Iga Świątek wygrała dziś swój czwarty wielkoszlemowy tytuł. To już wybitny wynik, jeden z najlepszych w XXI wieku w kobiecym tourze. A Polka dopiero co ukończyła przecież 22 lata. W tej sytuacji postanowiliśmy przeanalizować: jak w jej wieku wyglądały osiągnięcia najwybitniejszych tenisistek ery Open?
Oczywiście, kobiecy tenis bardzo zmienił się na przestrzeni lat. Jeszcze w dwóch ostatnich dekadach XX wieku normą było, że Szlemy wpadały w ręce bardzo młodych zawodniczek (jak Martina Hingis czy Monica Seles). Obecnie tempo przebijania się na wielkiej scenie jest trochę wolniejsze. Inna sprawa, że akurat Iga Świątek zaczęła zbierać laury już jako nastolatka, w 2020 roku.
Od tamtego czasu nieustannie robiła progres, co poskutkowało tym, że na ten moment jej “CV” przedstawia się następująco: 14 wygranych turniejów (18 finałów) rangi WTA, w tym cztery wielkoszlemowe, a także 62 tygodnie na szczycie światowego rankingu (ta liczba oczywiście jeszcze trochę urośnie, Polka niemal na pewno nie straci pozycji liderki przed Wimbledonem).
Jak zatem nasza tenisistka wypada w porównaniu do wielkich mistrzyń sprzed lat?
Steffi Graf
Niemka to zawodniczka, która idealnie odzwierciedla to, o czym wcześniej wspomnieliśmy: czyli wiek, w jakim najlepsze tenisistki potrafiły swego czasu wchodzić na szczyt. Graf na poziom profesjonalny weszła… cztery miesiące po swoimi trzynastymi (!) urodzinami. Pierwszy finał rozegrała natomiast jako 15-latka, a wygrała (po aż sześciu nieudanych próbach) w kwietniu 1986 roku, mając na liczniku wciąż tylko 16 lat.
Od tamtego czasu kariera Graf oczywiście nabrała niesamowitego tempa. W wieku 22 lat miała na koncie 64 wygrane tytuły, a więc o 50 (!) więcej niż obecnie Iga. Była też dziesięciokrotną mistrzynią wielkoszlemową. Status liderki rankingu obejmowała oczywiście również dłużej niż Świątek – dość powiedzieć, że w latach 1987-1996 Niemkę zdetronizować zdołały tylko Monica Seles oraz (na 12 tygodni) Arantxa Sánchez Vicario.
CZYTAJ: HAT-TRICK! IGA ŚWIĄTEK ZNÓW NAJLEPSZA W ROLAND GARROS!
Cóż, Graf nieprzypadkowo uważana jest przez wielu za najlepszą tenisistkę wszech czasów. Na ten moment osiągnięcia Igi Świątek wyglądają blado w porównaniu z nią, ale z drugiej strony: tak jak Niemka błyskawicznie weszła na szczyt, tak szybko też skończyła karierę – jako trzydziestolatka w 1999 roku.
Biorąc pod uwagę obecne trendy: Polka raczej za osiem lat nie powinna rozstawać się z rakietą, tylko znajdować w życiowej formie.
Serena Williams
Nie wszyscy uważają Graf za najlepszą tenisistkę wszech czasów – są też tacy, którzy tytuł “GOATa” przyznają Serenie Williams. Amerykanka karierę zakończyła w ubiegłym roku i w przeciwieństwie do niemieckiej zawodniczki – absolutnie nie spieszyła się z tą decyzją. W poszukiwaniu jej pierwszego triumfu w tourze musimy bowiem cofnąć się aż do… 1999 roku. 17-letnia Serena wygrała wówczas zawody w Paryżu.
W wieku 22 lat miała natomiast na koncie 24 tytuły, w tym 6 wielkoszlemowych, a także 57 tygodni na szczycie rankingu. To już dorobek stosunkowo podobny do tego Polki (szczególnie jeśli założymy, że Iga przed 31 maja 2024 roku, czyli 23. urodzinami, zdoła jeszcze wygrać kilka turniejów). Przewaga Sereny w tym porównaniu leży poniekąd w grze deblowej – bo we wczesnej fazie kariery dominowała światową rywalizację w duetach wraz z siostrą Venus.
