Już pierwsze dwa mecze tegorocznych finałów PlusLigi były stosunkowo jednostronne. Momentami Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle potrafiła jednak nawiązać rywalizację z Jastrzębskim Węglem. Dziś odstawała jednak przez cały mecz. I została nie tylko pokonana, ale wręcz zdemolowana. Siatkarze ze Śląska odzyskali tym samym tytuł mistrzowski, który wywalczyli też dwa lata temu.
Wtedy niespodziewanie pokonali ZAKSĘ, korzystając z tego, że ekipa z opolskiego została przetrzebiona urazami. Rok później to jednak kędzierzynianie byli najlepsi – i to wszędzie. Sezon zakończyli z potrójną koroną, pierwszą taką w historii polskiej siatkówki. W tym roku zdobyli już krajowy puchar i są w finale Ligi Mistrzów, gdzie zagrają z… Jastrzębskim Węglem. Na pewno jednak nie zdobędą mistrzostwa kraju. Bo to trafi na Śląsk.
Dziś ani przez moment nie było co do tego wątpliwości.
Gospodarze środowego starcia tylko na samym początku nie potrafili zaakcentować swojej przewagi. Potem podkręcili jednak tempo i niemal natychmiast odskoczyli rywalom. Świetnie grał Benjamin Toniutti, który dogrywał piłki partnerom, a ci – choćby Trevor Clevenot – bez trudu je kończyli. W polu serwisowym szalał z kolei momentami Jurij Gladyr i wyszło tak, że generalnie z ZAKSY w pierwszym secie nie było czego zbierać. Kędzierzynianie zdobyli w nim ledwie 15 punktów.
Ich fanom pozostawało tak naprawdę liczyć na cud. Ten jednak nie nadszedł. Jastrzębie świetnie dziś broniło i doskonale grało z kontry. Do tego dobrze funkcjonował też blok. Właściwie nie było elementu, w którym gospodarze byliby gorsi, w każdym zaznaczali swoją przewagę. W drugiej partii pozwolili dotychczasowym mistrzom Polski zdobyć 16 oczek. W trzecim, ostatnim secie, ledwie 13. I choć Tumoas Sammelvuo, szkoleniowiec ZAKSY próbował wszystkiego, by swój zespół ożywić, nie udało mu się to ani na moment.
Pytanie brzmi: czy będzie w stanie zrobić to w ciągu 10 najbliższych dni, przed finałem Ligi Mistrzów, który oba te kluby rozegrają w Turynie? To ZAKSA broni tam tytułu, wygrywała dwie ostatnie edycje tych rozgrywek. Jastrzębie, głodne sukcesu i napędzone zwycięstwem w PlusLidze (trzecim w swojej historii, po 2004 i 2021 roku), z pewnością jednak będzie chciało triumfować i w najważniejszych klubowych rozgrywkach w Europie. Teraz wie już doskonale, że może to zrobić.
Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:15, 25:16, 25:13)
Fot. Newspix