegrana) oraz Amerykanki, które wygrały wszystkie sześć meczów, ale trzy z nich po tie-breaku.
Nie ulega wątpliwości, że – nawet w przypadku kryzysu formy – Polki powinny bez problemu awansować do turnieju finałowego Ligi Narodów, który odbędzie się w terminie 12-16 lipca w amerykańskim Arlington. Wówczas już wszystkie zespoły powinny wystawiać na boisko swoje najmocniejsze siatkarki. Choć trzeba zaznaczyć, że o ile Serbki grały z nami w Lidze Narodów choćby bez Tijany Bosković, tak Turczynki wcale nie zamierzały wystawiać rezerw. A i tak przegrały z kadrą Lavariniego w trzech setach.
Jaka jest tajemnica sukcesu Polek? Cóż, o to trzeba pewnie zapytać Stefano, ale jedna rzecz naturalnie się nie zmienia: polski zespół opiera się na Magdalenie Stysiak. Nasza atakująca dzisiaj w meczu z Chinkami zdobyła 20 punktów, a to niejedyny jej udany występ w ostatnich tygodniach. Choćby Dominikanę ukąsiła na 28 oczek. Trzeba jednak przyznać, że cały tercet w ataku prezentuje się bardzo dobrze – formy nie brakuje ani Olivii Różańskiej, ani Martynie Łukasik.
Co teraz czeka Polki? Kolejny (i ostatni) turniej wchodzący w skład fazy zasadniczej rozegrają w terminie 28 czerwca – 2 lipca. Ich rywalkami będą Stany Zjednoczone, Niemcy, Bułgaria oraz Korea Południowa. Czekamy na te starcia z zaciśniętymi kciukami.
Fot. Newspix.pl