Reklama

Jak rasizm wymierzony w Viniciusa wyłączył oświetlenie Chrystusa z Rio?

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

23 maja 2023, 17:32 • 9 min czytania 61 komentarzy

Rasistowskie bluzgi. Próby naśladowania małpich odgłosów. Prymitywne wyzwiska. Przejawy chamstwa i biedy umysłowej. Te elementy nadal są obecne na hiszpańskich stadionach obok piłki na bardzo wysokim poziomie. Najwyższa pora, by coś się w tej kwestii zmieniło. Vinicius Junior po raz kolejny apeluje o pomoc w walce z rasizmem na hiszpańskich obiektach. Natomiast szef LaLigi część swojej energii skupia na uciszaniu Brazylijczyka, zamiast poświęcić sto procent uwagi na rozwiązanie problemu i stanowcze potępienie paskudnych incydentów. Ot, zbędne przepychanki, zamiast zdecydowanego pójścia ramię w ramię w słusznej sprawie. Sprawie, która zyskała wymiar międzynarodowy i wpływa na hiszpańsko-brazylijskie stosunki dyplomatyczne. 

Jak rasizm wymierzony w Viniciusa wyłączył oświetlenie Chrystusa z Rio?

Rozłóżmy to na czynniki pierwsze. Od dawna atmosfera wokół Viniciusa w rozgrywkach ligowych jest niepokojąca. Bardzo dużo uwagi poświęca się zachowaniu samego Brazylijczyka, z którym ligowi rywale w tańcu się nie bawią i regularnie starają się zrobić mu krzywdę. Każdy wie o tym, że na boiskach ligi hiszpańskiej odbywa się polowanie na nogi skrzydłowego Realu Madryt, ale i festiwal gestów piłkarza, które coraz częściej wkraczają na ścieżkę pyszałkowatości. I tak się nakręca wzajemna nienawiść. Niestety nic się na tym gruncie nie zmienia i wydaje się, że będzie tylko gorzej.

Sęk w tym, że w meczach na arenie międzynarodowej ekipy sędziowskie są w stanie zapanować i nad przeciwnikami Viniciusa, i nad jego specyficznymi reakcjami, które bywają przerysowane.

Czy Vinicius często się grzeje? Tak. Czy momentami wyrasta na najbardziej irytującego piłkarza na świecie? Zdecydowanie. Czy zdarza mu się przesadnie reagować na kontakt z przeciwnikiem? Jasne. Niekiedy nawet pozostali zawodnicy Realu już nad nim nie panują, a to pokazuje, że sprawy zaszły bardzo daleko.

Skoro przedstawienie warstwy boiskowej Viniciusa mamy za sobą, przejdźmy do ważniejszego tematu. Bo co innego stykanie się z faulami, trash talkami, przepychankami, a co innego spotykanie się rasizmem, z którym niestety Vinicius ma regularnie do czynienia. Teraz z tego powodu wybuchła afera międzynarodowa, w którą zaangażowali się członkowie rządów Brazylii i Hiszpanii.

Reklama

Czy rasizm jest chorobą przewlekłą hiszpańskiej piłki?

Gdy temat rasizmu w hiszpańskim futbolu powraca, od razu przypomina się słynna scena, która zdominowała Internet i przyczyniła się do wzmożenia akcji przeciwdziałania rasizmowi. Dziewięć lat temu na stadionie Villarrealu w stronę Daniego Alvesa poleciał banan. Incydent był o tyle zaskakujący, że na trybunach stadionu „Żółtej Łodzi Podwodnej” zwykle panuje rodzinna atmosfera i grupy kibicowskie tego klubu nie kojarzą się z wybrykami, które miały miejsce w meczu z FC Barcelona.

