Reklama

Nie było łatwo, ale Iga wygrała. Świątek w II rundzie Roland Garros

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

30 maja 2023, 21:10 • 4 min czytania 3 komentarze

Iga Świątek długo czekała na swój pierwszy mecz w tegorocznym Roland Garros. Najpierw dlatego, że jej spotkanie ustawiono na wtorek, ostatni dzień rozgrywania pierwszej rundy. Potem, bo przed jej meczem pięciosetówkę grali Daniił Miedwiediew i Thiago Seyboth Wild, który sensacyjnie pokonał Rosjanina. A gdy Polka w końcu wyszła na kort, to gry nie ułatwiał jej mocno wiejący wiatr. Początkowo nie prezentowała się więc najlepiej. Z czasem jednak się rozkręciła i pewnie pokonała Cristinę Bucsę.

Nie było łatwo, ale Iga wygrała. Świątek w II rundzie Roland Garros

Hiszpanka to 70. zawodniczka rankingu WTA. Wcześniej z Igą spotkała się raz – w trakcie tegorocznego Australian Open Polka pokonała ją 6:0, 6:1, nie dając Cristinie najmniejszych szans. Wielu spodziewało się, że dziś będzie podobnie, tym bardziej, że mecz miał odbywać się na ukochanych przez Igę paryskich kortach ziemnych. Sama Świątek mówiła przecież, że to turniej, na który czeka najbardziej. Ale scenariusz tego meczu – przynajmniej w pierwszym secie – był jednak inny, niż ich australijskiego starcia.

Duża w tym zasługa właśnie Cristiny.

Hiszpanka grała bowiem dużo odważniej, dobrze wykorzystywała podmuchy wiatru, potrafiła utrzymać piłkę w grze. A Iga wyglądała… jak nie ona. Popełniała sporo błędów, licznik tych niewymuszonych w jej wykonaniu szybko zrobił się dwucyfrowy. Momentami trudno było przypomnieć sobie Polkę, która tak źle prezentowałaby się na mączce. W pierwszym secie dwukrotnie straciła serwis – w trzecim i piątym gemie. Z kolei w dziewiątym broniła break pointa. Skutecznie. I chyba to był punkt zwrotny całego spotkania, bo w kolejnym gemie Bucsa zagrała znacznie gorzej. Świątek doprowadziła dzięki temu do piłek setowych i wykorzystała już pierwszą, świetnym głębokim returnem.

Reklama

– Nie ma co ukrywać, że był stres. Nie było łatwo, ale najważniejsze jest to, co z tym zrobiłam. Miałam już w przeszłości takie mecze. Starałam się skupić na technice, a nie na tym, co dookoła. Słabo weszłam w mecz, ale mam nadzieję, że będę tu miała więcej spotkań i się rozkręcę, złapię rytm. Wiatr nie pomagał, dawno nie grałam w takich warunkach – mówiła Iga już po meczu, na antenie Eurosportu. Dodawała też, że nie zwróciła większej uwagi na piłki, na które narzekało wielu zawodników. – Trudno mi je ocenić. Grałam takimi, które zachowywały się gorzej. Zobaczymy, może w trakcie trwania turnieju to odczuję. Teraz grałam, jak było chłodniej, może to ma znaczenie?  – zastanawiała się.

W każdym razie, cokolwiek przeszkadzało jej w pierwszym secie, w drugim zdecydowanie przestało. Iga w pełni odnalazła wówczas swój rytm i nie dała już rywalce ani szans, ani nie podarowała jej gema. Seta wygrała do zera, dorzucając kolejnego „bajgla” do swojej piekarni. Świątek była znacznie bardziej aktywna, lepiej kontrolowała uderzenia, była w stanie zdominować wymiany. Bucsa z takim naporem po prostu sobie nie radziła, przegrała już po pierwszej piłce meczowej, gdy Iga zaatakowała świetnym forehandem.

CZYTAJ TEŻ: IGA ŚWIĄTEK ZACZYNA WALKĘ O KOLEJNY TYTUŁ. ZAPOWIEDŹ JEJ ROLAND GARROS

Mimo problemów z pierwszego seta wygrała więc ostatecznie całkiem szybko – mecz trwał tylko 73 minuty. Średnio wygląda jednak statystyka niewymuszonych błędów Igi (19), ale aż 15 z nich to efekt problemów w pierwszym secie. W drugim pomyłki ograniczyła do minimum i to przyniosło efekt. Teraz czeka ją dzień przerwy, odpocząć będzie mogła akurat w swoje urodziny, jutro kończy 22 lata (życzymy wszystkiego najlepszego, a przez najlepsze rozumiemy obronę tytułu). Może też spojrzy na mecze innych Polaków – spotkania II rundy rozegrają bowiem w środę Hubert Hurkacz i Magda Fręch.

Świątek z kolei do rywalizacji wróci w czwartek. Co ważne – już dziś wiadomo, że nieco „przeczyściła” jej się drabinka. Sensacyjnie w I rundzie odpadła Barbora Krejcikova, zwyciężczyni Roland Garros 2021, z którą Iga mogła zmierzyć się w 1/8 finału. Co najmniej do półfinału droga Igi wygląda więc teraz jak autostrada. I oby Polka się na niej rozpędziła i ani razu nie musiała zwolnić.

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Inne sporty

Komentarze

3 komentarze

Loading...