Reklama

Święto Barcelony delikatnie zakłócone. Real Sociedad wygrywa na Camp Nou

redakcja

Autor:redakcja

20 maja 2023, 23:44 • 3 min czytania 3 komentarze

Real Sociedad przyjechał dzisiaj na Camp Nou i bez najmniejszych skrupułów zakłócił gospodarzom dzień ich wielkiego święta. Barcelona zdążyła już wcześniej przypieczętować odzyskanie tytułu mistrzowskiego, ale w dzisiejszej konfrontacji z ekipą z Kraju Basków podopieczni Xaviego wypadli dość blado i ostatecznie przegrali 1:2. Większego znaczenia to oczywiście nie ma, mistrzowskiej celebracji nikt w stolicy Katalonii odwoływać nie zamierza, ale trochę sobie Barca na finiszu rozgrywek psuje bilans bramkowy.

Święto Barcelony delikatnie zakłócone. Real Sociedad wygrywa na Camp Nou

Ma już na koncie 15 straconych goli. To wciąż imponujący wynik, jasne, aczkolwiek Marc-André ter Stegen bez wątpienia liczył dziś na kolejne czyste konto.

Barcelona – Real Sociedad 1:2. Szybki cios

Tymczasem jego marzenia prysły już po pięciu minutach gry. Jules Kounde fatalnie się pomylił przy wyprowadzeniu piłki – zagapionemu defensorowi futbolówkę spod nóg wyłuskał Alexander Sorloth, a dalsza faza akcji to była już zwyczajna egzekucja. Norweg w mgnieniu oka wparował w pole karne, dograł do jeszcze lepiej ustawionego Mikela Merino, no i zrobiło się 1:0 dla przyjezdnych. Widać było po Barcelonie, że nie weszła w mecz należycie skoncentrowana. Realizator wyłapał nawet moment, gdy Jordi Alba okrzykami usiłował pobudzić śpiących partnerów do bardziej profesjonalnej postawy.

Ostatecznie Real Sociedad wciąż ma jeszcze o co w tym sezonie grać, Baskowie chcą za wszelką cenę przyklepać miejsce w TOP4, gwarantujące udział w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. I chętnie by dzisiaj wypunktowali Barcelonę, gdyby ta nie zebrała się szybko w garść.

Ale katalońska ekipa ocknęła się po otrzymaniu szybkiego ciosu. Nie wskoczyła może na najwyższe obroty, takie stwierdzenie byłoby przesadą, natomiast zacieśniła szyki w destrukcji i zdominowała Real na jego połowie. Co mogło i powinno przełożyć się na wyrównujące trafienie, jednak Robert Lewandowski zmarnował doskonałą sytuację po dośrodkowaniu z prawego skrzydła. Zresztą nie on jeden w dzisiejszym meczu miał problem z finalizowaniem akcji. Ousmane Dembele wyglądał kapitalnie w dryblingu, sprawiał mnóstwo problemów defensorom drużyny przeciwnej, ale gdy trzeba było wykończyć rajd dobrym strzałem lub podaniem – notorycznie podejmował błędne decyzje. Aktywny w rozegraniu Frenkie de Jong też strzelał panu Bogu w okno.

Reklama

Barcelona – Real Sociedad 1:2. Gol na pocieszenie

Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Może z tym wyjątkiem, że spotkanie – już wcześniej dość ostre – zupełnie niepotrzebnie nabrało nieprzyjemnego klimatu. Mnóstwo fauli, wzajemnych pretensji, przewinień dokonywanych w rewanżu, dyskusji z arbitrem. Nie obserwowało się tego zbyt przyjemnie. Tym bardziej że w bardzo wielu stykowych sytuacjach główną rolę odgrywał Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski nieustannie miał na karku jednego z obrońców Realu, a ci nie przebierali w środkach, usiłując okiełznać napastnika. W ostrych zagrywkach przodował stoper Robin Le Normand, którego „Lewy” w końcu sam poturbował w ramach podbramkowego zamieszania. Polak za swoje zachowanie obejrzał żółtą kartkę. Kartoników posypało się zresztą w tym meczu aż osiem.

Sprowokowanie boiskowej rąbanki posłużyło jednak gościom, którzy w 72. minucie podwyższyli prowadzenie. Znów po szybkiej kontrze, tym razem z Sorlothem w roli egzekutora. Trzeba zresztą Norwega za dzisiejszy występ pochwalić – doskonale się sprawdzał w fazie szybkiego przejścia z obrony do ataku.

Barca zdołała odpowiedzieć tylko jednym trafieniem – w samej końcówce spotkania do siatki trafił wreszcie „Lewy”, umacniając się tym samym na prowadzeniu w klasyfikacji najlepszych strzelców hiszpańskiej ekstraklasy z 22 bramkami na koncie. „Duma Katalonii” po zanotowaniu kontaktowego gola poczuła krew i rzuciła się na rywali, by wyszarpać im z gardła choćby punkt, ale było już za późno. Trzeba było nękać Basków z taką werwą przez cały mecz, by coś dzisiaj ugrać.

Inna sprawa, że Katalończycy zapewne zapomnieli o rezultacie tego spotkania na sekundę po końcowym gwizdku arbitra. Tuż po meczu wznieśli bowiem mistrzowski puchar. Reszta to didaskalia.

FC BARCELONA 1:2 REAL SOCIEDAD

(R. Lewandowski 90′ – M. Merino 5′, A. Sorloth 72′)

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

3 komentarze

Loading...