Reklama

Stal Rzeszów z nagrodą za styl, “Słonie” z finałem baraży o Ekstraklasę

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

06 czerwca 2023, 23:25 • 4 min czytania 28 komentarzy

Stal Rzeszów do samego końca walczyła o baraże. Była beniaminkiem, którego na początku nikt nie stawiał w szeregu obok Wisły Kraków, Arki Gdynia czy Ruchu Chorzów. Mimo to, ekipie trenera Myśliwca udało się chociaż przez chwilę zamarzyć o awansie do Ekstraklasy. Powiemy nawet więcej: Stal pokazała, że w alternatywnych rozgrywkach najpewniej zasłużyłaby na dziką kartę i drugą szansę zarazem. Ale futbol jest bezlitosny, a Bruk-Bet Termalica taki, jaki nie potrafił być w walce o utrzymanie rok temu. Patrząc dzisiaj na swoich rywali, “Słonie” mogły w pewnym stopniu zobaczyć starą wersją siebie.

Stal Rzeszów z nagrodą za styl, “Słonie” z finałem baraży o Ekstraklasę

Po pierwszym kwadransie można było odnieść wrażenie, że zarówno Puszcza Niepołomice, jak i Bruk-Bet Termalica Nieciecza przed dzisiejszymi meczami doszły do wspólnego wniosku: “Panowie, w barażach nie trzeba szukać kwadratowych jaj, do sukcesu wystarczą proste środki”. Jedni załadowali tak dwa gole ze zwykłych dośrodkowań w pole karne, a drudzy otworzyli wynik. W przypadku Bruk-Betu wystarczyło wrzucić świecę z rzutu wolnego na głowę Biedrzyckiego, który śmiało mógłby reklamować niecieczańskie linie lotnicze, gdyby kiedyś panowie Witkowscy postanowili takowe założyć. I cyk – w ten sposób padł gol w 19. minucie, który był tylko krótką pauzą w spotkaniu o naprawdę mocnym tempie.

Prawdę mówiąc, nie dało się odejść od telewizora, bo obie ekipy wyszły na boisko po wykreśleniu z pamięci terminu “nieproduktywny futbol”. Ciągle coś się działo. Kontra za kontrą, akcje od jednej do drugiej szesnastki. Dosłownie jechanka na całego. Oczywiście takich obrotów nie dało się utrzymać przez 90 minut, ale i tak chwała za podejście do meczu – bądź co bądź – o dużym ciężarze gatunkowym, które często weryfikują śmiałe założenia.

Szczególnie warto pochwalić Stal, która pokazywała bezpośredni futbol bez grania na alibi jeszcze przed stratą gola. Bramki w pierwszej połowie jej to nie przyniosło, natomiast pamiętajmy, że taką odwagą, pomysłem i jakością wykonania popisywał się beniaminek 1. ligi. Nie stary wyjadacz, który po kilku podejściach wreszcie chce przełamać barierę i trafić do Ekstraklasy.

Reklama

Z drugiej strony, może dlatego Stal miała problem z Bruk-Betem. Może właśnie to doświadczenie i bardziej rozsądne dysponowanie siłami okazało się kluczowe. Widać było, że Bruk-Bet po około 30 minutach wycofał się z wymiany ciosów. Zmniejszył poziom ryzyka i metry wolnych przestrzeni na boisku, które dla rzeszowian były niczym woda na młyn. Patrząc tylko na pierwszą połowę, to się opłaciło.

Gdy doszło do drugiej, to Bruk-Bet pokazał klasę w budowie akcji kombinacyjnej. Zagranie piętką Hilbrychta, asysta Radwańskiego taka, że palce lizać, a na końcu gol Mesanovicia, który właściwie był szuflą do pustej bramki. Gospodarze najpierw wykazali się chłodną głową i dali wyszumieć się Stali, a potem uderzyli raz, ale bardzo porządnie. Co z tego, że ekipa z Rzeszowa sprawiała fajne wrażenie, skoro podopieczni trenera Latala mieli coś ważniejszego: lepszą precyzję.

I to nie było tak, że Stali brakowało okazji. Loska musiał się nagimnastykować nie raz, nie dwa, choćby przy groźnym strzale z woleja Poczobuta. Albo wrzutce z rzutu różnego tego samego piłkarza, której zabrakło wstawienia jakiejkolwiek części ciała pod dalszym słupkiem. Sam Mustafaev namnożył tyle zagrożenia, że przy odpowiednim oszlifowaniu ostatniej fazy akcji mógłby mieć gola i asystę. Ba, taki Prokić nawet wcisnął futbolówkę do siatki, ale jego gol nie mógł być uznany. Idąc dalej, Poczobut po 90. minucie spotkania mógł zapytać Loskę, który róg wybiera, ale zamiast podłączyć drużynę do prądu, uderzył w trybuny.

No więc, rzeszowianie mieli swoje argumenty i pozostawili na murawie wiele dobrego na czele z wysoką intensywnością, jednak zabrakło im goli. Tylko i aż goli.

Podsumowując, kadencja trenera Myśliwca kończy się na półfinale baraży o Ekstraklasę z pozycji beniaminka. Co jak co, ale musimy uznać to za osiągnięcie, tym bardziej że obok wyników przemawiał także ciekawy futbol. Z kolei praca Radoslava Latala w Niecieczy dopiero nabiera rumieńców. Rok temu Czechowi nie udało się uratować Ekstraklasy, natomiast teraz ma do zrobienia tylko jeden krok, żeby w dobrym stylu do niej powrócić. Na drodze do tego stoi jednak niepołomicka banda trenera Tułacza. Łatwo nie będzie, a zapewne zdecydowanie trudniej niż ze Stalą Rzeszów.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Stal Rzeszów 2:0 (1:0)

Biedrzycki 19′, Mesanović 54′

Reklama

WIĘCEJ O 1. LIDZE:

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Bartosz Lodko
0
Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Betclic 1 liga

Niemcy

Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Bartosz Lodko
0
Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Komentarze

28 komentarzy

Loading...