Reklama

Częstochowa pożegnała Papszuna

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

27 maja 2023, 19:58 • 5 min czytania 55 komentarzy

Marek Papszun zakończył swoją siedmioletnią pracę w Rakowie. Trener, który doprowadził nowych mistrzów Polski do największych sukcesów w historii klubu właśnie poprowadził swój zespół w ostatnim meczu. Dziś po dość bezbarwnym meczu RKS zremisował z Zagłębiem Lubin 1:1. Nie to było jednak najważniejsze, bo gospodarze tytuł mieli już zapewniony od kilkunastu dni. Wielu kibiców przyszło dziś, żeby pożegnać jednego z głównych architektów sukcesów Rakowa. Ponadto przy Limanowskiego Tomas Petrasek i Zoran Arsenić odebrali trofeum za mistrzostwo Polski.

Częstochowa pożegnała Papszuna

Był kwiecień 2016 roku. Kilka dni wcześniej Marek Papszun rozstał się z trzecioligowym Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, bo dogadał się z właścicielem Rakowa Michałem Świerczewskim. Częstochowski klub grał wtedy w II lidze. Niespełna 42-letni wówczas trener jeszcze nie wiedział, że właśnie związał się z nowym pracodawcą na najbliższych siedem lat.

Raków – Zagłębie Lubin 1:1. Wspólne mieszkanie

Sam ze swoimi najbliższymi współpracownikami nie wierzył, że mogą na długo zagrzać miejsce pod Jasną Górą. Papszun oraz jego asystenci Maciej Sikorski i Maciej Kędziorek wynajęli wspólnie jedno mieszkanie. Wygrał pragmatyzm, bo po prostu takie rozwiązanie było tańsze. Poza tym cały czas mogli razem przebywać i jednocześnie nieustannie pracować, przygotowując zajęcia i analizy gry rywali dla swoich piłkarzy. Mieszkanie znajdowało się przy ul. Bohaterów Katynia w Częstochowie, a więc trzy, cztery minuty drogi spacerem od stadionu przy Limanowskiego.

W trakcie trzech latach współpracy wspomniana trójka doprowadziła najpierw do awansu do I ligi, a później do Ekstraklasy. Z biegiem czasu sztab opuścili Kędziorek (grudzień 2019, dziś jest asystentem w Lechu Poznań) i Sikorski (czerwiec 2021, jeszcze kilka tygodni temu pracował jako trener bramkarzy w Wiśle Płock). Po latach trener Papszun tłumaczył, że częste zmiany sztabowców wynikały z chęci rozwoju i poznania nowych punktów widzenia.

Reklama

Kolejne cztery lata były jak piękny sen. W pierwszym sezonie po powrocie do Ekstraklasy Raków zajął 10. miejsce. Później były już tylko lepiej: dwa wicemistrzostwa, dwa Puchary Polski, dwa Superpuchary Polski i w końcu, w obecnym sezonie upragnione mistrzostwo. Dalszej drogi nie będzie. Papszun zdecydował, że nie przyjmie propozycji kolejnej umowy od Michała Świerczewskiego.

Nasza łódka zmierza do brzegu, ja wysiadam, ale Raków płynie dalej – powiedział szkoleniowiec mistrzów Polski przed ostatnim meczem w sezonie z Zagłębiem.

Papszun na przestrzeni lat stał się też najlepiej zarabiającym trenerem w polskiej Ekstraklasie. Z kolejnymi sukcesami dostawał podwyżki i mówi się, że na koniec otrzymywał miesięcznie blisko 200 tys. zł. Sumiennie na taką pozycję zapracował. Od początku swojej kadencji w Częstochowie stosował ustawienie 1-3-4-3, które stało się jednym z jego znaków firmowych. W różnych wywiadach Świerczewski podkreślał, że przed ściągnięciem Papszuna szukał specjalisty, który będzie grał właśnie w taki sposób.

Czapka stała się symbolem

Dziś duża część kibiców na stadionie Rakowa miała ze sobą niebieskie czapki z daszkiem. To nakrycie głowy stało się jednym ze znaków rozpoznawczych Papszuna.