Prawy obrońca przyjął wszystko na chłodno i nie dał po sobie poznać, że prymitywny gest go zabolał. Podniósł z murawy żółty owoc i zjadł go. Był nawet w stanie obrócić przebieg haniebnych wydarzeń w żart. Powiedział, że dziękuje za banana, bo dodał mu energii podczas meczu i ojciec zawsze mu powtarzał, żeby jadł banany, bo zapobiegają skurczom mięśni. W ten sposób zadrwił sobie z idioty, który próbował go poniżyć, a zyskał tylko dożywotni zakaz stadionowy.

Natomiast potem Alves zwrócił uwagę na fakt, że od samego początku gry w Hiszpanii stykał się z rasizmem.  – Nie zwalczymy tych zacofańców, wypada się tylko z nich śmiać – głosił w jednym z wywiadów.

Reklama

Każdy człowiek ma jednak inną wrażliwość na przejawy rasizmu. Trzeba o tym pamiętać.

Alves zachował się bardzo spokojnie, ale inny zawodnik mógłby się równie dobrze rozpłakać. Pamiętajmy, że w przypadku ataków na tle rasowym, nie należy oceniać postawy ofiar po zaistniałym fakcie. W konsekwencji powinno odrzucać się podziały na reakcje dobre lub złe. To zbyt delikatna sprawa, by przypisywać je do jakiejkolwiek kategorii. Ale nadal często w przestrzeni publicznej dochodzi do tego typu ocen, co z pewnością nie sprzyja rozwiązaniu problemu. Niekiedy go nawet pogłębia.

Sytuacja z Mestalla

„Nie można być biernym wobec tej sytuacji i nigdy nie mogą powtórzyć się takie obrazki w naszym futbolu, którego wizerunek jest dzisiaj poważnie naruszony na całym świecie”

Florentino Perez

„Vinicius jest ofiarą, z której czasami robi się winnego, bo mówi się, że prowokuje zachowania. Ofiarami są także kibice, którzy zachowują się nienagannie”

Carlo Ancelotti

„Trzeba potępić wszelkie przejawy rasizmu. W tej kwestii klubowe herby nie mają znaczenia. Liczą się ludzie i trzeba potępiać takie akty rasizmu, jakie obserwowaliśmy na Mestalla w przypadku Viniciusa”

Xavi

„Jesteśmy z tobą Viniciusie”

Bukayo Saka

„Nie jesteś sam. Jesteśmy z tobą i ciebie wspieramy”

Kylian Mbappe

***

Vinicius zetknął się z innym przykładem rasistowskich zachowań. W niedzielę na Mestalla nie było latających owoców, ale salwa obelg skierowanych w jego stronę.

Z tego względu spotkanie z Valencii z Realem zostało przerwane na kilka minut. Później mecz wznowiono, ale Brazylijczyk nie był już sobą i na koniec wyleciał z boiska. Targały nim zbyt duże emocje i nie wytrzymał ciśnienia. Sam zainteresowany skomentował sprawę na Instagramie w następujący sposób:

– Nagrodą, którą zgarnęli rasiści, było to, że wyleciałem z boiska. To nie futbol, to LaLiga.

Drugie zdanie stanowi oczywiste nawiązanie do hasła, którym jest promowana liga hiszpańska. Zatem użycie go w tym kontekście jest dużym i potrzebnym kuksańcem pod adresem osób, które zarządzają rozgrywkami.

LaLiga prędko wydała komunikat, w którym zapewniła, że zajmie się sprawą podobnie, jak zajęła się dziewięcioma innymi przypadkami z ostatnich dwóch sezonów, które dotyczyły nietolerancji i ksenofobii względem tego Brazylijczyka. Na koncie instagramowym ligi hiszpańskiej pojawiła się też grafika, która wskazywała, że na stadionach nie ma miejsca na rasizm. Na tym etapie nikt z władz ligi nie dał powodu, by się do niego przyczepić. Od strony operacyjnej i wizerunkowej wydawało się, że temat potraktowano z należytą starannością.

