Real Sociedad przyjechał dzisiaj na Camp Nou i bez najmniejszych skrupułów zakłócił gospodarzom dzień ich wielkiego święta. Barcelona zdążyła już wcześniej przypieczętować odzyskanie tytułu mistrzowskiego, ale w dzisiejszej konfrontacji z ekipą z Kraju Basków podopieczni Xaviego wypadli dość blado i ostatecznie przegrali 1:2. Większego znaczenia to oczywiście nie ma, mistrzowskiej celebracji nikt w stolicy Katalonii odwoływać nie zamierza, ale trochę sobie Barca na finiszu rozgrywek psuje bilans bramkowy.
Ma już na koncie 15 straconych goli. To wciąż imponujący wynik, jasne, aczkolwiek Marc-André ter Stegen bez wątpienia liczył dziś na kolejne czyste konto.
Barcelona – Real Sociedad 1:2. Szybki cios
Tymczasem jego marzenia prysły już po pięciu minutach gry. Jules Kounde fatalnie się pomylił przy wyprowadzeniu piłki – zagapionemu defensorowi futbolówkę spod nóg wyłuskał Alexander Sorloth, a dalsza faza akcji to była już zwyczajna egzekucja. Norweg w mgnieniu oka wparował w pole karne, dograł do jeszcze lepiej ustawionego Mikela Merino, no i zrobiło się 1:0 dla przyjezdnych. Widać było po Barcelonie, że nie weszła w mecz należycie skoncentrowana. Realizator wyłapał nawet moment, gdy Jordi Alba okrzykami usiłował pobudzić śpiących partnerów do bardziej profesjonalnej postawy.
Ostatecznie Real Sociedad wciąż ma jeszcze o co w tym sezonie grać, Baskowie chcą za wszelką cenę przyklepać miejsce w TOP4, gwarantujące udział w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. I chętnie by dzisiaj wypunktowali Barcelonę, gdyby ta nie zebrała się szybko w garść.
Ale katalońska ekipa ocknęła się po otrzymaniu szybkiego ciosu. Nie wskoczyła może na najwyższe obroty, takie stwierdzenie byłoby przesadą, natomiast zacieśniła szyki w destrukcji i zdominowała Real na jego połowie. Co mogło i powinno przełożyć się na wyrównujące trafienie, jednak Robert Lewandowski zmarnował doskonałą sytuację po dośrodkowaniu z prawego skrzydła. Zresztą nie on jeden w dzisiejszym meczu miał problem z finalizowaniem akcji. Ousmane Dembele wyglądał kapitalnie w dryblingu, sprawiał mnóstwo problemów defensorom drużyny przeciwnej, ale gdy trzeba było wykończyć rajd dobrym strzałem lub podaniem – notorycznie podejmował błędne decyzje. Aktywny w rozegraniu Frenkie de Jong też strzelał panu Bogu w okno.
Barcelona – Real Sociedad 1:2. Gol na pocieszenie
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Może z tym wyjątkiem, że spotkanie – już wcześniej dość ostre – zupełnie niepotrzebnie nabrało nieprzyjemnego klimatu. Mnóstwo fauli, wzajemnych pretensji, przewinień dokonywanych w rewanżu, dyskusji z arbitrem. Nie obserwowało się tego zbyt przyjemnie. Tym bardziej że w bardzo wielu stykowych sytuacjach główną rolę odgrywał Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski nieustannie miał na karku jednego z obrońców Realu, a ci nie przebierali w środkach, usiłując okiełznać napastnika. W ostrych zagrywkach przodował stoper Robin Le Normand, którego „Lewy” w końcu sam poturbował w ramach podbramkowego zamieszania. Polak za swoje zachowanie obejrzał żółtą kartkę. Kartoników posypało się zresztą w tym meczu aż osiem.
Sprowokowanie boiskowej rąbanki posłużyło jednak gościom, którzy w 72. minucie podwyższyli prowadzenie. Znów po szybkiej kontrze, tym razem z Sorlothem w roli egzekutora. Trzeba zresztą Norwega za dzisiejszy występ pochwalić – doskonale się sprawdzał w fazie szybkiego przejścia z obrony do ataku.
Barca zdołała odpowiedzieć tylko jednym trafieniem – w samej końcówce spotkania do siatki trafił wreszcie „Lewy”, umacniając się tym samym na prowadzeniu w klasyfikacji najlepszych strzelców hiszpańskiej ekstraklasy z 22 bramkami na koncie. „Duma Katalonii” po zanotowaniu kontaktowego gola poczuła krew i rzuciła się na rywali, by wyszarpać im z gardła choćby punkt, ale było już za późno. Trzeba było nękać Basków z taką werwą przez cały mecz, by coś dzisiaj ugrać.
Inna sprawa, że Katalończycy zapewne zapomnieli o rezultacie tego spotkania na sekundę po końcowym gwizdku arbitra. Tuż po meczu wznieśli bowiem mistrzowski puchar. Reszta to didaskalia.
FC BARCELONA 1:2 REAL SOCIEDAD
(R. Lewandowski 90′ – M. Merino 5′, A. Sorloth 72′)
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Bąk o Lechii: Każdy w klubie musi wziąć na klatę ten spadek
- Transferowe plany Warty Poznań. Co ze Szmytem, Grzesikiem, Szczepańskim czy Ivanovem?
- Odrodzenie po łódzku. Miasta i obu klubów
Fot. FotoPyK