To jednak na koniec tylko ciekawostka – Iga swego czasu też często pojawiała się w turniejach deblowych, ale od 2022 roku skupia się wyłącznie na singlu. I biorąc pod uwagę, kim jest Serena Williams i jakim fenomenem była “za młodu”, to 22-letnia Iga zaskakująco nie odstaje tak bardzo od 22-letniej Amerykanki.
Chris Evert
Przypadek Chris Evert wcale nie różni się od tych Graf oraz Williams. Amerykańska tenisistka również szybko wypłynęła na głęboką wodę. Pierwszy tytuł singlowy wygrała mając 16 wiosen. Ale już pierwszego Szlema, podobnie jak Iga Świątek, zgarnęła jako 19-latka.
Zanim na liczniku Evert wybiło “23”, jej CV już pękało w szwach. W 1976 roku miała na koncie aż 75 wygranych turniejów, w tym 7 wielkoszlemowych, a także dominowała w światowym rankingu. Co jednak ciekawe: choć Amerykanka jest powszechnie uważana za zdecydowanie najlepszą tenisistkę na kortach ceglanych w historii, trzecie Roland Garros wygrała dopiero… jako niespełna 25-latka.
CZYTAJ TEŻ: CHRIS EVERT. TENISISTKA WYKUTA Z LODU
To oczywiście znakomicie wróży na przyszłość dla Igi, która zresztą znacznie częściej niż do Chris Evert, jest porównywana do Rafy Nadala. Sama też wzoruje się na Hiszpanie – i co tu dużo gadać, ma wszystko, żeby na długo stać się jego damskim odpowiednikiem na francuskich kortach. Ba, swój czwarty tytuł wielkoszlemowy wygrała będąc… o ledwie kilka dni starszą, niż Rafa, kiedy triumfował w turnieju tej rangi po raz czwarty właśnie.
Martina Navratilova
Nie możemy oczywiście zapomnieć o kolejnej zawodniczce, która spełniała się również się również w grze deblowej. Martina Navratilova pierwszy tytuł singla zgarnęła w 1974 roku, tuż przed osiemnastymi urodzinami. W kolejnych sezonach początkowo… przegrywała mnóstwo finałów. Miała choćby serię sześciu porażek w decydujących meczach z rzędu. Ale kiedy już się “odblokowała”, to nie było czego zbierać.
W wieku 22 lat Martina mogła pochwalić się 42 tytułami, w tym dwoma triumfami w turniejach wielkoszlemowych. Łącznie we wszelkiego rodzaju singlowych finałach była natomiast aż 70 razy. Z jednej strony zatem: przerasta Igę o głowę. Z drugiej: akurat tych najważniejszych imprez wygrała, jakby nie patrzeć, dwukrotnie mniej. Co też przełożyło się na jej pozycję w globalnym rankingu – do 1979 roku miała na koncie “zaledwie” 26 tygodni na szczycie.
Patrząc jednak na całą karierę, wielkim atutem Navratilovej była długowieczność. W ostatnim finale singla grała w 1994 roku. A w ostatnim w grze podwójnej, ale mieszanej… w 2006 roku. Trudno zatem porównywać jakkolwiek ją do tak młodej Polki. Choć trzeba przyznać, że początek kariery Świątek wygląda w jednej, kluczowej statystyce lepiej od Martiny.
Justine Henin
Belgijska tenisistka akurat odstaje w osiągnięciach od wymienionych wyżej tenisistek. Ale postanowiliśmy ją porównać do Igi z tego względu, że również mówimy o wybitnej specjalistki od mączki. Zacznijmy jednak od tego, że Henin – wzorem niewiele starszej Martiny Hingis – szybko zaczęła objawiać się jako wielki talent.
W 1999 roku, mając 16 lat, wygrał turniej w Antwerpii. Potem zanotowała pewien przestój, ale ostatecznie, przed 23. urodzinami, była już czołową tenisistką świata. Legitymowała się 22 zwycięstwami w zawodach rangi WTA. Była też trzykrotną mistrzynią wielkoszlemową, a także przez 45 tygodni liderką rankingu.
Jeśli zatem chodzi o Szlemy oraz “liderowanie” tourowi – 22-letnia Iga Świątek wypada lepiej od 22-letniej Henin. Pytanie zatem brzmi: czy do 31 maja 2024 roku Polka zdoła wygrać dziewięć turniejów, aby w każdej statystyce górować nad Belgijką? Zobaczymy, choć o taką liczbę będzie akurat trudno. W każdym razie: raszynianka na pewno nie ma się czego wstydzić. Zresztą nie tylko przy Henin.
Fot. Newspix.pl