Wyświetl ten post na Instagramie

Post udostępniony przez LaLiga (@laliga)

Jak nie dyskutować o problemie rasizmu. Przypadek Javiera Tebasa

Z biegiem czasu rozpoczęła się szamotanina w mediach społecznościowych. Vinicius nie poprzestał na jednym wpisie i kontynuował swój wywód dotyczący rasizmu. Nawiązał w pewnym stopniu do słów Daniego Alvesa, z tą różnicą, że podostrzył i pokusił się o generalizowanie:

– To nie był pierwszy raz, ani drugi, ani trzeci. Rasizm to norma w La Lidze. Rozgrywki uważają, że to normalne, Federacja również i zachęcają do tego rywale. Przykro mi. Rozgrywki, które kiedyś należały do Ronaldinho, Ronaldo, Cristiano i Messiego, dzisiaj należą do rasistów. To piękna nacja, która mnie przyjęła i którą kocham, ale która zaakceptowała eksportowanie na świat wizerunku rasistowskiego kraju. Przykro mi z powodu Hiszpanów, którzy się z tym nie zgadzają, ale w Brazylii dzisiaj Hiszpania jest znana jako kraj rasistów. I niestety nie mam obrony na wszystko, co dzieje się w każdym tygodniu. Zgadzam się z tym. Jestem jednak silny i będę walczył do końca z rasistami. 

Długo nie trzeba było czekać na reakcję Javiera Tebasa. Na Twitterze zwrócił się bezpośrednio do piłkarza:

– Jako że ci, którzy powinni to zrobić, nie wytłumaczyli ci, co może zrobić La Liga w przypadkach rasizmu, to my próbowaliśmy ci to wytłumaczyć, ale nie stawiłeś się na żadnym z dwóch spotkań, o które sam prosiłeś. Przed krytykowaniem i obrażaniem La Ligi potrzeba tego, byś się odpowiednio doinformował, @Vinijr. Nie daj sobą manipulować i zrozum kompetencje każdej ze stron i pracy, jaką razem wykonujemy.

I nie takiej odpowiedzi powinno się oczekiwać od szefa ligi hiszpańskiej. Raczej powinien skupić swoją uwagę na rasistowskich zachowaniach, a nie podejmować publiczną próbę utemperowania Brazylijczyka i wyciągania jakichś spotkań. Do tego jeszcze ten moralizatorski wydźwięk wypowiedzi. Czy naprawdę Tebas nie widzi, że trzeba odłożyć pewne animozje na bok i wspólnie piętnować rasizm? Mógł poczuć się dotknięty słowami Brazylijczyka, ale na tym polega rola prezesa tak prestiżowych rozgrywek, by umieć rozwiązywać spory w sposób dyplomatyczny. W tym przypadku dyplomacji zabrakło. Była próba pokazania wyższości.

Wisienkę na tym cynicznym torcie stanowiło załączenie wideo, na którym Vinicius podczas zgrupowania reprezentacji Brazylii tłumaczył, że spada liczba przypadków rasizmu, a LaLiga wykonuje dobrą pracę, by walczyć z rasistami.

Takie wykorzystywanie nagrań osadzonych w wygodnym dla Tebasa kontekście jest po prostu słabe. Brakuje zrozumienia drugiej strony. Ten wpis był tak pozbawiony empatii, wczucia się w sytuację osoby poszkodowanej, że aż bije po oczach. Jasne, Vinicius przejechał się po LaLidze i części narodu hiszpańskiego (swoją drogą  – ma hiszpański paszport), ale czy tak ciężko zrozumieć, że mowa o desperackim wołaniu o pomoc poszkodowanej osoby?

