Reklama

Pep, w końcu ci się udało!

redakcja

Autor:redakcja

11 czerwca 2023, 00:23 • 5 min czytania 25 komentarzy

Wydawało się, że ten moment już nie nadejdzie, że na Guardiolę została nałożona klątwa, której nikt nie jest w stanie powstrzymać przed unicestwianiem marzeń tego trenerskiego geniusza. Jednak Katalończyk dał radę, poradził sobie z nią sam i niewykluczone, że jest właśnie najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Po długich 12 latach oczekiwania, cierpienia, bez Leo Messiego, Pep wzniósł w końcu trofeum za wygranie Ligi Mistrzów. 

Pep, w końcu ci się udało!

Guardiola swoją drogę przez mękę rozpoczął jeszcze w Monachium, gdzie również oczekiwali od niego przede wszystkim triumfu w Lidze Mistrzów. Katalończyk poległ na całej linii. Trudno jednoznacznie powiedzieć, że jego przygoda z Bayernem była nieudana. Jego drużyna zdominowała Bundesligę, wygrywała Puchary Niemiec, a nawet zdobyła Klubowe Mistrzostwo Świata i Superpuchar UEFA. Brakowało jednak tego czegoś ekstra. Przecież te trofea potrafili Bayernowi dać też inni menedżerowie. Nie potrzeba było do tego sprawdzać z Katalonii trenerskiego magika. On miał zdominować Europę, a nie tylko kolekcjonować trofea niższej kategorii.

Klątwa przełamana po latach

Łatka nieudacznika, niebędącego w stanie triumfować w Lidze Mistrzów przylgnęła jednak do Guardioli dopiero po przeprowadzce do Manchesteru. Tam oczekiwano od niego dokładnie tego samego, czego nie potrafił dać w Monachium. Tym razem Katalończyk mógł liczyć na wsparcie, jakiego Bayern nie mógł mu zagwarantować. Przede wszystkim mowa tutaj o nieograniczonej ilości gotówki, którą będzie mógł wykorzystać na wzmocnienia. Błyskawicznie okazało się, że to i tak nie jest wystarczające.

Guardiola naraził się na śmieszność już w pierwszym sezonie, kiedy to najpierw poniósł bolesną porażkę 0:4 ze swoją ukochaną Barceloną w fazie grupowej, a następnie został wyeliminowany już w 1/8 finału przez rewelacyjne wówczas AS Monaco z rozwijającym skrzydła Kylianem Mbappe na czele. Tamten sezon pokazał, jak długa droga czeka Guardiolę.

Reklama
  • 2016/17 (1/8 finału) City – Monaco 5:3/1:3

Sezon później było już znacznie lepiej, patrząc na wszystkie rozgrywki, ponieważ Katalończyk zdobył swoje pierwsze mistrzostwo Anglii. Ale w Lidze Mistrzów znów była klapa i to, co najgorsze, z Liverpoolem dowodzonym przez Juergena Kloppa. Liverpoolem, który później jeszcze nie raz napsuje krwi Guardioli.

  • 2017/18 (ćwierćfinał) City – Liverpool 0:3/1:2

W kolejnych sezonach Guardiola zrobił to, w czym był ekspertem, czyli podporządkował sobie całą Premier League. Rozpoczął swój marsz po kolejne mistrzostwa. W kolejnych pięciu sezonach cztery razy wzniesie to trofeum, tylko raz oddając je The Reds. Dorzuci do tego jeszcze kilka innych trofeów krajowych. Ale Ligi Mistrzów wciąż nie będzie.

Po Liverpoolu przyszedł inny rywal z Anglii – Tottenham. Pamiętamy doskonale tamten sezon, fantastyczną kampanię Spurs i pozbawienie złudzeń The Citizens dopiero w ostatnich minutach spotkania rewanżowego. To prawdziwa ironia losu, że pomimo rozjeżdżania ligi, City Guardioli potrafiło przegrywać w Lidze Mistrzów z rywalami, z którymi tam radziło sobie całkiem nieźle. A to przecież jeszcze nie koniec, bo dwa lata później City poniosło najboleśniejszą z tych wszystkich dotychczasowych porażek na arenie europejskiej.