Marek często zakładał na różne mecze swoją cywilną czapkę z daszkiem i przed którymś sezonem zobaczyłem w katalogu firmy dostarczającej nam sprzęt, że są dostępne czapki w dwóch kolorach: czerwonym i niebieskim. Zamówiłem po dwie i jedną z nich dostał Marek. Poprosiliśmy ludzi z działu marketingu, żeby wyhaftowali herb Rakowa. Od tego się zaczęło – mówi nam Sikorski, którego zupełnie przypadkowo spotkaliśmy w Częstochowie dzień przed spotkaniem z Zagłębiem.

Później przed kolejnymi rundami zaczęliśmy zamawiać takie czapki dla wszystkich członków sztabu – dodał.

Reklama

Niebieskie czapki fanów pożegnały więc dziś trenera, za którego sprawą Raków odniósł największe sukcesy w swojej 102-letniej historii. Pewnie z perspektywy czasu szkoleniowiec stanie się legendą klubu. Dziś, jak sam mówi, jeszcze tego nie czuje. Nadal nie wiadomo też, co będzie robił 48-latek w kolejnym sezonie. Podkreśla, że ma dwie opcje: albo przejmie jakiś klub od razu, albo zrobi sobie dłuższą przerwę. Decyzji jeszcze nie podjął. Dostaje różne propozycje, ale skusić go może tylko konkretny projekt.

Następca bez urlopu

Od 27 kwietnia wiadomo, że następcą Papszuna zostanie jego najbliższy współpracownik z zakończonego sezonu – Dawid Szwarga. Dla 32-latka będzie to pierwsza samodzielna praca w roli pierwszego szkoleniowca. Wszyscy w klubie podkreślają, że merytorycznie i warsztatowo jest on gotowy na takie wyzwanie. Wątpliwości budzi jednak brak doświadczenia w pracy z seniorskimi zespołami. A trzeba pamiętać, że od razu Szwarga zostanie rzucony na głęboką wodę, bo w lipcu zadebiutuje w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Będzie ciśnienia i presja na awans. Zapytaliśmy się nowego trenera Rakowa czy po sezonie wybiera się urlop.

Nie ma czasu na urlop. Nie robię żadnej przerwy, trzeba już myśleć o przygotowaniach zespołu do kolejnego sezonu – odpowiedział.

Jak już jesteśmy przy przygotowaniach, to Raków będzie miał dwa obozy: pierwszy w Arłamowie (21-28 czerwca), a drugi odbędzie się Austrii, gdzie drużyna będzie trenować już bezpośrednio przed eliminacjami Champions League.

Jeżeli chodzi o samo ostatnie spotkanie w sezonie, to działo się niewiele. Brakowało klarownych sytuacji, a gra była szarpana. Piłkarze obu drużyn sprawiali wrażenie, jakby już czekali na urlopy. Coś ciekawego zaczęło się dziać po przerwie, kiedy odważniej ruszyli goście. Efektem tego było trafienie Tomasza Pieńko. Rezerwowy Zagłębia wszedł w drybling w polu karnym i po rykoszecie pokonał Kacpra Trelowskiego. W odpowiedzi w podobnych okolicznościach wyrównał zmiennik z Rakowa – Gustav Berrgen, który wykończył akcje Patryka Kuna i Władysława Koczerhina. Piłka po uderzeniu Szweda też odbiła się od jednego z obrońców i wpadła do siatki. W samej końcówce mistrzowie Polski mieli jeszcze swoje okazje na zwycięstwo, ale zabrakło im skuteczności.

Częstochowa długo nie zaśnie…

Po ceremonii wręczenia medali, na murawie stadionu przy Limanowskiego, przewidziana jest także oficjalna feta z okazji zdobycia przez Raków mistrzostwa Polski. W samym centrum Częstochowy, na placu Biegańskiego przygotowana została scena, na której piłkarze będą prezentować m.in. trofeum za zdobycia tytułu. Później w jednym z częstochowskich klubów taneczno-muzycznych ma się odbyć impreza z udziałem zawodników, trenerów, działaczy oraz sponsorów klubu. Wygląda więc na to, że pod Jasną Górą będzie się dziś sporo działo.

WIĘCEJ O RAKOWIE:

Fot. Newspix

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

55 komentarzy

Loading...