Tebas mógł wszystko zupełnie inaczej ograć. Przykładowo napisać:

– Viniciusie, proszę, nie generalizuj.  Niech to wybrzmi – wszelkie przejawy rasizmu są świadectwem wyzbycia się resztek człowieczeństwa. Koniec i kropka. Mogę cię zapewnić, że pójdziemy w ramię w ramię, by pozbyć się rasizmu z naszych stadionów. W Hiszpanii nie będzie miejsca na rasizm. Wspólnie pozbądźmy się tego cholerstwa.

Gdyby taka wiadomość trafiła do sieci, to sprawa zostałaby o niebo lepiej rozegrana. W naszym przykładzie zawarte są najważniejsze kwestie. Okazanie wsparcia? Jest. Grzeczne upomnienie, że nie można wszystkich wrzucać do jednego wora? Tak. Zapewnienie, że LaLiga będzie przyjazna dla graczy? Jeszcze jak. Ile zajęło nam wymyślenie tego? Pewnie z minutę.

Później jeszcze Tebas dodawał kolejne wpisy. Skonstruował cztery punkty, w których podkreślił, że:

  1. nie jest sprawiedliwe nazywać Hiszpanię i LaLigę rasistami, bo nie są.
  2. liga zwalcza rasizm w ramach swoich kompetencji.
  3. zgłoszono łącznie osiem przypadków przewinień względem Viniciusa.
  4. nie można pozwolić na to, by reputacja rozgrywek ucierpiała, rasizm rzadko gości na meczach ligi hiszpańskiej, ale LaLiga postara się całkowicie pozbyć rasizmu.

Międzynarodowa rozgrywka

Brazylia wrze. Rio de Janeiro wyłączyło oświetlenie Chrystusa Zbawiciela w Rio w geście solidarności z Viniciusem. Wielu polityków z kraju kawy zabrało głos w sprawie piłkarza. Do akcji wkroczył brazylijski minister sprawiedliwości. Przekazał, że rząd Brazylii bierze pod uwagę przyjęcie zasady eksterytalności, która widnieje w Kodeksie Karnym i w tym przypadku sprowadza się do tego, że w skrajnych sytuacjach można skorzystać z brazylijskiego prawa, by ukarać winnego popełnienia przestępstwa przeciwko obywatelowi Brazylii na terenie innego kraju.

Ale to nie koniec. Brazylijski rząd wezwał Hiszpanów do podjęcia odpowiednich kroków. Wydarzenia związane z Viniciusem nie mają zostać zamiecione pod dywan.

Na szczęście Hiszpanie nie udają, że problemu nie ma. Hiszpański minister sprawiedliwości potępił rasizm i wskazał, że Hiszpanie nie są narodem ksenofobicznym, a problem dotyczy garstki mniejszości nienawistnych ludzi. W tej sprawie wypowiedział się również Luis Rubiales, szef Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej, który nie przepada za Tebasem i potępił jego zachowanie:

– Chcę też poprosić prezesa Brazylijskiego Związku Piłki Nożnej, by zignorował nieodpowiedzialne zachowanie prezesa LaLigi, który wchodzi na portale społecznościowe, żeby wymieniać się zdaniami z piłkarzem, który kilka godzin wcześniej usłyszał bardzo poważne obelgi rasistowskie. My jako działacze nie jesteśmy od gadania na portalach społecznościowych. Jesteśmy od podejmowania próby rozwiązywania problemów.

Jaki będzie finał sagi związanej z rasizmem w futbolu?  Jedno jest pewne: należy tępić wszelkie zachowania rasistowskie. Druga sprawa, że LaLiga musi teraz bardzo mocno popracować nad poprawą wizerunku. Sprawa Viniciusa pokazuje, że gwiazdy chętne do gry w tych rozgrywkach muszą się liczyć z tym, że spotka ich podobny los, jak skrzydłowego Realu, a to raczej nie zachęca do transferu.

Trzymamy kciuki za hiszpański futbol, ale jak widać – jest sporo roboty do wykonania.

 

WIĘCEJ O HISZPAŃSKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Hiszpania

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Komentarze

61 komentarzy

Loading...