  • 2018/19 (ćwierćfinał) City – Tottenham 0:1/4:3

Zanim to jednak nastąpiło, City przeżyło z kolei największą kompromitację. W pamiętnym turnieju pandemicznym, w którym rozgrywano tylko jeden mecz ćwierćfinałowy, podopieczni Guardioli zostali pokonani przez Olympique Lyon. Takiego obrotu spraw nikt się nie spodziewał. Francuzi byli skazywani na porażkę, ale przy pustych trybunach zdołali pokonać faworyzowanych rywali. W kolejnym meczu dostali już lekcję futbolu od późniejszych triumfatorów – Bayernu. Bayernu, który musiał zatrudnić Hansa-Dietera Flicka, żeby dokonał tego, czego wcześniej nie potrafił dokonać Guardiola. I oczywiście nie tylko on, bo po drodze było jeszcze trzech innych z Carlo Ancelottim na czele.

  • 2019/20 (ćwierćfinał) City – Lyon 1:3

A co do tej najboleśniejszej porażki, to mowa rzecz jasna o sezonie 2020/2021 i pamiętnym finale przegranym z… Chelsea. Wtedy również wydawało się, że City jest murowanym faworytem, choć The Blues faktycznie byli na fali wznoszącej. Drużyna Guardioli została sparaliżowana przez strach, on sam nieco przekombinował z planem na mecz i skończyło się tym, że pokonał go nawet Thomas Tuchel, który niedługo wcześniej przejmował drużynę w kryzysie.

  • 2020/21 (finał) City – Chelsea 0:1

Poprzedni sezon to już historia, którą wszyscy doskonale pamiętają. Niezwykła kampania Realu Madryt, który potrafił odmieniać losy spotkań na ostatniej prostej. I dokładnie to samo dotknęło Manchester City. W samej końcówce wejście smoka zaliczył Rodrygo, który zapakował dwie bramki i doprowadził do dogrywki. Tam The Citizens całkowicie się posypali i dobił ich jeszcze Benzema.

Reklama
  • 2021/22 (półfinał) City – Real 4:3/1:3

Ale w końcu. Po latach niepowodzeń, upokorzeń i bólu, Pep Guardiola dostał od losu ten dzień. W końcu wszystkie gwiazdy ułożyły się w odpowiedni sposób. W końcu Guardiola sprowadził napastnika z prawdziwego zdarzenia, który w ciągu kilku miesięcy pracy z Katalończykiem, wyrósł na najlepszego snajpera na świecie i pobił kilka rekordów. W końcu Guardiola nie przekombinował.

  • 2022/23 (finał) City – Inter 1:0

W końcu Guardiola triumfował w Lidze Mistrzów.

Wydał miliard funtów na wzmocnienia, przymykał oko na to, że jego pracodawcy łamią finansowe fair-play, nie dziwiło go, że UEFA odwieszała klubowi kary za te przewinienia. W tym sezonie faktycznie stworzył jednak drużynę marzeń i oczywiście nie jest to tylko zasługa tego wspomnianego miliarda. Stworzył zespół, który obecnie wydaje się być nie do zatrzymania. Zespół, który zdaje się nie mieć słabych punktów.

Guardiola dał w tym sezonie City pierwszą potrójną koronę klubu z Anglii od czasów Sir Alexa Fergusona. Ale niekoniecznie to musi być dla niego najważniejsze. Katalończykowi przede wszystkim w końcu spadł kamień z serca, który ciążył długie 12 lat. Nareszcie zakończy się może podważanie jego wielkości.

Choć i tak pewnie jeszcze nie raz usłyszymy, że w Leeds czy innym Nottingham by sobie nie poradził.

WIĘCEJ TEKSTÓW PRZED FINAŁEM LIGI MISTRZÓW:

Fot. Newspix

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

25 komentarzy

Loading...